Po tym jak 22 kwietnia opinią publiczną wstrząsnął brutalny atak terrorystyczny na turystów w należącej do Indii części spornego z Pakistanem terytorium Kaszmiru, ponownie odżyły napięcia między władzami w New Delhi i Islamabadem, grożącymi nawet wybuchem konfliktu. Z racji na to, że oba państwa posiadają duże siły zbrojne, a także broń atomową, sytuacja budzi ogromne obawy międzynarodowe. Jeśli nie dojdzie do pokojowego rozwiązania sporu, jego skutki odczuje globalna gospodarka.
Sprawcą zamachu, w którym zginęło ponad 20 osób, a zdjęcia ciał zabitych obiegły światową opinię publiczną, był Kaszmirski Ruch Oporu, który oficjalnie wziął na siebie odpowiedzialność. Podkreślił tu, że celem były osoby „powiązane z indyjskimi służbami”, czemu z kolei zaprzeczają władze Indii. Choć z kolei pakistański rząd wyraził solidarność z rodzinami ofiar i odciął się od sprawców zamachu, dla wielu obywateli Indii jest uważany za prowodyra tego aktu agresji. W efekcie doszło do protestów i ataków ludności wymierzonej w społeczność muzułmańską, stanowiącej 14% populacji kraju, wpisując się w trwający od lat ciąg aktów jej dyskryminacji także przez rząd w New Delhi, oskarżany o politykę nacjonalizmu indyjskiego, w tym i religijnego. Wraz z kumulacja przemocy miało dojść do pierwszych incydentów granicznych na granicy obu państw, a także demonstracji siły podczas pokazowych manewrów, w tym morskich.
Leżące na subkontynencie indyjskim Indie są najbardziej
ludnym państwem świata, wyprzedzając w 2023 roku Chiny po dekadach dominacji.
Obecnie ma ponad 1 mld 430 mln mieszkańców, a populacja stale rośnie z racji na
utrzymującą się od lat eksplozję demograficzną. Dzięki temu państwo posiada
ogromne możliwości rozwoju gospodarki wynikające z posiadanej siły roboczej, a
przy tym potencjał rekrutacyjny. Kraj to także mozaika kultur i nacji,
posługujących się różnymi językami i dialektami. Choć prawie 80% ludności deklaruje
się jako wyznawcy hinduizmu, istnieją też duże społeczności innych religii, m.in.
muzułmanów, chrześcijan i sikhów, które nawet zdecydowanie dominują w
niektórych regionach kraju.
Choć gospodarka i poziom PKB rośnie, poważnym problemem pozostają ogromne nierówności społeczne, wysokie bezrobocie w wielu regionach i bardzo często brak możliwości zaspokajania podstawowych potrzeb, w tym dostępu do czystej wody. Do tego dochodzi ogromny stopień zanieczyszczenia środowiska, objawiający się choćby zaśmieceniem rzek i poziomem smogu w miastach. Problemem jest też tradycyjny, wielowiekowy system kastowy, który mimo oficjalnego zniesienia jest powodem dyskryminacji, wpływając choćby na zatrudnienie czy stosunki społeczne. Do tego wielokrotnie podnoszono problem dyskryminacji i przemocy wobec kobiet, mimo ich jednocześnie wyraźnej obecności w polityce (w tym piastowanie najwyższych stanowisk). Obecnie rządząca Indyjska Partia Ludowa jest krytykowana za jawnie nacjonalistyczną politykę, co ma się objawiać narzucaniem języka hindi w życiu publicznym, w tym w regionach gdzie nie jest używany, a także promowania hinduizmu jako narodowej religii. W efekcie dochodzi do aktów dyskryminacji i przemocy innych społeczności, ze względu na pochodzenie czy wierzenia. Zwraca się też uwagę na politykę historyczną objawiającą się choćby zmienianiem nazw miast na bardziej „indyjskie”, nawet jeśli nie ma to uzasadnienia w historii, a także niszczenia zabytków związanych z innymi kulturami czy wierzeniami, czego symbolem stało się zburzenie w 1992 roku XVI-wiecznego meczetu Babri, który miał rzekomo powstać na miejscu starszej, hinduistycznej świątyni, uzasadniając tym samym całe zdarzenie, co zbulwersowało międzynarodowe środowisko naukowe.
