• <
PGZ_baner_2025

Rosną emocje wokół wyboru oferenta na fregaty dla Norwegii. Niemiecka stocznia „ostrzega”

03.02.2025 16:25 Źródło: Forsvarets Forum, TKMS
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Rosną emocje wokół wyboru oferenta na fregaty dla Norwegii. Niemiecka stocznia „ostrzega”
Fot. TKMS

Dyrektor generalny TKMS twierdzi, że wybór amerykańsko-włoskiej oferty na okręty klasy fregata dla Marynarki Wojennej Norwegii może skończyć się problemami. Wydaje się to być także element strategii marketingowej, jako że niemiecka stocznia dąży do sprzedaży swojej oferty, kolejnej, jakie zaprezentowano stronie norweskiej.

Niemiecka stocznia z siedzibą w Kilonii wystąpiła z wyjątkową ofertą dla Norwegii, proponując fregaty oparte na serii typu F127, potężnych okrętów mających blisko 10 000 ton wyporności. Jest kolejnym oferentem obok francuskiego Naval Group, włoskiego Fincantieri, brytyjskiego Babcock, proponujących okręty oparte odpowiednio na platformie FDI (typ Amiral Ronarc’h), FREMM (typ Constellation w wydaniu amerykańskim) i typie 26. Wszystkie trzy podmioty mają chrapkę na uzyskanie kontraktu na norweski odpowiednik programu „Miecznik”, jako że obok intratnej umowy oznacza to również potężną reklamę zupełnie nowych okrętów, jakie obecnie powstają i mogą być oferowane do międzynarodowego odbiorcy.

W ostatnim czasie do Oslo przybyła fregata typu F125, Nordrhein-Westfalen (F223), co obok uzupełnienia zapasów oraz odpoczynku załogi ma także znaczenie polityczne, gdyż służy zaprezentowaniu niemieckiej oferty dla Marynarki Wojennej Norwegii. W spotkaniu z norweską kadrą morską brał udział m.in. niemiecki ambasador w Norwegii Detlef Wächter. Nie jest to wyjątkowa metoda, jako że podobny ruch, notabene ambasadorów obu krajów, dokonano w Polsce, gdy do Gdyni wszedł okręt podwodny typu 212A, U-31. Miało to związek z zaprezentowaniem oferty w ramach programu „Orka”, w którym bierze udział TKMS, oferujący okręty podwodne typu 212CD, powstające w ramach kooperacji niemiecko-norweskiej.

Czytaj więcej: Niemiecko-norwesko-polskie spotkanie na okręcie podwodnym. Tematem program "Orka"?

Fakt, że Berlin i Oslo od lat współpracowały na niwie okrętowej, a niemieckie stocznie od dekad budują okręty podwodne dla sił morskich Norwegii, nie dziwi chęć pogłębienia współpracy także na niwie oferty na fregaty. Jak podkreślił Detlef Wächter, „coraz bliższe relacje z Norwegią są politycznie pożądane i stanowią najwyższy priorytet dla Berlina”, wskazując też, że „Norwegia jest dobrym przyjacielem i bliskim partnerem”.

Przypomnijmy, że Norwegia ma zainwestować miliardy koron w wymianę większości potencjału morskiego w ciągu najbliższych lata, a ambicją krajowego przemysłu stoczniowego jest dostarczenie 28 jednostek różnych klas dla sił morskich państwa. Wśród wielu przedsięwzięć jest choćby zakup sześciu nowych jednostek klasy fregata, które staną się trzonem sił morskich w miejsce starzejących się okrętów typu Fridtjof Nansen, zbudowanych notabene w hiszpańskiej stoczni koncernu Navantia.
Fakt współpracy przy okrętach podwodnych, w co został zaangażowany koncern Kongsberg, ma już stanowić zaletę wyboru oferty niemieckiej. Dodajmy, że za cztery okręty Norwegia miała zapłacić 41 mld koron, co daje w przybliżeniu sumę 16,9 mld zł. W ubiegłym roku resort obrony państwa ogłosił, że zamierza zwiększyć to zamówienie o dwie kolejne jednostki tej serii.

