Brytyjczyk, który był na mostku statku Scot Carrier, który w grudniu na Bałtyku zderzył się z barką, w wyniku czego zginęło dwóch jej załogantów, został skazany na 1,5 roku więzienia.

Według doniesień medialnych 30-letni Brytyjczyk przyznał się do zarzutów przed duńskim sądem. Duńska policja oskarżyła go o nieumyślne spowodowanie śmierci w szczególnie obciążających okolicznościach, między innymi przez kierowanie statkiem w stanie nietrzeźwości”. Brytyjczyk przyznał się także do opuszczenia miejsca kolizji bez udzielenia pomocy załodze barki.

Do zdarzenia doszło 13 grudnia w pobliżu Bornholmie. We mgle drobnicowiec Scot Carrier zderzył się z 55-metrową barką Karin Hoj. Barka przewróciła się, dwóch członków jej załogi zginęło. Wkrótce potem szwedzka policja zatrzymała dwóch członków załogi Scot Carrier, którzy w chwili wypadku byli pod wpływem alkoholu. Jednym z nich był skazany teraz Brytyjczyk.

W trakcie dochodzenia okazało się także, że statek Scot Carrier po zderzeniu płynął dalej i dopiero po około 25 minutach powrócił na miejsce zdarzenia. Stało się dopiero po tym, jak po uruchomieniu na przewróconej barce systemu EPIRB (nadajnika umożliwiającego ustalenie miejsca położenia jednostki w przypadku zagrożenia) szwedzkie władze skontaktowały się z przewoźnikiem, do którego należy statek – firmą Scotline Marine Holdings Ltd. Firma podała, że dopiero wówczas drugi oficer, który znajdował się na mostku, poprosił kapitana o przyjście i skontaktował się ze szwedzką strażą przybrzeżną.

Scot Carrier miał powrócić na miejsce wydarzenia po około 25 minutach – przewoźnik twierdzi jednak, że czas ten był krótszy i został wykorzystany na sprawdzenie bezpieczeństwa członków załogi statku oraz dokonanie wstępnej oceny uszkodzeń.

Poza karą 1,5 lat więzienia Brytyjczyk został przez kopenhaski sąd skazany również na 12-letni zakaz wjazdu do Danii i tymczasowy zakaz żeglowania po duńskich wodach.