Z racji na swój potencjał ludnościowy i rozwój gospodarki (2611 mld USD PKB, w tym 1983 na osobę), rząd w New Delhi inwestuje ogromne sumy pieniędzy w rozwój branży morskiej, tak portowej, jak i stoczniowej i technologicznej. Dowodem na to jest choćby budowa okrętów wielu typów i klas w krajowych stoczniach, celem wzmocnienia potencjału floty oraz rozwoju własnego przemysłu okrętowego. Ambitnym planem jest też rozwój na rynku cywilnym, by krajowe podmioty kupowały statki budowane w Indiach, a z racji na ogłaszane przez prezydenta USA Donalda Trumpa cła i dodatkowe opłaty na chińskie statki, kraj liczy na stanie się nowym, dużym graczem na tym rynku, wykorzystując dynamiczny rozwój stoczni i ogromne zasoby siły roboczej, z której brakiem coraz bardziej zaczynają się borykać Chiny i Korea Południowa, czyli obecni liderzy na tym rynku.
Czytaj więcej: Indie wzmacniają swoją branżę morską. Chcą zainwestować w nią miliardy dolarów
Pakistan to również kraj charakteryzujący się mozaiką kultur, języków i społeczności etnicznych, mający blisko 240 mln mieszkańców, a populacja stale rośnie. Co go różni od Indii, to że blisko 95% ludności wyznaje islam, a pozostałe duże religie, w tym hinduizm i chrześcijaństwo, wyznaje ok. 5% społeczeństwa, skupionych w kilku ośrodkach na terenie państwa. Także tam, z racji na swoje pochodzenie, mniejszości religijne stykają się z dyskryminacją i przemocą.
Podobnie jak w Indiach gospodarka Pakistanu zaczęła dynamicznie się rozwijać, wykorzystując dostęp do surowców naturalnych, a władze mocno inwestują w sektor usługowy i technologiczny, co sprzyja zmniejszaniu bezrobocia, biedy oraz nierównościom społecznych pod względem finansowym. Aktualnie kraj ma posiadać 263,69 mld USD PKB, w tym ok. 1465 na osobę. Do tego dochodzi rozwój infrastruktury przemysłowej i rozwoju wielu branż, w tym morskiej. W tym ostatnim przypadku celem władz jest zwiększenie mocy przerobowych krajowych portów i zwiększenie ich znaczenia na Morzu Arabskim i kluczowej trasie prowadzącej przez Ocean Indyjski, łączącej azjatyckie, afrykańskie i europejskie porty. Symbolem tego stał się największy w kraju terminal kontenerowy mieszczący się w Karaczi Port Qasim. W ubiegłym roku blisko 2 mld dolarów w jego rozwój zainwestował duński gigant żeglugowy Maersk.
Czytaj więcej: Maersk inwestuje 2 mld dolarów w Pakistanie
Te dwa państwa, które łączy wiele wieków wspólnej historii,
stale z sobą rywalizują nie tylko na polu gospodarczym, ale też politycznym, z
racji na mocarstwowe ambicje w regionie i walkę o wpływy w sąsiednich
państwach. Do tego pozostają między nimi nierozwiązane spory z powodu spornych
terytoriów i zaangażowania we wsparcie mniejszości religijnych i etnicznych w
kraju sąsiada. Symbolem tego stał się Kaszmir.
