• <
PGZ_baner_2025

Nie tylko „Orka”. Małe okręty podwodne na MSPO 2025 z polskim akcentem

04.09.2025 15:06 Źródło: Griffin Group Defence
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Nie tylko „Orka”. Małe okręty podwodne na MSPO 2025 z polskim akcentem
Fot. Griffin Group Defence

Tegoroczny Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach obfituje w liczne prezentacje sprzętu morskiego. Nie brakuje tu głośnych wydarzeń, jak podpisywanie umów i porozumień polskich firm z zagranicznymi koncernami. Wielu komentatorów oczekuje na nowiny odnośnie programu „Orka”, którego celem jest dostarczenie okrętów podwodnych dla polskiej Marynarki Wojennej. Obok tego nie brakuje też innego uzbrojenia, w tym możliwego do zobaczenia na stoisku Griffin Group Defence modelu małego okrętu podwodnego M23.

Prezentowany model jest jednym z projektów znajdujących się w portfolio włoskiej firmy M23 S.R.L., mającej swój zakład w Bergamo. Należy on do „rodziny” C-Series i stanowi oddzielną od programu „Orka” propozycję wzmocnienia i rozwoju potencjału sił podwodnych polskiej floty. Przypomnijmy, że rozmowy na temat tej propozycji pojawiły się oficjalnie w czerwcu tego roku, gdy reprezentanci oferenta spotkali się z przedstawicielami Ministerstwa Obrony Narodowej i Agencji Uzbrojenia.

Czytaj więcej: Wiceszef MON na spotkaniu z włoską firmą M23Srl. Tematem oferta zakupów okrętów podwodnych

Jednostka w pełnowymiarowej wersji byłaby znacznie mniejsza od np. niegdyś znajdujących się w polskiej służbie okrętów podwodnych typu Kobben, jako że miałaby do 25 metrów długości, 5 metrów szerokości i wyporności 120-130 ton. Stąd też załoga nie byłaby liczna, wynosząca mniej niż 10 osób, niemniej na pokład byłoby możliwe przyjęcie zespołu operatorów jednostek specjalnych. Co też istotne, tego rodzaju okręt byłby też zdolny do ataków torpedowych dzięki dwóm wyrzutniom torped 533 mm, a także współdziałania z bezzałogowymi pojazdami podwodnymi.

Z racji na swoje rozmiary okręty tego rodzaju mogą też zostać przetransportowane np. drogą lądową na inny obszar działań, niemniej główną zaletą jest zdolność do operowania na płytkich akwenach, w tym wybrzeżach, co podkreśla się w przypadku operacyjności sił morskich m.in. na Morzu Bałtyckim i polskich wodach terytorialnych. Stąd byłyby zdolne do wykonywania podobnych zadań jak większe jednostki, tj. monitorowania sytuacji nawodnej i podwodnej, śledzenia podejrzanych celów i infrastruktury, czy też działań odstraszających oraz wymierzonych w potencjalnego przeciwnika.

Fot. Targi Kielce


Choć głównym tematem wśród specjalistów morskich jest „Orka”, nie brakuje entuzjastów małych okrętów podwodnych, podkreślających ich zalety i możliwość dopełnienia potencjału marynarki wojennej, biorąc pod uwagę możliwe umiejscowienie w systemie działań morskich i szerzej, obrony państwa i jego interesów. Nie brakuje tu też argumentów innej natury. Biorąc pod uwagę, że Dywizjon Okrętów Podwodnych składa się z niemal 40-letniego ORP Orzeł, nie brakuje kontrowersji odnośnie zdolności sił morskich do działań pod wodą oraz utrzymania ciągłości szkolenia kadr „podwodników”. Tym bardziej, że starsi oficerowie, podoficerowie i marynarze, doświadczeni służbą tak na ORP Orzeł jak i wycofanych kilka lat jednostkach typu Kobben przechodzą na inne stanowiska służbowe lub odchodzą z wojska. Brakuje też chętnych do podwodnej służby, a nawet jeśli w tym roku, zgodnie z ubiegłoroczną zapowiedzią szefa MON, Władysława Kosiniaka-Kamysza, zostanie wskazany wykonawca programu „Orka”, nowe okręty zostaną dostarczone najszybciej po 2031 roku. Na ten moment trzech oferentów potwierdza gotowość dostarczenia wcześniej rozwiązania pomostowego w postaci używanego, acz zmodernizowanego okrętu podwodnego. Z racji na niższą cenę oraz szybszą budowę flota miałaby szybciej pozyskać małe okręty podwodne, a fakt, że byłyby one nowoczesne, stanowiłby zachętę do służby.

Mimo że nie byłoby to zastąpienie zdolności większych okrętów podwodnych jako rozwiązanie pomostowe, z racji na zadania i ciągłość funkcjonowania dywizjonu takie rozwiązanie budzi zainteresowanie wśród komentatorów, a także samych marynarzy. Część jednak zauważa, że w tym celu powinno pojawić się też zainteresowanie ze strony władz, a oznaczałoby to również wydatek co najmniej kilkuset do miliarda zł, w sytuacji gdy budżet obronny i tak jest napięty, a polska Marynarka Wojenna walczy o to, by w planach modernizacyjnych nie była pomijana, jak przez wcześniejsze dekady. Pojawia się też problem, że firma M23 Srl dotychczas nie wprowadziła żadnego ze swoich produktów do służby, a wiadomo, że przy współpracy z włoskim koncernem Fincantieri odpowiada za budowę dwóch jednostek M23 dla Marynarki Wojennej Kataru. Problem w tym, że informacje o zamówieniu pochodzą jeszcze z… 2020 roku, co stawia pod znakiem zapytania szybkość dostarczenia nowych jednostek po zawarciu kontraktu, a to ma stanowić w polskiej sytuacji szczególny atut. Wskazuje się jednak że doświadczenie projektantów i stoczniowców uzyskane w tym czasie ma zagwarantować, że w obecnej sytuacji, jeśli np. doszłoby do zwarcia umowy wykonawczej jeszcze w tym lub następnym roku, dostarczenie co najmniej pierwszej jednostki miałoby miejsce w ciągu dwóch lat.

Należy zwrócić uwagę, że choć jest to oferta z Włoch, nie stanowi część propozycji Fincantieri w ramach programu „Orka”. Tym bardziej, że koncern proponuje już i tak szybkie rozwiązania, w tym sprzedaż jednostki już znajdującej się w budowie, a także zapewnienie rozwiązania pomostowego w postaci używanego okrętu podwodnego. Jak informowaliśmy w tekście Najszybsza oferta w programie “Orka”? Zaskakująca propozycja z Włoch dla Polski, jest to zupełnie osobna oferta, która mogłaby zostać np. dołączona w sytuacji zawarcia umowy międzyrządowej między Rzymem a Warszawą. Oznaczałaby to w założeniu szereg kontraktów dotyczących sprzedaży uzbrojenia i innych kwestii związanych z obronnością.

Fakt, że oferowany produkt jest prezentowany także przez firmę z siedzibą w Trójmieście, pojawia się też ważne zagadnienie zaangażowania rodzimych podmiotów w zakresie transferu technologii i serwisowania sprzętu w kraju. Wciąż pozostaje jednak pytanie o zainteresowanie polskich władz tą ofertą. Największą obawą byłoby ogłoszenie w tym przypadku Wstępnych Konsultacji Rynkowych, gdyż oznaczałoby to zbieranie ofert od innych wykonawców i dokonywanie wyboru, co opóźniłoby podpisanie umowy i odbierając kluczowy atut, czyli czas pozyskania jednostek. 

nauta_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.