RD/gdansk.pl
Prezydent Paweł Adamowicz zwrócił się do Wojewody Pomorskiego Dariusza Drelicha z prośbą o interwencję na rzecz mieszkańców Nowego Portu. Chodzi o wymuszenie na firmie „Siarkopol” takich działań, by do powietrza nie przedostawał się odór z przeładunku mazutu, który w ostatnich miesiącach stał się zmorą przede wszystkim tej dzielnicy, ale i pobliskich – Letnicy, Brzeźna, a nawet Wrzeszcza Dolnego.
W liście wysłanym do Wojewody Pomorskiego z datą 28 marca br. czytamy m.in. “(...) zwracam się do Pana z prośbą o przeprowadzenie przez przedstawicieli Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku rozmów z władzami przedmiotowej spółki („Siarkopol” – przyp. red.) celem zobligowania jej Zarządu oraz Organu nadzorczego do przedstawienia planów modernizacyjnych w zakresie hermetyzacji procesów przeładunku paliw w eksploatowanej instalacji oraz do zmotywowania do szybkiego ich wdrożenia”.
Pełną treść listu podajemy na końcu publikacji.
– List w tej sprawie do nas dotarł i został przekazany do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku, który zajmuje się sprawą – powiedziała portalowi gdańsk.pl we wtorek, 3 kwietnia, Małgorzata Sworobowicz, rzeczniczka prasowa Wojewody Pomorskiego.
Jak poinformował z kolei Radosław Rzepecki, zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, WIOŚ zakończył już kontrolę i przygotował dla „Siarkopolu” zarządzenia pokontrolne.
– W całości potwierdziły się zgłoszenia mieszkańców, którzy licznie składali skargi na odór w dzielnicy – podkreśla Radosław Rzepecki. –- Zarządzenia pokontrolne zobowiązują “Siarkopol” do wyeliminowania uciążliwości. Zakład ma czas do połowy kwietnia, by się uporać z problemem.
Jak przyznaje dyrekcja „Siarkopolu”, źródłem odoru jest przeładunek oleju opałowego (mazutu), który składa się z ciężkich frakcji ropy naftowej. Firma handluje tym towarem od lat, ale dopiero niedawno pojawił się problem ze skargami mieszkańców. Okazało się, że mazut o uciążliwych cechach zapachowych dostarcza tylko jedna, konkretna firma.
– Z tego co wiemy, problem powinien być już rozwiązany, bowiem „Siarkopol” zerwał kontrakt z tą firmą – mówi Radosław Rzepecki.
Gdyby „Siarkopol” nie udzielił odpowiedzi na pytania WIOŚ lub przekazał informacje niezgodne z prawdą, groziłby mu mandat maksymalnej wysokości 500 zł lub kara finansowa przed sądem do 5 tys. zł.
– Przepisy nie są pod tym względem szczególnie surowe, co więcej: w naszym prawie nie ma norm odorowych, co utrudnia nałożenie kary – dodaje Radosław Rzepecki. – Cieszy więc, że „Siarkopolowi” wyraźnie zależy na dobrym imieniu marki, stąd niezwłocznie podjął działania, które – miejmy nadzieję – przyniosą pożądany skutek.
MI przygotuje projekt rozporządzenia ws. planu zagospodarowania przestrzennego wód portu morskiego w Dziwnowie
Port Elbląg liczy na większy przeładunek
Masowce i tankowce na fali. Analiza rynku tonażowego (tygodnie 11-14/2024)
Przygotowania do bazy offshore. Jak wygląda budowa?
Dzień Kierowcy Zawodowego z udziałem gdyńskich terminali
Polski sektor transportu wodnego podkreśla znaczenie współpracy w obszarze badań i rozwoju