Nieprzyjemny odór od kilku dni męczy mieszkańców w Gdyni, w szczególności mieszkających poza centrum miasta. Wielu z nich ponownie oskarża gdyński port, gdzie odbywa się przeładunek biomasy. Jednak sprawa nie jest taka oczywista.

Doniesienia o smrodzie pochodzą od mieszkańców wielu osiedli w Gdyni, w tym: Obłuża, Witomina, Dąbrowy i Orłowa. Fetor było czuć nawet w pobliżu trójmiejskiej obwodnicy. Co ciekawe, skarg nie składają mieszkańcy śródmieścia. Część gdynian winą obarcza port, gdzie trwa właśnie przeładunek biomasy (łupiny orzecha kokosowego), która częściowo jest załadowywana na wagony i wywożona do elektrowni. Pozostała część ładunku, pozostająca na placach składowych, będzie w kolejnych dniach sukcesywnie transportowana do odbiorcy.

- Ładunek tego typu był kilka miesięcy wcześniej źródłem nieprzyjemnej woni, co wynikało wówczas z jego złej jakości (dużego zawilgocenia). Natomiast jakość biomasy docierającej do Gdyni od marca br. (cztery statki z biomasą) nie budzi tego typu zastrzeżeń -  w związku z czym nie powinna być źródłem uciążliwych zapachów – czytamy w oficjalnym komunikacie Portu Gdynia.

Władze portu wskazują, że problemem może być nawożenie pól w sąsiedztwie dzielnicy Osowa.

- Patrząc na to, w jaki sposób roznosi się odór: od Osowej do Chyloni ciężko jest winić port. Znaczące też jest, że fetor nie dociera do śródmieścia. A w lutym to właśnie tam mocno było czuć nieprzyjemny zapach z łupin – tłumaczy Beata Ostrowska, kierownik działu public relations w Zarządzie Morskiego Portu Gdynia. - Zresztą nasi pracownicy też zauważyli, że w samym pobliżu portu nie czuć smrodu. Od czasu, jak zaostrzyliśmy przepisy dla firmy transportującej łupiny orzecha, towar jest w dobrym stanie, nieprzyjemny zapach nie powinien się roznosić z naszego portu – dodaje.

Uciążliwy dla mieszkańców smród to nie jest problem tylko tegoroczny. Do podobnej sytuacji doszło latem zeszłego roku. Wtedy jednak fetor oprócz w Gdyni obecny był też w Sopocie i niektórych dzielnicach Gdańska.