• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Potrzeba matką wynalazku. Ataki Huti na Morzu Czerwonym jako narzędzie na dobry biznes

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Potrzeba matką wynalazku. Ataki Huti na Morzu Czerwonym jako narzędzie na dobry biznes

Partnerzy portalu

statek
Fot. Pixabay

Po miesiącach spokoju, sytuacja na światowych szlakach morskich za sprawą ataków jemeńskich Huti na Morzu Czerwonym drastycznie się zmieniła. Można zasadnie zastanawiać się, czy obecna sytuacja nie jest wywołana oczekiwaniami biznesu.

  • 40 proc. handlu między Azją a Europą odbywa się drogą morską
  • Znaczna część ropy naftowej oraz gazu ziemnego przepływa przez wąskie szlaki morskie Morza Czerwonego
  • Według Bloomberga, chińskie statki handlowe otrzymują obniżki składek ubezpieczeniowych podczas rejsów, co uwidacznia dalekie uwikłanie geopolityczne całej sytuacji
  • Jak donosi Reuters, składki ubezpieczeniowe dla statków korzystających z Morza Czerwonego wzrosły prawie dziesięciokrotnie od czasu rozpoczęcia ataków

19 listopada 2023 roku, dokładnie 41 dni po rozpoczęciu konfliktu między Izraelem a Hamasem, Huti przeprowadzili pierwszy atak, którego celem był statek handlowy, jakim był „Galaxy Leader”. Ataki Huti rozlały się na cały akwen Morza Czerwonego, odgrywającego istotną rolę dla globalnego transportu morskiego.

Szereg głosów podnosi argument o tym, jakoby ataki Huti były wywołane toczącym się konfliktem izraelsko-palestyńskim – a co za tym idzie, chęcią udzielenia wsparcia Palestyńczykom. Jednakże jak to często bywa, rzeczywistość jest bardziej złożona.

Na szali leżą bowiem wielomiliardowe interesy firm żeglugowych, ubezpieczycieli czy też sektora energetycznego, dla których pojawienie się Huti stanowi przysłowiową mannę z nieba, ale nie ma się czemu dziwić. 40 proc. handlu między Azją a Europą odbywa się drogą morską.

Czy działalność Huti to wyraz wsparcia dla palestyńskich braci w wierze, o czym skwapliwie informują media głównego nurtu, czy może niewysłowiona pomoc dla światowych koncernów? 

Morze Czerwone kluczowym akwenem dla globalnych łańcuchów dostaw

Opóźnienia, wzrost kosztów paliwa, dostosowanie nowych tras żeglugowych powoduje zachwianie łańcuchów dostaw, które ledwo co zaczęły wychodzić na prostą po pandemii koronawirusa COVID-19. Największy wpływ miało to na ruch handlowy na Morzu Czerwonym i w Kanale Sueskim. Statki z uwagi na jemeńskie zagrożenie, w większości omijają tę trasę, preferując droższe – a zarazem znacznie dłuższe – rejsy wokół Przylądka Dobrej Nadziei.

Znaczna część ropy naftowej oraz gazu ziemnego przepływa przez wąskie szlaki morskie, takie jak cieśnina Bab el-Mandeb, która jest bramą do Morza Czerwonego, a tym samym do Kanału Sueskiego.

Fot. U.S. Energy Information Administration


Amerykańska Administracja Informacji Energetycznej (U.S. Energy Information Administration – EIA) podaje, że w I poł. ubiegłego roku, przez wspomnianą cieśninę Bab el-Mandeb przepłynęło 12 proc. morskiego handlu ropą naftową i 8 proc.  wolumenu LNG do Stanów Zjednoczonych oraz Europy. 

Kupuj, gdy leje się krew

Na morzu, tak jak w życiu, są równi i równiejsi. 

„Większość atakowanych statków to masowce i statki towarowe, a nie tankowce" – komentuje sytuację Kevin Book, dyrektor zarządzający ClearView Energy Partners, cytowany przez „Foreign Policy”. „Myślę, że to celowe działanie. Jeśli zabiją marynarzy, niektóre kraje się zdenerwują. Jeśli uderzą w tankowiec i spowodują katastrofę ekologiczną, świat będzie oburzony" – dodaje Book.

Jakby tego było mało, rzecznik Huti poinformował, że chińskie i rosyjskie ładunki nie będą celem ataku – donosi VOA. Według Bloomberga, chińskie statki handlowe otrzymują znaczne obniżki składek ubezpieczeniowych podczas rejsów, co uwidacznia dalekie uwikłanie geopolityczne całej sytuacji.  

Prócz tego wśród potencjalnych beneficjentów chaosu na Morzu Czerwonym są firmy ubezpieczeniowe. 

Claire Hamonic, dyrektor generalny Ascoma International, przywoływana przez France24, oszacowała, że składka na ubezpieczenie wojenne wzrosła od pięciu do dziesięciu razy dla statków i ładunków przepływających przez Morze Czerwone. Jak donosi Reuters, składki ubezpieczeniowe dla statków korzystających z Morza Czerwonego wzrosły prawie dziesięciokrotnie od czasu rozpoczęcia ataków.

Co godne odnotowania, CMA CGM, drugi co do wielkości przewoźnik na świecie pod względem udziału w rynku, ogłosił w styczniu, że podniesie o 100 proc. stawki za transport z Azji do Europy.

Huti i co dalej? 

Konflikt prawdopodobnie znów uderzy po kieszeni europejskich konsumentów. 

Według Zongyuan Zoe Liu z Council on Foreign Relations (CFR), to Europa odczuje napięcia gospodarcze wcześniej niż Stany Zjednoczone, ponieważ Morze Czerwone jest jedyną drogą do Kanału Sueskiego, który łączy niektórych z największych europejskich konsumentów towarów zbywalnych z ich azjatyckimi dostawcami. 

Jeśli chodzi o państwa regionu, Huti będą również unikać wciągnięcia państw Zatoki Perskiej głębiej w konflikt z uwagi na jego nieprzypadkowe umocowanie, którego celem nie jest walka z Izraelem et consortes. Większość gospodarek Zatoki Perskiej jest zależna od transportu morskiego surowców energetycznych. Dla przykładu,  eksport węglowodorów odpowiada 50 procent PKB Kuwejtu. Jakby jemeńscy rebelianci nadepnęli na odcisk arabskich sąsiadów, wówczas mogliby liczyć na szybkie doprowadzenie do porządku za pomocą dyscyplinujących rakiet.

Wydawać się może, jakoby największym beneficjentem chaosu na Morzu Czerwonym są Stany Zjednoczone. To właśnie Ameryka prowadzi handel ropą naftową i skroplonym gazem ziemnym przez Kanał Sueski, jest niezależna energetycznie poprzez własny przemysł wydobywczy, a zamieszanie może korzystnie wpłynąć na sytuację ubezpieczycieli, firm żeglugowych oraz innych, liczących dolary z logistycznego chaosu na Morzu Czerwonym.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.