• <
PGZ_baner_2025

Blamaż Marynarki Wojennej Niemiec? Wracająca do Europy fregata opłynie Afrykę gdyż… nie jest w stanie obronić się przed Huti

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Blamaż Marynarki Wojennej Niemiec? Wracająca do Europy fregata opłynie Afrykę gdyż… nie jest w stanie obronić się przed Huti
Fot. MW Niemiec

Media w Niemczech obiegła informacja, że fregata FGS Baden-Württemberg, która wyruszyła w podróż dookoła świata, powraca „drogą okrężną”. Zamiast pokonać trasę prowadzącą przez Kanał Sueski, wyruszy tak jak statki… opływając Przylądek Dobrej Nadziei w RPA. Przyczyną tego ma być niedostateczne uzbrojenie obronne, przez co okręt miałby stanowić łatwy cel dla jemeńskich bojowników Huti.

Jak poinformował m.in. „Spiegel”, minister obrony Niemiec Boris Pistorius podjął tę decyzję 28 października. Zarówno fregata, jak i okręt zaopatrzeniowy FGS Frankfurt am Main (A1412), które latem tego roku wyruszyły na Ocean Spokojny celem wzięcia udziału w ćwiczeniach międzynarodowych i następnie odwiedzając szereg portów w państwach Azji, będą dłużej wracały do macierzystego portu, co będzie wiązało się z opłynięciem Afryki. Aktualnie obie jednostki znajdują się w indyjskim porcie w Goa, gdzie z załogami ma się spotkać kanclerz Niemiec Olaf Scholz, który odbył wizytę do Indii celem odbycia rozmów dotyczących współpracy na niwie gospodarczej oraz obronności. W tle jest m.in. głośny przetarg na okręty podwodne dla marynarki wojennej kraju, gdzie jednym z oferentów jest niemiecka stocznia TKMS, o czym również pisaliśmy. 

Podobno resort obrony planował wysłanie okrętu drogą prowadzącą przez Zatokę Adeńską i Morze Czerwone, jednakże wygrać miały „sceptycyzm” i strach, że fregata nie będzie w stanie ochronić okrętu zaopatrzeniowego, ani tym bardziej siebie. Tym bardziej to oznacza, że nie byłaby w stanie w razie potrzeby ochronić jednostek cywilnych w rejonie, a kuriozum byłoby o to prosić okręty misji międzynarodowych. 

Zdaniem wielu specjalistów jak i komentatorów fregaty typu F125 są „niewypałem” w niemieckiej branży okrętowej. Są to jednostki duże, o znacznej wyporności, traktowane jako „ekspedycyjne”, zdolne do dalekich rejsów, wyróżniając się znaczną autonomicznością. Miałyby być zdolne do udziału w misjach zagranicznych, niemniej jak na te rozmiary ich uzbrojenie okazuje się niedostateczne. FGS Baden-Württemberg (F222) jest pierwszą, prototypową jednostką z serii liczącej cztery okręty, budowane i wprowadzane do służby w latach 2011-2022. Mają prawie 150 metrów długości i wyporność wynoszącą 7 200 ton. Osiągają prędkość do 26 węzłów, a zasięg działania wynosi 4 000 mil morskich. Załoga liczy 110 osób, z możliwością zwiększenia jej do 190 w zależności od celów misji. Napęd stanowi CODLAG (Combined Diesel-Electric and Gas Turbine), na który składają się turbina gazowa 20000 kW, dwa silniki elektryczne 4 700 MW oraz cztery generatory diesla 2 900 MW, trzy przekładnie (po jednej na każdy wał i jedna do połączenia z nimi turbiny gazowej), dwa wały napędzające śruby o regulowanym skoku, a także ster strumieniowy dziobowy 1000 kW.

