• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Rolnicy uniemożliwili wicekanclerzowi Habeckowi opuszczenie promu. Musiała interweniować policja

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Rolnicy uniemożliwili wicekanclerzowi Habeckowi opuszczenie promu. Musiała interweniować policja

Partnerzy portalu

Fot. Niemiecka Policja

Wzburzeni rolnicy uniemożliwili w czwartek wieczorem wracającemu z urlopu wicekanclerzowi i ministrowi gospodarki RFN Robertowi Habeckowi opuszczenie promu. Według policji, około stu demonstrantów wzięło udział w blokadzie nabrzeża w Schluettsiel w Szlezwiku-Holsztynie, a policja użyła gazu pieprzowego. Minister dotarł na stały ląd innym promem dopiero około drugiej w nocy.

Rolnicy od pewnego czasu protestują przeciwko planom oszczędnościowym rządu, obejmujących zniesienie ulg podatkowych dla rolnictwa.

Niemiecki rząd skrytykował incydent. Z całym zrozumieniem dla żywiołowej kultury protestu, "nikt nie powinien być obojętny na taką brutalizację obyczajów politycznych" - napisał rzecznik rządu Steffen Hebestreit na platformie X. Te działania były "haniebne i naruszały zasady demokratycznego współistnienia" - dodał.

Również sam Habeck wyraził w piątek zaniepokojenie. "To, co mnie (...) martwi, to fakt, że nastroje w kraju są tak gorące" - oświadczył wicekanclerz, cytowany przez portal tygodnika "Spiegel". Protesty w Niemczech są "cennym dobrem", ale niszczy je przymus i przemoc - uzupełnił. "Powinniśmy przeciwdziałać temu słowami i czynami", podkreślił Habeck.

Niemieckie Stowarzyszenie Rolników (DBV) potępiło blokadę promu z Habeckiem na pokładzie i wyraźnie zdystansowało się od incydentu. "Osobiste ataki, obelgi, groźby, przymus lub przemoc są niedopuszczalne" - zaznaczył w oświadczeniu przewodniczący DBV Joachim Rukwied. "Tego rodzaju blokady są niedopuszczalne" - podkreślił. Pomimo niezadowolenia z planów podatkowych rządu federalnego, DBV oczywiście szanuje prywatność polityków - zaznaczył Rukwield.(PAP)

bml/ adj/

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.