• <

Morze Bałtyckie zagrożone katastrofą ekologiczną. Rośnie stężenie toksyn pochodzącej z drugowojennej amunicji

rk

04.03.2025 15:03 Źródło: Centrum Badań Oceanicznych GEOMAR Helmholtz
Strona główna Ekologia Morska, Ochrona Bałtyku, Rybołówstwo Morskie Morze Bałtyckie zagrożone katastrofą ekologiczną. Rośnie stężenie toksyn pochodzącej z drugowojennej amunicji
pociski pod wodą

Badanie przeprowadzone przez niemieckich naukowców z Centrum Badań Oceanicznych GEOMAR Helmholtz w Kilonii ma wskazywać, że w bałtyckiej wodzie wzrasta stężenie toksycznych chemikaliów, pochodzących od amunicji i substancji zatopionych w skrzynkach i beczkach podczas II wojny światowej. Międzynarodowe grono ekspertów od lat alarmuje, że powojenne składowiska stanowią ogromne zagrożenie dla środowiska, a także gospodarki, wzywając rządy państw do działania.

Zdaniem specjalistów z GEOMAR ok. 3000 kilogramów rozpuszczonych toksycznych chemikaliów zostało już uwolnionych ze starej amunicji na obszarze południowo-zachodniego Bałtyku. W próbkach wody pobranych w 2017 i 2018 roku, zwłaszcza w Zatoce Kilońskiej i Zatoce Lubeckiej wykryto wszystkie szkodliwe substancje. Choć wartości są nadal poniżej progu zagrożenia dla zdrowia, ale wyniki podkreślają potrzebę podjęcia działań w zakresie usuwania amunicji w celu zminimalizowania długoterminowego ryzyka, które może być katastrofalne dla rybołówstwa, turystyki, a także funkcjonowania fauny i flory Bałtyku. Badanie zostało opublikowane w specjalistycznym czasopiśmie Chemosphere.

Według szacunków na niemieckich wodach Morza Bałtyckiego znajduje się około 300 000 ton starej amunicji, która w zdecydowanej mierze pochodzi z czasów II wojny światowej. Co trzeba dodać, znaczna jej ilość trafiała do akwenu tuż po zakończeniu konfliktu, w ramach celowego zatapiania. Ze skutków długofalowych takiego działania nie zdawano sobie sprawy. Choć obszary, gdzie to miało miejsce, są dobrze znane i udokumentowane, tak jednak pytaniem pozostaje rozprzestrzenianie się z niej szkodliwych substancji i jakie będą tego skutki. Zanieczyszczenie to będzie rosło w miarę korozji metalowych pocisków. Ryzyko tylko ma wzrosnąć, jeśli nie zostaną podjęte kroki na rzecz oczyszczenia tych obszarów. Zagraża to również inwestycjom związanym choćby z energetyką morską, gdyż zagrożone miejsca uniemożliwiają przeprowadzenie prac np. w zakresie położenia fundamentów pod turbiny morskich farm wiatrowych. Sytuację dosłownie podgrzewa wzrost średniej temperatury z powodu ocieplenia klimatu, a także wynikające z tego częstsze i bardziej porywiste burze, co może przyspieszyć rozkład amunicji i uwolnienie szkodliwych substancji.

- Stara amunicja zawiera toksyczne substancje, takie jak TNT (2,4,6-trinitrotoluen), RDX (1,3,5-trinitro-1,3,5-triazynan) i DNB (1,3-dinitrobenzen), które są uwalniane do wody morskiej, gdy metalowe łuski rdzewieją. Substancje te mogą zagrażać środowisku morskiemu i zdrowiu organizmów żywych, ponieważ są toksyczne i rakotwórcze. W przeciwieństwie do zanieczyszczeń rozproszonych, stara amunicja występuje w skoncentrowanej, już zapakowanej formie. Można ją zatem fizycznie usunąć ze środowiska. Usuwanie niewybuchów w Niemczech może służyć jako model usuwania takich odpadów na całym świecie. Przynajmniej jedno źródło zanieczyszczenia morza może zostać trwale usunięte wraz z dziedzictwem wojny - wyjaśnia dr Aaron Beck, geochemik z GEOMAR.