W wyposażeniu okrętu znajdują się m.in. radar Cassidian TRS-3D AESA, dwa radary nawigacyjne, systemy identyfikacji przyjaciel-wróg (Identification, friend or foe, IFF), w tym sonar do wykrywania nurków i pływaków, połączony system radarowych i elektronicznych środków wsparcia łączności KORA-18 (ESM), dwa śledzące cele MSP 600 z podczerwienią, monitoring na podczerwień SIMONE, systemy komunikacyjne Link 11, Link 16 i Link 22, a także system walki elektronicznej TKWA/MASS. Uzbrojenie stanowią lekkie działo morskie 127 mm Otobreda z kierowaną amunicją Vulcano do ataków celów lądowych na zasięg ponad 100 km, dwa zdalnie sterowane działka automatyczne 27 mm MLG 27, pięć zdalnie sterowanych karabinów maszynowych 12,7 mm Hitrole-NT, dwa ciężkie karabiny maszynowe 12,7 mm, dwie wyrzutnie RAM Block II (po 21 rakiet każda), osiem pocisków przeciwokrętowych RGM-84 Harpoon bądź pociski do celów morskich i lądowych RBS 15 MK4, a także armatki wodne. Poza wyposażeniem okrętowym i uzbrojeniem, fregata posiada również zdalnie sterowany pojazd podwodny oraz dwa śmigłowce NH-90.

Specjaliści wskazują, że choć fregaty typu F125 posiadają znaczny zestaw uzbrojenia do zwalczania celów nawodnych, tak dużo słabiej prezentują się zdolności do walki z celami powietrznymi i podwodnymi. To oznacza, że w obliczu ataku z użyciem rakiet bądź dronów okręt tej serii miałby większy problem niż prawdopodobnie nawet pokrewna, także niemiecka fregata typu F124. 

Na problemy zwracano uwagę już przy próbach morskich, zwracając uwagę na wady konstrukcyjne oraz wadliwe działanie systemów okrętowych. Wiązało się to z przedłużeniem prac stoczniowych u budowniczego, kilońskiej stoczni TKMS, które miały wyeliminować wszelkie kłopoty. To tłumaczy, czemu między wodowaniem a wcieleniem do służby minęło sześć lat (od 2013 do 2019 roku), a pierwsze podniesienie bandery nastąpiło rok później niż pierwotnie zakładano. Choć wszelkie wady konstrukcyjne miały zostać także usunięte z kolejnych jednostek serii, pojawiła się inna trudność – fregaty okazują się nieprzygotowane na współczesne wyzwania i zagrożenia, zarówno ze strony agresorów w rodzaju bojowników Huti, jak i sił morskich takich państw jak Rosja, która posiada znaczną ilość okrętów podwodnych. Niemieckie władze, widząc z jakim zagrożeniem muszą się mierzyć, zdecydowały się na budowę nowych fregat, typu F126 i F127, mających być nawet o 1/3 większe wypornościowo (do 10 000 ton) od fregat typu F125, przez co będą bardziej porównywalne z niszczycielami. Jednakże nawet w tym przypadku istnieją obawy, że jednostki te otrzymają ponownie niedostateczne jak na ich rozmiary uzbrojenie. 

Przez niemal trzy tygodnie ataki bojowników Huti na żeglugę były dużo mniejsze, głównie dzięki skutecznym uderzeniom sił USA na ich stanowiska w zachodnim Jemenie oraz trudnej sytuacji w kraju czy też trudności w pozyskiwaniu uzbrojenia. Jednakże zdaniem dowództw działających tam misji „Prosperity Guardian” i operacji EUNAVFOR Aspides zagrożenie wciąż nie zostało zażegnane, czego dowodem był najnowszy atak na grecki masowiec. Wieść, że w rejonie pojawiły się okręty mogące być łatwym celem mogłoby rozochocić wspieranych przez Rosję i Iran szyickich rebeliantów, łaknących sukcesów. Wtedy obie niemieckie jednostki mogłyby zapisać się w historii kryzysu w regionie zapisać niechlubnymi zgłoskami, jako pierwsze okręty, które zostały uszkodzone. Zdaniem „Spiegla” kolejnym powodem na taką decyzję ministra obrony miałyby być obawy o eskalację konfliktu między Izraelem a Iranem, gdyż oba kraje dokonują coraz częściej wymierzone w siebie akty agresji, przez co w wyniku ataków i tym samym eskalacji miałyby ucierpieć siły międzynarodowe.

nauta_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.