Inwestycje w obronność morską są podyktowane nie tylko rosnącą świadomością o znaczeniu i ochronie interesów państwa na morzu, ale też zagrożenia ze strony Rosji, które stało się realne po jej agresji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Stąd rząd w Oslo zdecydował się zwiększyć nakłady na bezpieczeństwo. Także strona niemiecka przekonuje, że oba kraje powinny zacieśniać współpracę i skoro z powodzeniem działają przy budowie okrętów podwodnych, mogą rozszerzyć to także o nawodne.

Stanowisko ambasadora ma podzielać także wiceadmirał Frank Lenski, zastępca dowódcy Marynarki Wojennej Niemiec (Deutsche Marine). Sam fakt zaangażowanej wypowiedzi oficera w czynnej może zaskakiwać, niemniej jak podaje norweski portal Forsvarets Forum, podkreśla on rosyjskie zagrożenie i potrzebę zacieśniania relacji w ramach NATO i wzajemnego partnerstwa. Oprócz tego wskazał, że czym innym jest sama sprzedaż okrętu, a czym innym współpraca na niwie przemysłu okrętowego, marynarki wojennej i kadry.

Oferowane fregaty F127 są najnowszym przedsięwzięciem niemieckiej branży okrętowej, na które niedawno władze dały „zielone światło”. Projekt ma wartość 25 mln euro. Głównym budowniczym okrętów ma być ThyssenKrupp Marine Systems. Choć w zamierzeniu mają być to fregaty obrony przeciwpowietrznej (AAW, Anti-Aircraft Warfare), tak zdaniem strony niemieckiej jest możliwe ich dostosowanie do potrzeb norweskich, uwzględniających też podkreślenie zdolności do zwalczania okrętów podwodnych (ASW, Anti-Submarine Warfare).

Czytaj więcej: Niemieckie władze dają „zielone światło” dla budowy potężnych fregat typu F127, zwiększających obronę przeciwlotniczą kraju

Choć podawana klasa okrętu to fregata, platforma na jakiej mają się opierać jest zdecydowanie większa niż znajdujące się obecnie w służbie jednostki tej klasy, a bardziej przywodzące na myśl niszczyciele. Ich długość ma wynosić 160 metrów, szerokość 21 metrów, natomiast wyporność sięgać 10 000 ton. Oznacza to, że po 2030 roku w skład sił morskich Niemiec będą wchodzić dwa typy fregat posiadających nawet dwukrotnie wyższą wyporność niż dotychczas wykorzystywane jednostki tej klasy. Nowy typ kadłuba ma oferować więcej miejsca na instalację pocisków i transport zespołów zadaniowych złożonych z komandosów. Załoga prawdopodobnie będzie liczyć 120-140 oficerów marynarzy. Tego typu jednostki będą mogły osiągać prędkość ponad 30 węzłów, a zasięg działania wyniesie ok. 4000 mil morskich, przy autonomiczności liczącej 30 dni. Co do wyposażenia najpewniej napęd będą stanowiły, tak jak na jednostkach serii F126 (których budowa ruszyła w ub. r.), cztery agregaty prądotwórcze i dwa elektryczne silniki napędowe, a także nowoczesne systemy zarządzania walką, wojną elektroniczną, radarami namierzania celów oraz kontroli wyposażenia. Nowy typ fregaty może zostać również wyposażony w kombinację nowatorskich pocisków obronnych do zwalczania zagrożeń z powietrza i jednoczesnego atakowania kilku celów na wcześniej nieosiągalnych odległościach za pomocą rakiet dalekiego zasięgu.