Znajdujący się w regionie Himalajów Kaszmir to kraina
historyczna, która w 1947 roku została podzielona między uzyskujące
niepodległość od Wielkiej Brytanii Indie i Pakistan. Z racji na to, że
zdecydowana większość ludności tego regionu to muzułmanie, zrazu stało się to
kością niezgody między oboma państwami, roszczącymi sobie do niego prawa z
powodów gospodarczych, historycznych i społecznych. Dodatkowo miejscowa ludność
wielokrotnie aktywnie występowała przeciwko indyjskim władzom, co zaogniało relacje.
W efekcie doszło do kilku krótkotrwałych wojen indyjsko-pakistańskich, określanych
jako „wojny o Kaszmir”, odpowiednio w 1947-1948, 1965 i 1971, przy czym w
ostatnim przypadku miało to związek z ogłoszeniem niepodległości Bangladeszu od
Pakistanu, co wsparły Indie. Oprócz tego oba kraje starły się ze sobą w 1999
roku (wojna o Kargil), a także szeregu mniejszych incydentów granicznych i
operacji, ciągnących się także w XXI wieku.
Obok faktu, że te państwa należą do ludnych i posiadają
ogromny potencjał zbrojny, największe obawy odnośnie eskalację konfliktu
wynikają z posiadania przez oba broni atomowej od lat 70-tych XX wieku, w
dodatku stale rozwijanej. Jej potencjał jest niższy w porównaniu z czołowymi
potęgami atomowymi jak USA, Rosja i Chiny, w dodatku zawsze jak dotąd działał
jako istotny hamulec sprzyjający deeskalacji działań zbrojnych. Jednakże, jeśli
doszłoby do jej użycia, choćby tylko na obszarze jednego lub obu tych państw,
skutki okazałyby się globalne, z racji na zniszczenie wielu centrów
produkcyjnych, potencjalnie miliony uchodźców i ogromne skażenie środowiska.
Wszystko to byłoby odczuwane głównie w krajach sąsiednich, niemniej efekty
docierałyby na wszystkie kontynenty z racji na międzynarodową współpracę firm i
podmiotów z innych państw z tymi w Indiach i Pakistanie, a także fakt obecności
w tych krajach wielu dużych koncernów, jak choćby indyjski potentat wielu
branżach Tata Group.
Jako że oba kraje zdają sobie sprawę ze skutków konfliktu na pełną skalę, z jednej strony mocno stawiają na prowadzenie mediacji, w tym z udziałem podmiotów międzynarodowych i przedstawicieli innych państw, a także poszukując sojuszników, którzy zapewniliby im wsparcie w postaci dostaw broni, innego wyposażenia oraz surowców. Do tego też intensywnie rozwijają swoje siły zbrojne, co dotyczy zaangażowania własnego przemysłu zbrojeniowego, a także zakupów za granicą. Z powodu znaczenia gospodarki morskiej, w tym transportu i przeładunków portowych, tak rząd w Islamabadzie jak i New Delhi wydaje miliardy na rozwój marynarki wojennej.
Siły morskie obu państw powstały w 1947 roku. Początkowo w
ich skład wchodziły okręty i sprzęt pozostały po dawnym Imperium Brytyjskim. Co
istotne, Londyn miał wspierać rozwój armii Indii i Pakistanu, przykładowo
lotnictwo tego drugiego kraju było początkowo rozwijane z udziałem m.in. polskich
lotników, którzy po rozwiązaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie po
zakończeniu II wojny światowej dostali możliwość pracy dla Wielkiej Brytanii.
Paradoksalnie w trakcie pierwszej wojny indyjsko-pakistańskiej istotne funkcje
kierownicze i doradcze w obu armiach pełnili… brytyjscy oficerowie.
