Agencja ratingowa Moody wydała nowy raport na temat prognoz dotyczących transportu morskiego. Przez najbliższe 12-18 miesięcy sytuacja będzie dalej zła - czytamy w badaniu.

- Negatywna prognoza oznacza, iż można się spodziewać mniejszych zaróbków armatorów. Powodem tego będą utrzymujące się na niskim poziomie stawki frachtowe - mówi Mariko Semetko, wiceprezes Moody. - Przewidujemy, że zagregowany zysk EBITDA armatorów spadnie o 7-10 procent w tym roku - dodaje.

Eksperci z Moody przewidują, że rynek przewozów masowych dalej będzie w kryzysie, a stawki frachtowe nie opuszczą obecnego poziomu. I to pomimo masowego złomowania starych jednostek i anulowania zamówień na nowe. Baltic Dry Index, śledzący zarobki armatorów masowców, wciąż utrzymuje się na poziomie ok. 500 pkt. Powodem takiej sytuacji jest trwające spowolnienie gospodarcze w Chinach oraz wejście do służby zamówionych wcześniej jednostek.
 
Podobnie zła przyszłość czeka sektor przewozów kontenerowych. Nie ma co liczyć na większe zarobki armatorów tych jednostek, gdyż stawki frachtowe utrzymają się na niskim poziomie. Powodem jest nadpodaż jednostek i pojawienie się coraz większych kontenerowców, które nie przyniosły oczekiwanych oszczędności. Według wyliczeń Moody wzrost podaży przekroczy wzrost popytu w tym roku o ponad 2 proc. Jeżeli dojdzie do tego zapowiadany wzrost cen ropy, to armatorów czeka ostra walka.
 
Nieciekawie zapowiada się także najbliższe półtora roku w segmencie tankowców. Powodem jest dostarczenie w tym czasie dużej liczby nowych jednostek, które doprowadzą do przerostu podaży. Dlatego w tym roku spadną, i stawki frachtu, i zysk EBITDA tych firm. Ten segment wciąż jednak będzie w lepszym miejscu, niż dwa poprzednie, dzięki taniej cenie ropy, która napędza popyt na usługi tankowców.