Poruszenie podczas XIV Konwentu Morskiego na początku grudnia tematu budowy nowego okrętu ratowniczego dla polskiej Marynarki Wojennej służy nie tylko przypomnieniu o potrzebach tej formacji. Każe przypomnieć sobie o kwestii rozwoju zdolności ratownictwa morskiego i jak ważne są jednostki przeznaczone do takich zadań.
Powrotowi tego tematu sprzyja zagrożenie ze strony Rosji i
potrzeba poprawy zdolności prowadzenia działań przez morski rodzaj sił zbrojnych
właściwie we wszystkich aspektach. Obecnie jest realizowany proj. Miecznik
dotyczący budowy wielozadaniowych fregat, a niedawno Agencja Uzbrojenia
podpisała umowę z Saab odnośnie budowy dwóch okrętów rozpoznawczych w ramach proj. Delfin. Wciąż też trwa zaopatrywanie
polskiej MW w okręty typu Kormoran II, których do 2027 roku ma być sześć w
służbie. Przy okazji tego ostatniego, w 2017 roku wraz z podpisaniem umowy na zamówienie
kolejnych niszczycieli min rozpoczęto procedurę wdrażania programu Ratownik. Niestety,
dwa lata temu MON zerwało umowę odnośnie budowy okrętu ratowniczego, a w 2020 zakończono program, tłumacząc
to brakiem pieniędzy, a także przedłużającego się procesu realizacji i
zadeklarowanego przez wykonawcę wzrostu kosztów umowy. Z podobnych powodów
zakopano zakup dwóch używanych szwedzkich okrętów podwodnych, mających być
pomostowym programem w ramach programu Orka, czyli utrzymania zdolności
szkolenia podwodników i posiadania kadr zdolnych do objęcia służby w momencie,
gdy będą budowane nowe jednostki. Należy się zastanowić, czy w obliczu
rekordowych w tym roku wydatków na armię (pond 97 mld zł) było możliwe
reaktywowanie Ratownika?
Ratownik to powracający od lat programu budowy nowego okrętu ratowniczego,
przeznaczonego do poszukiwania, lokalizacji, identyfikacji i wydobywania
zatopionej techniki wojskowej, a także udziału w operacjach poszukiwania i
ratowania życia w ramach narodowych systemów morskiej i lotniczej służby SAR. Kluczowym
aspektem jego działań byłaby zdolność do ratowania załogi okrętu podwodnego w
ramach procedury NSRS (NATO Submarine Rescue System), co by oznaczało podania
wysokiego ciśnienia, wentylacji, zasobników ELSS, nawiązania i utrzymywania
łączności podwodnej (Underwater Telephone, UWT), użycia zdalnych pojazdów
podwodnych i zastosowania rekompresji leczniczej, czyli wyrównaniu poziomów ciśnienia
po tym, jak nurek lub inna osoba przebywająca długo pod wodą mogła stopniowo
dostosować się do panujących warunków atmosferycznych. Oprócz tego załoga
okrętu ratowniczego byłaby zdolna prowadzić prace podwodne na różnych
głębokościach, w tym nurkowań saturowanych, czyli pracy związanej z przebywaniem
pod wodą oraz komorze dekompresyjnej pod ciśnieniem przez cały czas prowadzonych prac
podwodnych.
Pierwotny kontakt zakładał koszt 755 mln zł brutto, na mocy
którego miał być zaprojektowany i wybudowany do końca listopada 2022 roku
prototypowy okręt, kryptonim "Ratownik", zawierał także opcję
zamówienia drugiego okrętu tego samego projektu. Planowana jednostka miała mieć
długość między 90-120 metrów, szerokość 19 metrów, autonomiczność wynoszącą od
30 do 40 dni.
Oprócz posiadania najnowocześniejszego wyposażenia okręt
byłby zdolny przyjmować śmigłowce do 15 ton, a także zapewniając zaplecze do
przebywania ich załóg na pokładzie. Ta zdolność byłaby tu
kluczowa – możliwość bezpiecznego przyjmowania rannych z lądującej jednostki
powietrznej i zapewnienie im fachowej pomocy pozostaje nieoceniona w kwestii
szybkiego niesienia pomocy poszkodowanym na morzu.
W swoim wyposażeniu, zdaniem ekspertów z MW, jednostka
powinna posiadać również możliwość wykonywania interwencji ratowniczych we
własnym zakresie. Oznaczałoby to również wyposażenie w pojazdy podwodne, umożliwiające
szybkie przemieszczanie się pod wodą płetwonurków bojowych wraz z wyposażeniem.
Proponowane są także bezzałogowe autonomiczne pojazdy podwodne (AUV), zapewniających
monitoring obiektów morskich infrastruktury krytycznej, specjalistyczną pomoc w
akcjach ratowania załóg okrętów podwodnych oraz zbierania danych naukowych, w
szczególności dotyczących zagubionej amunicji chemicznej czy nawet wykrywania
innych obiektów niebezpiecznych pod wodą.
Należy przypomnieć sobie, jakie obecnie jednostki stanowią ratownicze zaplecze polskiej Marynarki Wojennej. Głównym są dwa okręty typu Piast (proj. 570/I), ORP Piast (281) i ORP Lech, zbudowane w Stoczni Północnej w Gdańsku w latach 1972-1974. Obecnie służą w Dywizjonie Okrętów Wsparcia 3. Flotylli Okrętów w Gdyni. Choć należą do tego samego typu, nieznacznie się między sobą różnią, gdyż prototypowy ORP Piast jest nieznacznie większy. Ich specyfikacje to 73,4 metra długości (ORP Lech – 72,6 metra), 12 metrów szerokości (ORP Lech – 11,9 metra), zanurzenie 4,4 metra (ORP Lech – 4,1 metra) i wyporność wynosząca 1886 ton (ORP Lech – 1810 ton). Oba okręty osiągają prędkość 16 węzłów, a napęd główny stanowią dwa spalinowe wysokoprężne silniki Zgoda-Sulzer 6TD48 o mocy 1325 kW każdy.
