Rosnąca cena paliw kolejny zagrożeniem dla transportu morskiego

Eskalacja cen paliwa stwarza nowe ryzyko dla rentowności przewoźników, obok dotychczasowych zagrożeń związanych z pojawieniem się nowego tonażu na rynku i zbliżającej się zniżce popytu po zakończeniu Chińskiego Nowego Roku.

Przewiduje się, że cena ropy Brent sięgnie 70 dolarów za baryłkę w tym tygodniu - najwyższy poziom od połowy 2015 r. w ciągu ostatnich sześciu miesięcy jej cena wzrosła o 35%.

Trend ten wykazuje niewielkie oznaki słabnięcia, zważywszy na toczącą się walkę OPEC i producentów łupków, ponieważ to pierwsze ugrupowanie - przy wsparciu rosyjskich producentów ropy - ogranicza podaż.

Koszty bunkra na statki wzrastają praktycznie każdego dnia, a ciężkie paliwo (HFO) kosztuje obecnie około 370 dolarów za tonę w porównaniu do około 300 dolarów rok temu. A pamiętajmy, ze kontenerowce o ładowności ponad 20 tys. TEU zużywają dziennie około 250 ton na morzu, nawet przy użyciu slow-steamingu.

W listopadzie prezes Rolf Habben Jansen, prezes Hapag-Lloyd, omawiał 47-procentową podwyżkę kosztów paliwa przewoźnika w okresie dziewięciu miesięcy i powiedział, że rosnące ceny bunkrów są "największym czynnikiem ryzyka" dla trwałej rentowności.

Jansen wyjaśnił, że chociaż teoretycznie wzrost cen paliw może zostać przeniesiony na klientów, "zawsze istniał czynnik opóźniający uzyskanie rekompensaty", który, jak powiedział, mógłby "przekreślić rachunek zysków i strat".

Operatorzy statków muszą wkrótce zdecydować się na strategię paliwową dla swoich statków: czy chcą korzystać z LNG; zainstalować układy oczyszczania gazów spalinowych, znane jako skrubery; lub po prostu używać paliw niskosiarkowych.