W późniejszych latach oba państwa zarówno rozwijały własny przemysł okrętowy, ale też dokonując zakupów na rynku międzynarodowym, co dotyczyło zarówno przejmowania używanych jednostek nawodnych, jak i zamawiania nowych. Przez lata Indie, które balansowały między Zachodem i Wschodem podczas Zimnej Wojny, były „stałym klientem” radzieckich stoczni, kupując w nich okręty w tym podwodne. Po upadku ZSRR nabyły wiele jednostek z jej dawnego arsenału, a w późniejszym czasie zakupywały dalej wiele jednostek. W drugiej dekadzie XXI wieku nastąpiła zmiana, jako że początkowo na rosyjskiej, a potem też innych licencjach, jak i z wykorzystaniem własnych projektów, władze zaczęły budować okręty w ramach rodzimych zdolności stoczniowych. Z tego powodu, jak zostało wspomniane wcześniej, Indie stały się jednym z najdynamiczniej rozwijających się państw w tym sektorze, a uroczystości wodowań czy wcielenia okrętów nawet kilku okrętów na raz były wykorzystywane propagandowo przez władze, aby podkreślić rozwój potencjału morskiego państwa.
Obecnie w skład Marynarki Wojennej Indii (Indian Navy) wchodzi 20 okrętów podwodnych, w tym trzy posiadające napęd jądrowy i zdolność do ataków balistycznych, typu Arihant (powstałe na bazie rosyjskiego typu Akuła), stanowiące tym samym jedną z najsilniejszych broni w całym indyjskim arsenale. Flotę podwodną uzupełniają konwencjonalne jednostki, w tym siedem typu Sindhughosh (oparte na rosyjskim proj. 877, znanym też jako Kilo), sześć typu Kalvari (oparte na francuskim typie Scorpene, powstałe przy współpracy z Naval Group) i czterech typu Shishumar (oparte na niemieckim niemieckim typie 209). Poza typem Sindhughosh jednostki te budowano w indyjskich stoczniach, z jednoczesnym transferem technologii.
Indie należą do nielicznych państw posiadających w swojej
flocie lotniskowce. W 2004 nabyły rosyjski proj. 11434, były Admirał Gorszkow,
zbudowany w 1987 roku, a z powodu fatalnej sytuacji gospodarki Rosji po upadku
ZSRR stosunkowo szybko cofnięty do rezerwy z powodu kosztów utrzymania. Do 2013
roku trwała jego modernizacja w indyjskiej stoczni w Mumbai, po czym wszedł do
służby jako INS Vikramaditya. Co istotne, w 2022 roku w skład floty wcielono
zbudowany już w całości w Indiach INS Vikrant, pierwszy z planowanych dwóch z
tej serii. Kolejny, oznaczony na ten moment jako IAC-2, znajduje się w trakcie
budowy, a wcielenie do służby ma nastąpić ok. 2030 roku. Ten potencjał
uzupełnia pięć okrętów desantowych-doków, w tym odkupiony od USA typu Austin,
jeden typu Magar i trzy typu Shardul. Poza pierwszym wszystkie powstały w
Indiach, w których zbudowano także osiem mniejszych okrętów desantowych typu Mk
IV LCU.
Uderzeniowy trzon sił nawodnych stanowi 13 niszczycieli, w tym, trzy zbudowane w ZSRR typu Rajput i kolejno w krajowych stoczniach trzy typu Delhi, trzy typu Kolkata i cztery typu Visakhapatnam. Uzupełnia je 14 fregat, trzy typu Brahmaputra, siedem typu Talwar, trzy typu Shivalik i jeden typu Nilgiri (pierwszy z planowanych siedmiu). Poza typem Talwar, który częściowo powstał w Rosji, wszystkie to efekt prac krajowej branży stoczniowej. Do tego dochodzi 18 korwet, jedna radziecka typu Pauk (w Indiach typ Abhay) i kolejno krajowej produkcji siedem typu Veer, dwa typu Khukri, cztery typu Kora i cztery typu Kamorta. W skład floty wchodzi też 29 patrolowców. Są to 10 większych, sześć typu Sukanya, zbudowane przy współpracy z Koreą Południową i cztery krajowej produkcji typu Saryu. Do tego dochodzi 19 mniejszych, dwa typu Trinkat, cztery typu Bangaram i 13 typu Car Nicobar.
