• <

Za wolność i nową Polskę. Grudzień '70 w Gdyni

ew

17.12.2020 09:49 Źródło: gdynia.pl
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Za wolność i nową Polskę. Grudzień '70 w Gdyni

Partnerzy portalu

Za wolność i nową Polskę. Grudzień '70 w Gdyni  - GospodarkaMorska.pl
Demonstracja idąca ulicą Świętojańską w Gdyni // źródło: IPN

17 grudnia 1970 roku to jeden z najtragiczniejszych dni w historii Gdyni. Wojsko i milicja otworzyli ogień w stronę robotników zmierzających ze stacji kolejowej do zablokowanej stoczni. 50 lat od tragicznego Czarnego Czwartku pamięć o tamtej masakrze wśród wielu osób jest wciąż żywa. W tak wyjątkową rocznicę przypominamy relację Czesława Szwedy, uczestnika wydarzeń Grudnia' 70, którą podzielił się z nami dwa lata temu.

Tragedia sprzed 50 lat jest jedną z najczarniejszych kart nie tylko w historii Polski, ale i Gdyni. Przypominamy, jak wyglądał 17 grudnia 1970 roku i jak zapamiętał go jeden z uczestników tamtych wydarzeń - Czesław Szweda.

Wojskowe pojazdy podjechały pod gdyńską stocznię już wieczorem, 16 grudnia. Tego dnia nikt nie podjął pracy. Robotnicy przyszli do zakładu, ale protestowali. Strajk trwał już od kilku dni – domagano się godziwych warunków życia, podniesienia płac i cofnięcia podwyżek cen żywności. Kiedy robotnicy opuszczali stocznię i zobaczyli w jej okolicy wielu wojskowych, jeszcze nie przypuszczali, co to oznacza. Myśleli, że obstawiają oni teren, żeby złapać czołowych działaczy lub zmusić ludzi do pracy. 16 grudnia w wystąpieniu telewizyjnym ówczesny wicepremier Stanisław Kociołek nawoływał stoczniowców do powrotu do pracy. Odpowiedzieli na ten apel, poszli, jednak nikt nie spodziewał się tego, co nastąpiło.

Najtragiczniejsze wydarzenia rozegrały się w trzech punktach miasta. Wszystko zaczęło się o poranku przy wiadukcie obok stacji SKM Gdynia Stocznia. Wojsko i milicja zaatakowała tam idących do pracy robotników.

 - Największa tragedia to były te pierwsze chwile. Ktoś z tłumu krzyknął, że idziemy, było ciemno, nie widzieli tych czołgów. Ruszyli do przodu parę metrów, a tamci zaczęli strzelać. Nie strzelali tylko do tych stu, może dwustu osób, które szły na początku. Oczywiście wszyscy inni też momentalnie ruszyli, ale te strzały spowodowały, że natychmiast stanęli, nie mieli odwrotu. W najtragiczniejszej sytuacji byli ci na pomoście, bo byli tak stłoczeni, że nie mieli wyjścia. Tam od szczęścia zależało czy ktoś będzie żył – wspomina Czesław Szweda, uczestnik wydarzeń Grudnia '70.

Stamtąd wzburzeni robotnicy postanowili się udać pod Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (dzisiejszy Urząd Miasta Gdyni). Utworzyły się dwa pochody. Ten, który szedł od strony ul. Czerwonych Kosynierów (dzisiejsza ul. Morska), na czele niósł na drzwiach ciało Janka Wiśniewskiego, czyli młodego robotnika Zbigniewa Godlewskiego.

Druga rzeź odbyła się na Wzgórzu Nowotki (dzisiaj Wzgórze św. Maksymiliana), w okolicy Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i pobliskiej stacji kolejowej. Tam padło wielu młodych ludzi, nastolatków, którzy rzucali w funkcjonariuszy ZOMO kamieniami. Milicja przez cały czas tłumiła kolejne pochody i zgromadzenia. Z helikopterów zrucano gaz łzawiący. Część osób, które przybyły pod prezydium, postanowiła wrócić pod stocznię. Z centrum ruszył pochód i to oni doświadczyli tzw. trzeciej rzezi. W stronę protestujących ponownie posypały się strzały. Tak o wydarzeniach na Wzgórzu Nowotki opowiada Czesław Szewda: TUTAJ

Według oficjalnych danych 17 grudnia w Gdyni zginęło 18 osób, a wiele zostało rannych. Jednak w rzeczywistości ofiar było dużo więcej.

W ramach tegorocznych obchodów 50. rocznicy wydarzeń Grudnia'70 przygotowano specjalną wystawę, która w symboliczny sposób odwołuje się do opisanego wyżej pochodu robotników i mieszkańców ulicami Gdyni.

Od 10 grudnia można zaobserwować czarne szarfy rozwieszone na ul. Świętojańskiej. Symbolizują one tragiczne losy konkretnych ludzi, mieszkańców, robotników. Widnieją na nich imiona i wiek zamordowanych. Dzięki temu każdy, kto chciałby osobiście uczcić pamięć ofiar tamtej tragedii, może indywidualnie odbyć symboliczny marsz żałobny ul. Świętojańską, a przy okazji dotknąć historii. Częścią wystawy jest również instalacja artystyczna ustawiona przed budynkiem Urzędu Miasta Gdyni przy al. Marsz. Piłsudskiego. Oddaje ona grozę tamtych dni. Poszczególne rozdziały ekspozycji przypominają to, co wydarzyło się w grudniu 1970 roku.

Materiał animowany prezentowany na ekranach instalacji jest symboliczną ilustracją wydarzeń w Gdyni – impresyjnym kolażem obrazów i efektów dźwiękowych, przywołującym marsze, ataki, siłę użytą przez władzę i chaos tamtych dni.

Wystawę można oglądać jeszcze tylko dziś.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.