Centrum badawcze z Kilonii podaje w swoim raporcie, że przypuszczalnie ze względu na różne rodzaje amunicji wystąpiły regionalne różnice w zanieczyszczeniu, a szczególnie wysokie stężenia TNT zmierzono w Zatoce Kilońskiej, podczas gdy RDX i DNB wykryto głównie w Zatoce Lubeckiej. Chemikalia pochodzące z amunicji występowały głównie w postaci rozpuszczonej i tylko w niewielkim stopniu były związane z zawiesiną lub osadami. Oczekuje się, że bez podjęcia odpowiednich działań związanych z wydobyciem i utylizacją amunicji zanieczyszczenie będzie rosło, ponieważ metalowe pociski coraz bardziej rozpadają się z powodu korozji. To spowoduje uwalnianie większej ilości substancji chemicznych, a proces ten będzie kontynuowany przez nawet… 800 lat.

Badanie ma dowieść, że zanieczyszczenie chemiczne powodowane przez starą amunicję jest problemem międzynarodowym. Naukowcy z krajów najbałtyckich zalecają traktowanie porzuconych skażonych miejsc jako „historycznych zanieczyszczeń budzących obawy” i ich neutralizację w ukierunkowany sposób. Dotyczy to działań także na niwie politycznej i prawnej, wymuszając wdrożenie odpowiednich procedur, które pozwoliłyby przeprowadzenie odpowiednich działań, będących jednak kosztownymi i niebezpiecznymi.
Wielu obserwatorów oczekiwałoby zaangażowanie w tym celu marynarek wojennych, choć należy brać pod uwagę ich aktualne zadania związane z bezpieczeństwem i ograniczenia wynikające z aktualnych przepisów oraz ich możliwości działania. Aktualna sytuacja związana z sabotażami podwodnej infrastruktury energetycznej temu tym bardziej nie sprzyja. Przypomnijmy, że wedle projektu „MUNIMAP: Baltic Sea Munitions Remediation Roadmap” jest wypracowanie procedur pozwalających choćby na traktowanie zatopionej amunicji nie jako nie jako obiektu militarnego, ale odpadu toksycznego. To ułatwiłoby podmiotom cywilnym jej wydobycie i usuwanie. Ze względu na obecnie obowiązujące przepisy z Konwencji o Zakazie Broni Chemicznej z 1997 roku oraz rezolucji europejskiej z 2021 roku jeśli taka zostałaby wydobyta z Morza Bałtyckiego, obowiązkiem władz jest o tym poinformowanie i wskazanie celu w postaci jej zniszczenia. Każdorazowo ma wiązać się to również z wizytą inspektorów, a to generuje koszty zarówno ze względu na czas jak i zaangażowanie różnych podmiotów.

Czytaj więcej: Startuje MUNIMAP. Projekt ma rozwiązać narastający problem zatopionych w Bałtyku amunicji i broni chemicznej

Analiza GEOMAR nie jest jedyną, jaka potwierdza rosnące zagrożenie dla środowiska i gospodarki na Morzu Bałtyckim. Realizowane także przez polskich naukowców projekty i badania również wielokrotnie wskazywały, jakie zagrożenie stanowią powojenne pozostałości, ukryte w beczkach i skrzyniach, a które mogą trafiać do ekosystemu. W efekcie powoduje to zarówno choroby ryb, jak i spadek ich liczebności. Gdyby w przeciągu kilku lat doszło do rozszczelnienia np. 6% zatopionej amunicji, doszłoby choćby do znaczącego spadku populacji dorsza w Bałtyku. Skutki zwiększenia zanieczyszczenia wód odczułby szczególnie narybek, stąd w tym momencie jest duże ryzyko, że jego populacja w Bałtyku znalazłaby się w stanie, który już nie wystarczałby na funkcjonowanie rybołówstwa. Już teraz jednak wskazuje się na negatywne efekty zdrowotne zwłaszcza u ryb drapieżnych i ssaków morskich, w tym fok szarych i morświnów. Te przykłady pokazują, że wzrost skażenia Bałtyku będzie katastrofalny także dla turystyki, jako że w efekcie morze też straci wiele walorów związanych z aktywnością rekreacyjną.

Fot. Depositphotos

Dziękujemy za wysłane grafiki.