• <

Zbliża się finał sprawy kontrowersyjnego jachtu. W tle wieloletnie śledztwo, Władimir Putin i luksusowe wyposażenie

Strona główna Prawo Morskie, Finanse Morskie, Ekonomia Morska Zbliża się finał sprawy kontrowersyjnego jachtu. W tle wieloletnie śledztwo, Władimir Putin i luksusowe wyposażenie

Partnerzy portalu

Fot. H2 Yacht Design

Nie mieć końca wydaje się sprawa z 2010 roku, gdy doszło do katastrofy z udziałem kadłuba luksusowego jachtu Graceful (obecnie Kosatka) , który zdaniem rosyjskojęzycznych komentatorów ma należeć do Władimira Putina. Choć oskarżony o spowodowanie wypadku kapitan polskiego holownika został uniewinniony przez sąd pierwszej instancji, tak śledczy jak i firma zarządzająca statkiem zaskarżyły tę decyzję. Stawką jest odszkodowanie liczone w milionach złotych.

Chcąc lepiej poznać sprawę, należy cofnąć się o kilkanaście lat. Wtedy to kadłub budowanej wtedy jednostki był holowany z stoczni Siewmasz w Archangielsku do w Hamburga, gdzie miał zostać doposażony. Na Morzu Norweskim, przez które prowadziła trasa podróży, panowały bardzo trudne warunki pogodowe. Podczas sztormu doszło do zerwania się liny holowniczej, w wyniku czego kadłub określany wtedy jako Newbuilding Hull A7887 został wypchnięty na przybrzeżne skały, gdzie doznał uszkodzeń. Udało się go po tygodniu odzyskać, z udziałem jednostek pomocniczych i potem doprowadzić do miejsca przeznaczenia.

Choć budowa jachtu została zakończona w 2014 roku, nie zakończyło to sporów wokół wspomnianego incydentu, który jak widać do dziś pozostaje powodem kontrowersji. Firma zarządzająca jednostką, Olneil Assets Corp. zarejestrowana w Tortola na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, skierowała sprawę do Izby Morskiej w Gdyni. Domagała się ukarania kapitana holownika oraz zadośćuczynienia za koszty związane z opóźnieniem budowy i naprawą uszkodzeń kadłuba. Zarzucając, zgodnie z treścią Art. 173 Kodeksu Karnego, doprowadzenie do katastrofy w ruchu morskim, zagrażając życiu i zdrowiu osób oraz stanowi mienia. W prawodawstwie maksymalna kara wynosi 10 lat więzienia, a firma liczy przede wszystkim na wielomilionowe zadośćuczynienie.

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa,a do rozpatrzenia jej skierowano śledczych. W efekcie postawiono w 2021 roku kapitanowi holownika zarzuty, w tym:

- brak odpowiedniej wiedzy, doświadczenia i uprawnień do prowadzenia żeglugi holownikiem na obszarze Morza Barentsa, Norweskiego i Północnego, powodując zagrożenie dla ruchu wodnego, jednostek nawodnych i osób na morzu;
- brak ingerencji w związku z wiedzą o przetarciu się i tym samym uszkodzeniu lin stalowych, przeznaczonych do holowania wspomnianego kadłuba;
- kontynuowanie żeglugi mimo ostrzeżeń i warunków pogodowych, narażając tym samym bezpieczeństwo swoje, holownika, załogi oraz kadłuba jachtu;

Co należy również zaznaczyć, wartość kadłuba jachtu miała wtedy wynosić niemal 20 mln zł, podczas gdy zbudowana jednostka już pięć razy więcej. Ma 81,5 metra długości i tonaż wynoszący 2500 GT. Napęd stanowią dwa silniki wysokoprężne MTU (16V 4000 M70) o mocy 1 39 kW, zapewniając prędkość do 17 węzłów i zasięg do 6000 mil morskich z 335 000 litrowymi zbiornikami paliwa przy prędkości 12 węzłów. Posiada stabilizatory na kotwicy zapewniające odporność na odchyły na powierzchni wody. Zbiorniki mieszczą też ok. 38 000 litrów słodkiej wody. Jacht został zbudowany zgodnie z przepisami towarzystwa klasyfikacyjnego Lloyds Register 100 A1, SSC Yacht, Mono G6, LMC, UMS i jest zgodny z MCA LY2. W swoim wyposażeniu jednostka posiada sześć apartamentów dla 12 gości, w tym dwie kabiny VIP. Posiada też kajuty dla 25 członków załogi. Na pokładzie znajduje się parkiet taneczny, salon kosmetyczny, winda i siłownia. Pomieszczenia mają być klimatyzowane. Wnętrze jachtu zostało zaprojektowane przez angielskie biuro projektowe H2 Yacht Desig.

