Wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda spotkał się ponownie z włoską delegacją w sprawie współpracy na niwie obronnej, w tym w zakresie oferty na okręty podwodne w ramach programu "Orka". Co istotne, obok ambasadora Włoch, Luca Franchetti Pardo, w składzie delegacji znaleźli się przedstawiciele włoskiej firmy M23 Sr. z jej prezesem Bruno Peracchi na czele. Tematem rozmów były proponowane małe okręty podwodne, które zdaniem wielu komentatorów mogłyby wzmocnić potencjał polskiej Marynarki Wojennej i wejść w skład większego pakietu na niwie polsko-włoskiego porozumienia dotyczącego bezpieczeństwa i przemysłu zbrojeniowego.
Jak informuje resort obrony, głównym tematem była prezentacja oferty firmy M23 Srl., która specjalizuje się w produkcji małych okrętów podwodnych serii C, określanych jako MIDGET. Zdaniem przedstawicieli strony oferenta miałyby stanowić uzupełnienie dla programu "Orka". Przypomnijmy, że głównym przedmiotem włoskiej oferty są okręty podwodne serii 212NFS, oparte na wcześniejszym, niemieckim typie 212A. Wykonawcą jest koncern Fincantieri, który te jednostki obecnie buduje dla Marynarki Wojennej Włoch (wraz z planowaną podserią 212NFS EVO), a także ma zaoferować je Filipinom. W Sieci pojawiają się jednak sugestie, że sprzedaż Polsce może zostać utrudniona ze względu na umowy licencyjne od niemieckiego TKMS.
Przypomnijmy, że obok Fincantieri w obecnym gronie oferentów w ramach programu „Orka” wciąż pozostają francuski Naval Group (Scorpène), hiszpańska Navantia (S-80), południowokoreańska Hanwha Ocean (KSS-III Batch II), niemiecki TKMS (212CD) i szwedzki Saab (A26).
Wiceminister obrony narodowej @pawelbejda 🇵🇱spotkał się z delegacją włoskiej 🇮🇹firmy M23 Srl., na czele z prezesem Bruno Peracchi. W rozmowach uczestniczył również Ambasador Włoch w Polsce, Luca Franchetti Pardo.
— Ministerstwo Obrony Narodowej 🇵🇱 (@MON_GOV_PL) June 17, 2025
Głównym tematem spotkania była prezentacja oferty M23 Srl., która… pic.twitter.com/j1bd7ijyaE
Nie jest to pierwszy raz, gdy przedstawiciele MON oraz Agencji Uzbrojenia mają okazję zapoznać się z tego rodzaju ofertą. W lutym tego roku polska delegacja udała się do Włoch, aby zapoznać się z możliwościami współpracy z włoskimi władzami, siłami morskimi oraz przemysłem zbrojeniowym, biorąc pod uwagę nie tylko same okręty podwodne, niemniej ich temat można było uznać za główny. Wtedy to członkowie obu podmiotów z wiceministrem Pawłem Bejdą na czele odwiedzili zakład M23 Srl w Bergamo. Według strony włoskiej tego rodzaju jednostki charakteryzują się wysoką manewrowością, a przede wszystkim zdolnością do operowania na płytkich wodach, co biorąc pod uwagę polskie wybrzeże jak i średnią głębokość Morza Bałtyckiego wydaje się potencjalnie słusznym wyborem. Do tego wśród zalet oferent wskazuje niską wykrywalność, co czyniłoby tego rodzaju jednostki cennym aktywem w ramach różnorodnych zadań, jak monitorowanie infrastruktury morskiej i przybrzeżnej, śledzenie aktywności nawodnej, tak okrętów jak i statków, a także działań jednostek specjalnych. W wielu kwestiach odciążałoby to większe okręty podwodne oraz nawodne, zwiększając tym samym elastyczność polskiej floty.
Wspomniane małe okręty podwodne tej serii na ten moment nie znajdują się w regularnej służbie, niemniej aktualnie trwa budowa dwóch tego rodzaju jednostek dla Marynarki Wojennej Kataru, zamówionych jeszcze w lutym 2020 roku. Prace mają być na tyle zaawansowane, że jednostki te biorą obecnie udział w próbach morskich. Jak zauważają komentatorzy, od zamówienia do planowanego rozpoczęcia służby mija tyle czasu co w przypadku pełnowymiarowych okrętów, niemniej doświadczenia projektowe i związane z budową mają zapewnić, że kolejne jednostki powstałyby zdecydowanie szybciej, nawet w ciągu dwóch lat od zamówienia, wskazując na potencjał seryjnej, wręcz masowej budowy, ograniczonej przez moce przerobowe stoczniowców i terminy dostaw wyposażenia. Należy tu wziąć pod uwagę, że M23 Srl jest przede wszystkim podwykonawcą katarskiego zlecenia, a rolę głównego pełni Fincantieri. Obie firmy współpracują ze sobą, a w przypadku wyboru włoskiej oferty w programie "Orka" ich kooperacja prawdopodobnie byłaby kontynuowana.