Jednostki dysponują zaawansowanym systemem poszukiwania obiektów na dnie morza HOMAR-P, w tym sonary boczne (ACSON-100) i sonary holowane (KATRAN-100). Mają w wyposażeniu urządzenia i systemy umożliwiające prowadzenie prac podwodnych do głębokości 60 metrów w sprzęcie powietrznym oraz do głębokości 100-120 metrów w sprzęcie mieszankowym. Ich głównym zadaniem jest udzielanie pomocy zatopionym okrętom podwodnym, zasilanie ich w sprężone powietrze o wysokim (20 MPa), średnim (3 MPa) i niskim (1 MPa) ciśnieniu. Dodatkowo z dzwonu nurkowego istnieje możliwość krótkotrwałego zanurzenia do głębokości 120 m dwóch nurków wyposażonych w aparaty mieszankowe o półzamkniętym i otwartym obiegu czynnika oddechowego. W wyposażeniu okrętów są również węże do prowadzenia wentylacji przedziałów okrętów podwodnych powietrzem oddechowym, napełniania ich zbiorników magazynowych, a także szasowania balastów. Dysponują też sprzętem umożliwiającym podłączenia narzędzi pneumatycznych i wykorzystanie pontonów wydobywczych o sile wyporu do 10 ton. Okręty posiadają także windę holowniczą typu „Norwinch” o uciągu 30 ton. Posiadane systemy łączności zapewniają komunikację z dzwonem nurkowym i nurkami nurkującymi z niego i z burty, oraz przebywającymi w komorze dekompresyjnej. Zamontowane systemy odtwarzania obrazu umożliwiają podgląd i rejestrację podwodnych specjalistów w każdym przedziale komory dekompresyjnej, w dzwonie nurkowym oraz na stanowiskach pracy pod wodą.
Okręty cyklicznie biorą udział w krajowych i międzynarodowych ćwiczeniach takich jak: - Crown Eagle, Bold Monarch, Baltic Sarex, Smer Medex, BALTOPS, Anakonda oraz w działaniach Okrętowej Grupy Zadaniowej 3 Flotylli Okrętów na Zatoce Gdańskiej.
Pomimo modernizacji i doposażania, z racji wieku coraz bardziej odstają jednak odstają od nowszych okrętów ratowniczych innych państw. Bardzo daje się tu we znaki niemożność lądowania śmigłowca, przez co transport poszkodowanych jest utrudniony i staje się skomplikowaną procedurą. Biorąc pod uwagę znaczenie ciągłej eksploatacji obu jednostek, ich potencjalny remont również stałby się czasochłonny i kosztowny, a przy tym wciąż nie byłyby zdolne do prowadzenia działań w takim zakresie jak okręty zaproponowane w ramach programu Ratownik. Dotyczy to również ich zdolności przebywania w morzu, warunków, jak i możliwości instalowania większych, bardziej zaawansowanych systemów.
Do działań ratowniczych przeznaczone są również mniejsze okręty ratownicze projektu 5002, zbudowane w usteckiej stoczni. Są to ORP Zbyszko (R-14) i ORP Maćko (R-15). Obie jednostki również służą w Dywizjonie Okrętów Wsparcia 3. FO. Pewien zakres możliwości ratowniczych mają również holowniki proj. B860, zbudowane w stoczni Remontowa Shipbuilding S.A. w Gdańsku, służące w dOW 3. FO oraz 12. Dywizjonie Trałowców 8. Flotylli Obrony Wybrzeża. Zakres ich działań oraz opis zostanie przedstawiony w kolejnym artykule.
Mnogość zadań wykraczających poza typowo wojskową funkcję pokazuje, że posiadanie nowoczesnego okrętu, a najlepiej okrętów do celów ratowniczych jest konieczne dla utrzymania zdolności morskiego rodzaju sił zbrojnych, aby nieść pomoc nie tylko w ramach swojej formacji. Nowoczesne jednostki pozwoliłyby skutecznie reagować na zagrożenia na morzu i dawać większą pewność co do właściwej realizacji zadań, z użyciem najnowocześniejszego sprzętu. Czy długo będzie trzeba czekać na następcę Lecha i Piasta? Doświadczenie z przedsięwzięć na przestrzeni dekady wskazuje na większą dawkę pesymizmu, choć nie można też nie mieć nadziei. Tym bardziej, że polska MW na przestrzeni ostatnich trzech lat przyjęła do służby więcej okrętów niż przed wcześniejsze dwie dekady. Inwestycje w siły lądowe pokazują, że przy odpowiedniej determinacji i z właściwą argumentacją uda się przekonać rządzących, że konieczne jest zapewnienie ciągłości ratowniczych zdolności morskim siłom RP.
Marynarze z 8. Flotylli Obrony Wybrzeża na ćwiczeniu Dynamic Move 2023-1
Już 14 lutego podniesienie bandery na przyszłym ORP Mewa
"Marynarka wojenna niestety przez wiele lat była zaniedbywana". Gen. Roman Polko o potrzebie rozwoju morskiego rodzaju sił zbrojnych
DARPA wybiera dwa zespoły do budowy ogromnej łodzi latającej przeznaczonej do transportu wojsk
Tak Muzeum Marynarki Wojennej będzie celebrować rocznicę powrotu Pomorza do Polski
BIO-SEA ma skutecznie blokować ataki hakerskie na systemy okrętowe