To, co spowodowało tak duże zainteresowanie jachtem, było wskazanie jego właściciela. Idąc po nitce do kłębka rosyjskojęzyczni, niezależni dziennikarze wskazali, że zamawiający, któremu w 2014 roku przekazano Graceful, jest w rzeczywistości słupem, który służy transferowi pieniędzy i luksusowym wydatkom samego prezydenta Rosji, Władymira Putina. Nie wiadomo, czy on sam miałby korzystać z uroków pobytów na tym jachcie, a zdaniem zespołu opozycjonistów należącego do żyjącego wtedy jeszcze Aleksieja Nawalnego, miał trafić do Piotra Kolbina, przyjaciela Putina z dzieciństwa. Co należy też nadmienić, na trzy tygodnie przed rozpoczęciem przez Rosję wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku jacht miał trafić do Obwodu Królewieckiego z Hamburga, w którym była doposażana w szereg luksusowych elementów, co miało kosztować blisko 3 mld rubli (ok. 132 mln zł). To przewyższa wartość jednostki, wycenianej wcześniej na równowartość100 mln zł. Zespół Nawalnego wskazał, że w ramach prac wykonano całkowite malowanie kadłuba, wymianę lądowiska i pokładu dla śmigłowca, zamontowano leżaki i parasole przeciwsłoneczne, naprawę i wymianę mebli, polerowanie marmuru, modyfikację strefy dźwiękowej sauny, naprawę wind, modyfikacja basenu i jacuzzi, a także budowę i wyposażenie nowej kabiny właściciela. Zamontowano również „pancerne parasole”, stanowiące kuloodporne zabezpieczenie.

W ub. r. jacht o numerze IMO 1011551 miała zmienić nazwę na Kosatka, a jego obecna lokalizacja czy rzeczywista przynależność pozostają nieznane i/lub budzące wątpliwości. Zdaniem opozycji w 2023 roku ex-Graceful miał przybyć do rosyjskiego portu w Soczi nad Morzem Czarnym.

W 2021 roku sprawa po latach przerzucania się odpowiedzialnością oraz zbierania dowodów nabrała biegu i kapitanowi holownika postawiono zarzuty. Proces trwał trzy lata i zakończył się w kwietniu tego roku uniewinnieniem oskarżonego, gdzie strona sądowa miała podkreślić kwestię warunków pogodowych. Jednakże prokurator, firma obsługująca jacht jak i śledczy mieli odwołać się od wyroku. Biorąc pod uwagę ponownie zarzuty, w tym i o sam wyrok, gdański sąd zdecydował się ponownie rozpatrzeć sprawę i 5 czerwca ma ogłosić ostateczny wyrok w tej sprawie.
W sprawę od początku zaangażował się poseł Prawa i Sprawiedliwości Kacper Płażyński, który w tej sprawie zwrócił się z interwencją poselską do ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. Zwracał tam uwagę na polityczne tło sprawy, w tym ponad dekadę czasu zbierania dowodów, jak i długą niechęć gdańskiej prokuratury do zajęcia się sprawą. To ostatnie miało się zmienić dopiero po zmianie na stanowisku prokuratora głównego.

W przyszłym tygodniu, 5 czerwca, jak informowała Polska Agencja Prasowa w tekście Gdańsk. Wyrok ws. kapitana holownika oskarżonego o spowodowanie katastrofy kadłuba jachtu zapadnie w przyszłym tygodniu, ma zapaść ostateczny wyrok w sprawie. W razie uznania kapitana holownika winnym katastrofy firma zarządzająca jachtem może domagać się wielomilionowego odszkodowania, wskazując choćby na koszt naprawy kadłuba, czy nawet późniejsze prace doposażeniowe, wykonane w Hamburgu. Nie ważne, jaki będzie wyrok sądy, najprawdopodobniej sprawa będzie się jeszcze ciągnąć z racji na towarzyszące jej kontrowersje, o czym będziemy informować.

Partnerzy portalu

legal_marine_mateusz_romowicz_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.