Trzon morskich sił pomocniczych stanowi kilka okrętów posiadających wyporność od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy ton. Są to cztery okręty zaopatrzeniowe, zbudowany w Indiach INS Aditya, w Rosji INS Jyoti i dwa we Włoszech INS Deepak i INS Shakti, a także dwa rozpoznawcze produkcji krajowej, INS Anvesh i INS Dhruv.. Indie posiadają też osiem okrętów hydrograficznych, jeden badawczy, dwa okręty-bazy nurków, poławiacz torped, dwa pływające doki naprawcze, trzy pływające dźwigi, dwa brytyjskie przeznaczone do ratowania załóg okrętów podwodnych, sześć żaglowców szkoleniowych, a także niemal 100 innych jednostek, w tym łodzi bojowych, holowników, promów i barek.
W skład marynarki wojennej wchodzi także wiele śmigłowców i samolotów w ramach lotnictwa morskiego (zarówno krajowej jak i zagranicznej produkcji). Indie posiadają także własne jednostki piechoty morskiej oraz przeznaczone do nabrzeżnej ochrony rakietowej. O potencjale stanowi także ponad 60 tys. marynarzy w służbie czynnej i 50 tys. rezerwistów.
Ten duży potencjał morski uzupełnia również straż wybrzeża (Indian Coast Guard), która także posiada swoje siły morskie i powietrzne. Jest to 28 patrolowców o wyporności między 1500 a 4000 ton, 44 mniejsze patrolowce (250-300 ton wyporności), 96 łodzi patrolowych i 14 poduszkowców produkcji brytyjskiej (typ Griffon). Uzupełnia je 36 samolotów patrolowych produkcji niemieckiej i 36 śmigłowców wyprodukowanych w Indiach.
Jak można zauważyć, indyjskie siły morskie to miks wielu nowoczesnych i starszych jednostek, przy czym te pierwsze poziomem nie ustępują wielu czołowym flotom państw Europy, stanowiąc też jedne z największych i najsilniejszych w Azji. W dodatku plany związane z rozwojem krajowej branży okrętowej wskazują, że ich rozwój będzie stale postępować. Choć wciąż w wielu aspektach ustępują flotom Chin, Japonii, Korei Południowej czy Rosji, stały wzrost liczebności i wcielanie do służby dużych, nowoczesnych jednostek pozwala wskazywać, że w wielu kwestiach Indie mogą nadgonić te państwa, lub nawet przegonić, wykorzystując dynamiczny rozwój gospodarki, szczególnie w zakresie mocy przerobowych krajowych stoczni.
W porównaniu z tym potencjał Marynarki Wojennej Pakistanu (Pakistan
Navy lub Pākistān Bahrí'a) prezentuje się zdecydowanie słabiej. Siły podwodne
na ten moment tworzy pięć starszych jednostek produkcji francuskiej, dwa typu
Agosta-70 i trzy typu Agosta-90B. W ramach współpracy z Chinami, angażując też
rodzime stocznie, ma je zastąpić osiem okrętów typu Hangor, opartych na
chińskim typie 039A. Pakistan posiada też trzy, zbudowane przy współpracy z
Włochami, małe okręty podwodne (midget) typu Cosmos.
Mniej okazale na tle Indii wygląda też flota nawodna. Jej trzon tworzy dziewięć fregat, jedna z doskonale znanej w Polsce amerykańskiej serii typu Oliver Hazard Perry i osiem produkcji chińsko-pakistańskiej, w tym cztery typu Zulfiquar i cztery typu Tughril (w planach są dwa kolejne tak jak i cztery typu Jinnah). Ich potencjał uzupełnia dziewięć korwet, produkcji chińsko pakistańskiej cztery typu Azmat i jedna typu Babur (w planach są trzy kolejne) oraz cztery typu Yarmook zbudowane przez Damen w jego rumuńskiej stoczni w Gałaczu.
