• <

Stornie z Zatoki Puckiej w fatalnym stanie

14.10.2021 20:19 Źródło: Dziennik Bałtycki

Partnerzy portalu

Stornie z Zatoki Puckiej w fatalnym stanie - GospodarkaMorska.pl
Fot. Paul Einerhand / Unsplash

Stornie z otwartymi ranami i owrzodzeniami mają być coraz częstszym widokiem w Zatoce Puckiej – alarmuje „Dziennik Bałtycki”. Miejscowi rybacy próbują zainteresować problemem polityków i naukowców.

Część fląder wyłowionych w Zatoce Puckiej jest w fatalnym stanie – donosi „Dziennik Bałtycki” powołując się na miejscowych rybaków i samorządowców. Ryby mają być słabe, pokryte wrzodami i różnego rodzaju ranami. Cytowany przez gazetę radny Władysławowa Piotr Dettlaff mówi, że nie są to odosobnione przypadki, poranionych fląder jest naprawdę dużo.

Sytuacja powtarza się od około 5 lat, ale nie znane są jej przyczyny. Organizacje, które zainteresowały się problemem, próbują teraz namówić do przyjrzenia się mu polityków i naukowców. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w 2019 roku otworzyło „Program badań środowiska morskiego Zatoki Puckiej”, w ramach którego badany jest stan ryb. Badacze publikują niewielką część swoich badań pod koniec roku – tegoroczne ukażą się w grudniu. Dotychczas jednak wyniki badań nie wskazywały na nieprawidłowości, co tym bardziej zastanawiało miejscowych rybaków i ekologów, którzy pytają wprost: skoro wyniki są dobre, to dlaczego zasoby są w tak złym stanie?

Ekolodzy ze stowarzyszenia Nasza Ziemia zlecili badanie chorych ryb naukowcom z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Ci wykluczyli zarazę ryb, ale wskazali, że obrażenia widoczne na ciałach ryb są charakterystyczne dla silnych skażeń środowiska nad dnem. Może chodzić o duże skażenie mikrobiologiczne środowiska, ale potwierdzić tę tezę musiałyby kolejne badania.

Ekolodzy starają się również dotrzeć do Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, a także Akademii Górczno-Hutniczej w Krakowie. Chcieli także zlecić badania trójmiejskiemu laboratorium, ale nie powiodło się to. Ryby mógłby zbadać Morski Instytut Rybacki, ale aby wykluczyć inne czynniki, które mogłyby wpłynąć na wyniki, ryby musiałyby być pobrane i przechowywane w odpowiedni sposób.
Marcin Buchna, prezes Stowarzyszenia Nasza Ziemia, powiedział „Dziennikowi Bałtyckiemu”, że czuje niechęć do tematu ze strony pomorskich instytucji. – Nasze sygnały tu, na Pomorzu, nie są traktowane poważnie. Od kilku lat pokazujemy ryby z otwartymi ranami i wciąż nie dostajemy odpowiedzi – powiedział.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.