Jednostki określane jako M23
mają 23-25 metrów długości, 5 metrów szerokości, a ich wyporność to
120-130 ton. Podawana głębokość operacyjna to 200 metrów, niemniej
należy brać poprawkę na ogólną niejawność tego typu danych i możliwości
operacyjne najpewniej pozwalają na schodzenie jeszcze głębiej. Zasięg
działania to 2200 mil morskich. Załoga to sześciu marynarzy, z
możliwością dokooptowania tak samo licznego zespołu np. operatorów sił
specjalnych. W skład uzbrojenia wchodzą dwie wyrzutnie torped 533 mm,
pozwalające na użycie tak torped ciężkich, jak i lekkich. Oprócz tego
okręt ma być zdolny do zrzutu min morskich oraz kooperowania z
bezzałogowymi pojazdami podwodnymi. Z racji na swoje rozmiary okręty
tego rodzaju mogą też zostać przetransportowane np. drogą lądową na inny
obszar działań. Dodatkowo zaletą mają być ich cena i ogólny koszt
eksploatacji, biorąc pod uwagę też ich późniejsze serwisowanie. Koszt
dwóch jednostek wraz z pakietem szkoleniowym prawdopodobnie wyniósłby
nieco ponad 850 mln zł.
Wcześniej o tego rodzaju jednostkach wspominaliśmy w tekście pt. Czy „Orka” powinna wymagać pomostu? Czego potrzebują polscy marynarze? Temat rozwiązania pomostowego, z racji na stan Dywizjonu Okrętów Podwodnych 3. Flotylli Okrętów (niemal 40-letni ORP Orzeł) nie brakuje kontrowersji odnośnie jego zdolności operacyjnych i przede wszystkim możliwości utrzymania ciągłości szkolenia kadry "podwodników", szczególnie w przypadku marynarzy doświadczonych w służbie operacyjnej. Z racji na to, że nawet jeśliby w 2025 roku podpisano, zgodnie z obietnicą wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, umowę na nowe okręty podwodne, pierwsza jednostka trafiłaby do służby po 2030 roku, stąd nie brakuje pytań nie tylko o obronę polskiej domeny morskiej, ale też utrzymanie kadr podwodnych. Wielu doświadczonych marynarzy do tego czasu zakończy służbę, bądź przejdzie na inne stanowiska służbowe w innych jednostkach. Do tego z racji na brak nowych okrętów podwodnych trudno zachęcić młode osoby na etatach marynarskich, podoficerskich i oficerskich w dywizjonie, a i ich szkolenie jest procesem wymagającym czasu. Tworzenie nie tylko załóg, ale też kadry dowódczej i zaplecza będzie przez to wiązało się z dodatkowymi kosztami z racji na de facto odtwarzanie czy też tworzenie od nowa struktur jednostki.
Przypomnijmy, że zdaniem części komentatorów dostarczenie nowych okrętów podwodnych powinno poprzedzić przekazanie rozwiązania pomostowego. Na ten moment dwóch oferentów, południowokoreański Hanwha Ocean i niemiecki TKMS proponują, w ramach sprzedaży i/lub leasingu starsze, zmodernizowane jednostki (odpowiednio KSS-I, inaczej typ Jang Bodo oraz norweski typ Ula) z myślą o utrzymaniu ciągłości kadr. Jednocześnie obok trwałby proces szkolenia załóg nowych okrętów. Pojawiają się też głosy, że hiszpańska Navantia miałaby zaproponować jeden budowanych obecnie okrętów podwodnych typu Isaac Peral, z zamiarem dostarczenia już w 2027 roku. Należy tu zastrzec, że nie jest to pewna informacja. Tak samo przypuszcza się, że także Fincantieri może zaproponować jeden z obecnie budowanych okrętów typu 212NFS (biorąc pod uwagę podobną sprzedaż za granicę niemal gotowych fregat i patrolowców), z dostawą przed 2030 rokiem, niemniej to także pozostaje w sferze dociekań. Krytycy rozwiązania pomostowego wskazują, że wiązałoby się to z kosztami, które zamiast na używaną jednostkę i związaną z tym bazę szkoleniową i infrastrukturę najlepiej przeznaczyć na nowe okręty i skupić się na szkoleniu kadr u wykonawcy. Podobne opinie pojawiają się w przypadku małych okrętów podwodnych, wskazując na koszty, a także zagrożenie, że władze decydując się na tego rodzaju jednostki odpuszczą starania na te pełnowymiarowe. Z racji na ich rozmiary i inne przeznaczenie także zdaniem kadry Marynarki Wojennej nie mogą być brane pod uwagę jako "pomost", czy zastąpienie, a co najwyżej uzupełnienie zdolności "Orki". Niemniej z racji na możliwości operacyjne na płytkim akwenie, a przede wszystkim możliwość wdrożenia do służby, zapewniałyby szczególny atut w postaci zachęty do podwodnej służby na nowoczesnych i przede wszystkim "pachnących nowością" jednostkach.
Wielokrotnie
w ostatnim czasie politycy byli pytani przez dziennikarzy, kiedy
zostaną podjęte decyzje w kwestii wyboru oferenta w ramach programu
"Orka". Zarówno przedstawiciele resortu obrony, jak i premier Donald
Tusk, zapowiadali, że nastąpi to jeszcze w 2025 roku, niemniej zdaniem
komentatorów realna umowa wykonawcza może zostać podpisana, ze względu
na fakt że minęła połowa roku, dopiero w kolejnym. To samo w
optymistycznym wariancie dotyczyłoby startu prac nad nowymi okrętami,
kończąc oczekiwania na nie, ciągnące się od blisko 28 lat, gdy pierwszy
raz pojawił się temat takiego zakupu. Z myślą o "przyspieszeniu"
podjęcia decyzji wystąpili także byli członkowie podwodnych kadr, którzy
wcześniej służyli na okręcie podwodnym ORP Sokół, obecnie jednostce
muzealnej. 4 czerwca ogłosili list otwarty do władz, by podjęto
zdecydowane działania.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Uroczyste otwarcie wystawy „Pod misyjną banderą” już 27 listopada przed Centrum Weterana
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów