Stawki frachtowe na szlaku Azja-Północna Europa zanotowały w piątek spadek o 50,4 procent, co powoduje, że armatorzy kontenerowców w tym dniu zarabiali 275 dolarów za TEU. Na nic więc zdała się podwyżka cen w umowach krótkoterminowych, którą przeprowadzili przewoźnicy 1 grudnia.

Dane bazują na indeksie Shanghai Containerised Freight Index (SCFI), która bada stawki frachtu między innymi z portów chińskich w kierunku do Antwerpii, Felixstowe, Le Havre, Hamburga i DCT Gdańsk.

Przypomnijmy, że armatorzy jeszcze tydzień temu stawki wzrosły o 88 proc., co było spowodowane podniesieniem cen przez przewoźników w kontraktach krótkoterminowych. Nie dało to jednak długotrwałego efektu, z wyjątkiem szlaku Azja-Morze Śródziemne, gdzie stawki wzrosły o 24,6 proc. O około 4 proc. zarobki spadły na dwóch trasach z Azji do USA. Kryzys widać po zarobkach armatorów. Lider rynku, Maersk Line, w trzecim kwartale odnotował 61 proc. spadek zarobków.

Liczba przewiezionych kontenerów na szlaku Azja – Europa zmalała we wrześniu do 1,2 mln TEU. To o 6 proc. mniej niż w zeszłym roku – wynika z raportu firmy analitycznej London\'s Container Trader Statistics (CTS).

Ogółem w pierwszych trzech kwartałach wolumen towarów spadł o 4,7 proc., do 11,1 mln TEU. Lepiej sytuacja wygląda na szlaku Azja – USA, gdzie przewozy wzrosły o ok. 6 proc., do 11 mln TEU.

Największa karuzela miała miejsce w umowach spotowych na szlaku Azja – Europa. Stawki frachtowe zmieniały się z tygodnia na tydzień z silną tendencją spadkową. Najmocniej kryzys dotknął armatorów w październiku i listopadzie, gdy Shanghai Containerised Freight Index (SCFI) spadł do najniższego poziomu w historii.

Według opinii Christophera Koca, starszego doradcy z World Shipping Council, w przyszłym roku sytuacja zbytnio się nie poprawi i armatorów czeka bardzo trudny czas. Więcej jednostek pójdzie w odstawkę, a to dodatkowe finansowe obciążenie.