• <

Brazylijska opera mydlana wokół toksycznego lotniskowca trwa

rk

24.01.2023 10:27
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Brazylijska opera mydlana wokół toksycznego lotniskowca trwa

Partnerzy portalu

Brazylijska opera mydlana wokół toksycznego lotniskowca trwa - GospodarkaMorska.pl
Wikimedia Commons

Utrapieniem dla brazylijskich władz oraz jej marynarki wojennej jest los byłego lotniskowca São Paulo, który odholowany wrócił po tułaczce do ojczyzny zamiast do rozbiórki. Winnym mają być toksyczne materiały zalegające w jednostce.

Ekolodzy twierdzą, że statek jest obciążony m.in. azbestem. Ponadto wycofany ze służby okręt ma być uszkodzony na tyle, że grozi mu zatonięcie, jeśli wyjdzie na głębsze wody. , brazylijska marynarka wojenna twierdzi, że problemy są winą złomiarza i nakazała odstawienie statku na dalszy brzeg, twierdząc, że grozi mu zatonięcie.

Brazylijskie władze i firma Sok Denizcilik Tic Sti spierają się o losy kadłuba, odkąd zostały zmuszone do sprowadzenia lotniskowca z powrotem do Brazylii, po tym jak tureckie Ministerstwo Środowiska cofnęło licencję na import, tuż po tym jak holowany okręt dotarł do Gibraltaru w sierpniu 2022 roku. Brazylijska Agencja Ochrony Środowiska (IBAMA) nakazała odholowanie jednostki do Brazylii, ale kiedy dotarła na miejsce, porty próbowały zablokować były okręt przed zadokowaniem. Brazylijskie sądy stanęły po stronie portów i uniemożliwiły Marynarce Wojennej (Marinha do Brasil) wprowadzenie lotniskowca.

Duży problem spadł na oceaniczny holownik Alp Centre, który znalazł się w centrum sporu. Z racji na przepychanki nie może uwolnić się od holowanego, feralnego okrętu. Po trwających miesiącami rozmach między rządem w Brasilii a firmą recyklingową, złomiarze zażądali, aby władze zdecydowały, co w ogóle zamierzają zrobić, w tym czy chcą słuchać ekologów. Tymczasem firma obsługująca holownik chciała zabrać jednostkę wraz załogą do domu, ale od czasu powrotu pozostało jej czekanie na dalsze działania wokół byłego okrętu.

Turecka firma zajmująca się m.in. rozbiórką jednostek morskich nabyła były lotniskowiec w 2021 roku celem jego rozebrania. Służby prasowe brazylijskiej Marynarki Wojennej twierdzą jednak, że umowa dotyczyła zbadania kadłuba i wypełnienie międzynarodowych wymogów dotyczących likwidacji zalegających materiałów niebezpiecznych.

Kłopotliwy zakup


Tu trzeba nadmienić, że lotniskowiec został zbudowany w latach 1957-1963) we Francji i jako jednostka typu Clemenceau o nazwie Foch (R 99) służył niemal do końca XX wieku w tamtejszym morskim rodzaju sił zbrojnych (Marine nationale). Następnie, po wycofaniu ze służby, poddano go gruntownemu remontowi oraz usunięto blisko 55 ton azbestu, który wtedy był powszechnie wykorzystywany także przy budowie jednostek nawodnych. Brazylia nabyła okręt w 2000 roku za kwotę 12,5 mln dolarów, przemianowując go na São Paulo. Od początku sprawiał problemy nabywcy, gdyż jego eksploatacja okazywała się kłopotliwa, droga i awaryjna. W dodatku azbest miał się okazać właściwie wszechobecny. Przez wiek okrętu stało się to wręcz niebezpieczne dla zdrowia ludzkiego oraz środowiska naturalnego. Nie sposób pominąć fakt, że w XXI wieku okręt był już mocno przestarzały i awaryjny. W 2012 roku rząd podjął decyzję o oddaniu okrętu do stoczni, gdzie miał przejść gruntowny remont, nie mniej potencjalne koszty oraz sens przedsięwzięcia zdecydowały o wycofaniu wiekowej jednostki z eksploatacji w 2018 roku.

Brazylijskie władze twierdzą, że kadłub był wodoszczelny i pływalny, w sierpniu 2022, gdy odsprzedano jednostkę i rozpoczęło się jej holowanie do Turcji. Teraz, zdaniem ekspertów, postępuje degradacja poszycia, co stwarza ogromne zagrożenie dla środowiska morskiego oraz ruchu jednostek nawodnych w pobliżu wód terytorialnych największego państwa Ameryki Południowej.

Gospodarka Morska
Marinha do Brasil

Całe zamieszanie można interpretować także jako przerost możliwości Sok Denizcilik Tic St. Przedsiębiorstwo liczyło na zysk w postaci rozbiórki i recyklingu wyposażenia tak dużej jednostki, ale ilość szkodliwego azbestu, a także koszt i czas złomowania jednostki zwyczajne je przerósł i postanowiło okrakiem wycofać się z całego przedsięwzięcia, zrzucając winę na sprzedawcę. Firma nie przewidziała, że ex- São Paulo okaże się pływającą, potencjalną bombą ekologiczną, a pozyskany złom byłby najpewniej niezdatny do dalszej sprzedaży. W dodatku w sprawę wmieszały się władze Turcji, które zaczęły się obawiać kosztów także dla siebie oraz reakcji międzynarodowej na potencjalne zagrożenie dla środowiska.

Ekologiczny nadzór


Sprawie przyglądają się z uwagą ekolodzy, którzy od początku ostro reagują na poczynania tureckiej firmy oraz brazylijskiej Marynarki Wojennej.

- Wzywamy prezydenta Lulę jako głównodowodzącego Marinha do Brasil do natychmiastowej interwencji i wydania rozkazu sprowadzenia ex-São Paulo z powrotem do Rio de Janeiro, aby został przyjęty w tym samym doku marynarki wojennej, z którego wyruszył lub znalazł inne, odpowiednie miejsce do recyklingu. Celowe zatopienie tego toksycznego lotniskowca byłoby równoznaczne ze sponsorowanym przez państwo przestępstwem przeciwko środowisku" - powiedziała dyrektor wykonawczy i założycielka organizacji pozarządowej Shipbreaking Platform Ingvild Jenssen.

Rzecznik Marynarki Wojennej miał zapewniać pod koniec grudnia ubiegłego roku, że już nawiązał do możliwego działania polegającego na celowym zatopieniu lotniskowca. Organizacje pozarządowe obawiają się, że morski rodzaj sił zbrojnych nie zamierza zawracać były okręt do portu i go badać pod kątem niebezpiecznych odpadów na pokładzie, a także toksyczności czy też obaw wokół przecieków. Zdaniem ekologów władze wybiorą najbardziej prymitywny i dla siebie "oszczędny" sposób poradzenia sobie z problemem, czyli zatopienie mającej ponad pół wieku jednostki i udawania, że nie ma kłopotu.

Jak sprawa się zakończy, to wciąż nie wiadomo. Ex-São Paulo wciąż znajduje się niedaleko brazylijskiego wybrzeża i wraz z coraz dłuższymi przepychankami oraz przerzucaniem się odpowiedzialnością może w końcu dojść na morzu do tragedii.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.