Nie będzie rozmów między związkowcami kolejarskiej „Solidarności” a zarządem spółki PKP Cargo. Oznacza to, że zapowiedziany na 9 listopada strajk w Tarnowskich Górach dojdzie do skutku.
Kolejarze chcą 250 złotych podwyżki, a dodatkowo wyrażają sprzeciw wobec przenosin siedziby zakładu do Katowic.
– Dostaliśmy informację od strony społecznej, że 9 listopada rozpocznie się strajk kroczący w Tarnowskich Górach. Wiele wskazuje na to, że tak naprawdę powodem tego strajku jest 28 km, które dzieli Tarnowskie Góry od Katowic, czyli siedzibę centrali zakładu śląskiego od centrali w Katowicach i przeniesienie 200 osób z blisko 3 tys. pracowników śląskiego zakładu spółki do Katowic. To przeniesienie pracowników jest zgodne z obowiązującym w PKP Cargo Paktem Gwarancji Pracowniczych, którego sygnatariuszem były też związki zawodowe – wskazuje w rozmowie z agencją Newseria Łukasz Hadyś, członek zarządu ds. finansowych w PKP Cargo.
W poniedziałek PKP Cargo złożyło do sądu pozwy, które kwestionują legalność zapowiedzianego strajku. Zgodnie z opiniami prawnymi, którymi dysponuje spółka, kwestia legalności strajku dotyczy m.in. ważności referendum strajkowego przeprowadzonego w sierpniu tego roku. PKP wniósł też o zakaz prowadzenia strajków do czasu rozstrzygnięcia przez sąd zasadności pozwów. Do rozmów jak widać, jednak nie dojdzie.
Sytuacja w spółce już rzutuje na giełdę. Notowania PKP Cargo spadły wczoraj do ok. 60 złotych - to najmniejsza cena w historii notowań grupy na giełdzie. Strajk może mieć więc wymierne skutki finansowe dla spółki. Tracą na tym również sami pracownicy.
– Od momentu rozpoczęcia sporu zbiorowego kurs giełdowy spadł o ponad 20 proc. 90 proc. pracowników posiada akcje, oznacza to spadek wartości pakietu akcji pojedynczego pracownika o ponad 800 zł – zaznacza członek zarządu ds. finansowych w PKP Cargo.
Efekty strajku spółka może odczuwać przez lata. Konkurencja na rynku jest duża, a klienci oczekują, że terminy zostaną dotrzymane. PKP Cargo miesięcznie przewozi 10 mln ton towarów dla firm przemysłowych w Polsce, również dla sektora energetycznego.
– Jesteśmy w trakcie szczytu przewozowego i zależy nam na tym, żeby nasze usługi zostały zrealizowane. Każdy nieprzewieziony wolumen może niekorzystnie wpłynąć na kontrakty nie tylko w tym rok, lecz także w kolejnych latach – podkreśla Łukasz Hadyś.
MI przygotuje projekt rozporządzenia ws. planu zagospodarowania przestrzennego wód portu morskiego w Dziwnowie
Port Elbląg liczy na większy przeładunek
Masowce i tankowce na fali. Analiza rynku tonażowego (tygodnie 11-14/2024)
Przygotowania do bazy offshore. Jak wygląda budowa?
Dzień Kierowcy Zawodowego z udziałem gdyńskich terminali
Polski sektor transportu wodnego podkreśla znaczenie współpracy w obszarze badań i rozwoju