Całkowite straty kadłubów statków w zeszłym roku okazały się najniższe od 1996 roku – według danych The Nordic Association of Marine Insurers (Cefor). Oznacza to, że armatorzy rzadziej tracili jednostki wskutek wypadków.

Wypłaty odszkodowań z tego tytułu pozostały niskie w tym okresie, mimo jednego wpadnięcia statku na mieliznę kosztującego 25 mln dolarów. Cefor stwierdził, że przez ostatnie 8 lat rok w rok spada liczba poważnych wypadków morskich.

Koszty ubezpieczeń spadły średnio o 2,5 proc. w tym roku, w porównaniu do 5,8 proc. w 2017 i 7 proc. w 2016 roku. Liczba poważnych strat czy całkowicie zniszczonych statków pozostaje niska od 2016 roku. Do 30 grudnia zanotowano 6 takich strat, każda kosztująca ponad 10 mln dolarów.  W całym 2017 roku doszło do ośmiu takich wypadków, rok wcześniej aż 14.

Wciąż rośnie za to ryzyko akumulacji wartości potencjalnych strat w przypadku awarii statku w porcie lub na morzu. Do takich wniosków doszła Międzynarodowa Unia Ubezpieczycieli Morskich (IUMI).

Wynika to z coraz powszechniejszego wprowadzania do służby superkontenerowców, o ładowności ponad 20 tys. TEU. Powoduje to, że ewentualna strata po wypadku takiego statku może wynieść nawet miliard dolarów.

Ubezpieczyciele muszą się mierzyć więc z większym ryzykiem. Prawdopodobnie, w niedalekiej przyszłości zdecydują się oni na podwyższenie stawek. Podobnie zjawisko można zaobserwować w największych terminalach kontenerowych, gdzie wartość odprawianych towarów może osiągać nawet 1,6 miliardów dolarów dziennie. Tam też może dojść do wzrostu stawek ubezpieczeniowych.

IUMI w raporcie wspomina o eksplozji w porcie Tiencin w 2015 roku, który spowodował duże straty i równie duże odszkodowania, a mogło być znacznie gorzej. W wyniku wybuchu nie ucierpiał bowiem żaden z zacumowanych ówcześnie tam 754 statków, których towary wyceniono na 53 mld dolarów.