Pakistan posiada także cztery kutry rakietowe (dwa typu Jurrat i dwa typu Jalalat) i 65 mniejszych łodzi bojowych, ponadto 20 kolejnych w budowie. Wyróżnia się tu jedna seria, powstała przy współpracy z polską stocznią Techno Marine z Malborka. Na podstawie umowy z 2019 roku zbudowała dwie jednostki o wyporności 12 ton, podczas gdy pozostałe 16, a kolejne, w ramach transferu technologii, powstają w Pakistanie. Także przy współpracy z polskim przemysłem zbudowano 30 jednostek typu Chaser TM-1226.
Potencjał morski uzupełnia sześć okrętów zaopatrzeniowych, w
tym największe, mające odpowiednio 17 000 i 22 000 ton PNS Moawin i PNS Nasr. Flota
posiada też jeden okręt rozpoznawczy, dwa hydrograficzne, trzy niszczyciele
min, dwa ratownicze, żaglowiec szkolny, prom oraz barkę. Zdecydowana większość
tych jednostek została zbudowana za granicą, wśród nich są również używane i
sprzedane po zakończeniu służby u ich pierwotnego posiadacza.
Słabiej prezentuje się też lotnictwo morskie, choć ma w swoim składzie także pewną ilość nowszych samolotów i śmigłowców, wśród których dominują te produkcji amerykańskiej, uzyskane w ramach współpracy z USA w ramach walki z międzynarodowym terroryzmem. Kraj posiada w sumie nieco ponad 33 tys. aktywne personelu, w tym 3 000 żołnierzy piechoty morskiej, a także 5 000 rezerwistów. To samo dotyczy pakistańskiej straży wybrzeża (Pakistan Maritime Security Agency), mającej ok. 2 000 aktywnego personelu. Posiada ona 23 jednostki nawodne, zgrupowane w trzy jednostki, oraz trzy samoloty patrolowe. Wyróżnia się tu sześć większych patrolowców (ponad 1500 ton wyporności) typu Kashmir, zbudowanych w krajowej stoczni w Karaczi, natomiast resztę stanowią mniejsze i starsze jednostki przekazane przez USA.
Zapoznając się z tym składem sił, od razu rzuca się w oczy
zdecydowanie mniejszy potencjał Pakistanu, którego większość floty to jednostki
zbudowane za granicą, głównie w Chinach i USA. Znacznie mniejsza ilość okrętów
podwodnych, brak niszczycieli i lotniskowców pokazuje, że w razie konfliktu
pakistańskie siły morskie znalazłyby się w trudnej sytuacji, nawet jeśli do
walki Indie wystawiłyby tylko część swojego potencjału. Dysproporcja pod
względem liczebnym i jakościowym przywodzi na myśl niedawno przez nas opisywane
potencjały Chin i Tajwanu, gdzie też mowa jest o jednym, dużo silniejszym państwie
i drugim znacznie słabszym, choć tam nierównowaga jest jeszcze większa.
Czytaj więcej: Chińscy Dawid i Goliat. Jak spór o Tajwan podgrzewa sytuację na Pacyfiku? (analiza)
Z tego powodu nie dziwią w ostatnich latach nowe kontrakty na okręty, a także intensywna współpraca szczególnie z Chinami w kwestii zamówień i transferu technologii. Co też istotne, jako że Pekin i New Delhi także posiadają spory graniczne, których efektem był krótkotrwały, ale krwawy konflikt o region Aksai Chin (Assam) w 1967 roku. Wciąż mają miejsce sporadyczne, niekiedy brutalne starcia jednostek granicznych, gdzie obie strony nie używają broni palnej, tylko białej oraz kamieni w ramach „ograniczania eskalacji”, co przywodzi na myśl bardziej tzw. ustawki. Stąd nie dziwią ożywione relacje Pakistanu z Chinami, którym zależy, by drugie najludniejsze państwo świata ograniczało zapędy swojego południowego sąsiada, w razie wybuchu wojny mogłoby dążyć do deeskalacji i udziału w mediacjach z racji na to, że skutki odbiłyby się także na chińskiej gospodarce.