Fot. TKMS


Jako że budowa tych okrętów jeszcze nie ruszyła, krytycy mają obawę, czy niemiecka stocznia, już teraz obciążona wieloma zleceniami, w tym dla rodzimego odbiorcy, zdoła w przyzwoitym czasie dostarczyć wspomniane fregaty. Norwegia chciałaby je zacząć otrzymywać ok. 2030 roku, gdy TKMS oferuje, że dostarczy je od 2031 lub 2032 roku. Zdaniem wiceadm. Franka Lenskiego mają zostać wykorzystane doświadczenia z obecnie używanych okrętów, w tym F125, którego reprezentant odwiedził Norwegię. Ponadto kilońska stocznia zainwestowała w swój zakład w Wismarze, co ma podwajać jej moce produkcyjne. Prezes TKMS Oliver Burkhard wskazał też, że choć każdy oferent proponuje bardzo dobre okręty, tak niemiecka oferta ma posiadać dodatkowe atuty, czyli doświadczenie w partnerstwie i współpracę w ramach przemysłu okrętowego, na czym ma zyskać także branża w Norwegii. Dowodem na te wzajemności jest choćby fakt, że centrum szkolenia kadr i remontu okrętów podwodnych typu 212CD powstaje właśnie w Norwegii.

Prezes niemieckiej stoczni ma także… ostrzegać przed ofertą amerykańską, sugerując, że będzie ona nastawiona na sprzedaż produktu, bez szansy na współpracę, na którą tak liczy strona norweska. Należy też brać pod uwagę, że okręty oferowane przez Fincantieri (a dokładniej amerykański oddział tej firmy) mają wejść do służby w US Navy dopiero w 2029 roku, a budowa jest opóźniona o trzy lata ze względu na koszty i zmiany projektowe. Co należy wziąć jednak pod uwagę, planowane jednostki, chociaż na papierze, wyróżniają się potężnymi możliwościami i wyposażeniem, a już wcześniej obietnicę współpracy przy budowie sugeruje norweski stoczniowiec VARD, który jest jednocześnie podmiotem należącym do Fincantieri. Firma sugeruje współpracę przy budowie okrętów, odpowiadając na zarzuty prezesa TKMS. Może to też oznaczać, że niemiecka firma obawia się amerykańsko-włoskiego konkurenta.

Fregata typu Constellation, fot. Fincantieri


Czytaj więcej: Norwegia zainteresowana fregatami typu Constellation? Kolejny kraj myśli nad zakupem potężnych okrętów od Fincantieri

Fakt zaangażowania niemieckich władz i kadr morskich w ofertę dla Norwegii wskazuje na to, jak bardzo Niemcy walczą o uzyskanie ofert przez krajowe podmioty, czego przykładem był także niedawny sukces w Indiach, gdzie rodzimy projekt na okręty podwodne wygrał z propozycją hiszpańską. Jednocześnie widać też, że mogą posuwać się do ciosów poniżej pasa, byleby pokazać się w lepszym świetle na tle konkurencji. Zwiastuje to ostrą rywalizację między oferentami, jak żywo przypominając tę w Polsce, gdy o kontrakt na „Miecznika” rywalizowały Navantia, PGZ S.A. wraz z Babcock i właśnie TKMS. Również wtedy pojawiało się, tak ze strony niemieckiej jak i lobbystów przekonanie, że „tylko niemiecka oferta jest w stanie powstać w terminie”, sugerując że w wersji brytyjskiej program powtórzy los niesławnego Gawrona, czyli 18-letniej budowy jednej korwety, zamiast sprawnego dostarczenia siedmiu okrętów. Choć na ten moment budowa polskich fregat postępuje, w przypadku norweskiego przedsięwzięcia jest wciąż wiele niewiadomych, a z racji na zakorzenioną współpracę niemiecko-norweską może (choć nie musi) się okazać, że fregaty typu F127 będą działać nie tylko pod niemiecką banderą.

nauta_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.