Zwraca tu również postawa USA, które przez lata mocno wspierały Pakistan w walce z islamskim terroryzmem, dążąc wręcz do przeniesienia ciężaru walk na ten kraj, choćby podczas interwencji w Afganistanie w latach 2001-2020. Także i Waszyngton mógłby wystąpić jako mediator. Jednocześnie z racji na kulturowe powiązania wsparcie, acz prędzej militarne, mógłby udzielić Iran, szukający sposobu na umocnienie swojej pozycji wśród państw Azji. Niejasna może być też postawa Rosji, której okręty regularnie odwiedzają tak indyjskie, jak i pakistańskie porty, uczestnicząc we wspólnych ćwiczeniach morskich. Z racji na wciąż mocne relacje z Indiami Moskwa może także dołączyć do roli mediatora, choć ze względu na jej zaangażowanie w konflikt na Ukrainie może to nie być takie pewne.
Także Rada Bezpieczeństwa ONZ zaapelowała o powstrzymanie się obu państw od przemocy, swój udział w mediacjach zgłosiła również Arabia Saudyjska.
Jak obecnie donoszą media, rzekomo dochodzi do incydentów
granicznych między oboma krajami, a szczególnie zapalnym punktem jest stanowiąca
część granicy rzeka Indus, a jej podział weryfikował podpisany w 1960 roku Traktat
o wodach i dorzeczach Indusu (Indus Waters Treaty). Indie otrzymały wtedy jej
wschodnią część wraz z rzekami Beas, Ravi, Sutlej, natomiast Pakistan nad
zachodnią częścią Indusu, a także Chenab i Jhelum. Teraz Indie w obliczu
ostatnich wydarzeń wypowiedziały ten traktat, co oznacza poważne zagrożenie dla
stabilności w regionie. Z racji na podział granic i dostęp do wód szczególnie
ciężko blokadę do części dopływów ma odczuć pakistańskie rolnictwo w północnej
części kraju, grożąc nawet kryzysem z racji na zahamowanie produkcji żywności i
niedobór wody pitnej.
Od kilku dni pojawiają się też doniesienia o wymianach ognia między indyjskimi a pakistańskimi żołnierzami, bez informacji o ofiarach. Także siły morskie Indii miały nagle „wyjść na ćwiczenia”, w trakcie których przeprowadzono strzelanie rakietowe do celów morskich i przybrzeżnych, wskazując na potencjalne podnoszenie stanu gotowości bojowej.
Nawet jeśli konflikt nie eskaluje do regularnej wojny z użyciem ciężkiego sprzętu czy nawet broni atomowej, to nawet ograniczony obszarowo może doprowadzić do tąpnięcia światową gospodarką. Zakłócenie bezpieczeństwa na Morzu Arabskim i Oceanie Indyjskim, a także ograniczenie ze względów bezpieczeństwa obsługi tras żeglugowych czy portów doprowadzi do w najgorszym razie zerwania wielu łańcuchów dostaw, w skutkach niemniej poważnego jak kryzys na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej z powodu ataków jemeńskich bojowników Huti na statki i okręty. Już teraz wielu śledzących obawia się, że armatorzy zechcą omijać pakistańskie i indyjskie wody ze względu na destabilizacje, tak jak to ma miejsce na ukraińskim akwenie Morza Czarnego. Z racji również na ulokowanie w obu państwach fabryk i wytwórni m.in. branży technologicznej czy też tekstylnej, także może poskutkować ciosem w firmy działające na całym świecie, a straty finansowe byłyby liczone w miliardach dolarów.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów
NATO ćwiczyło zwalczanie okrętów podwodnych. „Playbook Merlin 25” na szwedzkich wodach