Ze zgubionych przez brytyjskiego urzędnika tajnych dokumentów wynika, że Wielka Brytania brała pod uwagę, że Rosja może zareagować agresją na przepłynięcie okrętu HMS Defender przez ukraińskie wody w okolicy Krymu. Rosja uznaje te wody za swoje terytorium. Część komentatorów wskazuje, że była to brytyjska prowokacja.
Brytyjski okręt przepłynął w okolicy Krymu 23 czerwca. Moskwa podała, że oddała strzały ostrzegawcze w kierunku HMS Defender, ale brytyjskie ministerstwo obronny zaprzeczyło tym informacjom. Wiadomo jednak, że okręt był nieustannie śledzony przez nisko przelatujące rosyjskie samoloty.
Obecność HMS Defender na wodach w okolicy Krymu była związana z porozumieniem o współpracy między Wielką Brytanią a Ukrainą, jakie zostało podpisane na jego pokładzie, kiedy przebywał w porcie w Odessie. Na mocy porozumienia Brytyjczycy zobowiązali się odsprzedać Ukraińcom dwa odnowione niszczyciele min typu Sandown oraz wyprodukować dla nich osiem nowych małych okrętów rakietowych. Anglicy mają także ustanowić bazę dla ukraińskiej marynarki wojennej na Morzu Czarnym oraz drugą, na Morzu Azowskim. W porozumieniu znalazły się też zapisy o sprzedaży rakiet Ukraińcom oraz zapewnieniu odpowiednich szkoleń.
Teraz jednak dowiadujemy się także, że przepłynięcie HMS Defender w okolicy Krymu było zamierzonym przez Brytyjczyków pokazem wsparcia dla Ukrainy przed Rosją, a Anglicy brali pod uwagę, że Rosja może zareagować agresją. Informacje te były niejawne, jednak opinia publiczna dowiedziała się o nich w kuriozalny sposób – 50 stron tajnych dokumentów m.in. na ten temat znaleziono na przystanku autobusowym w hrabstwie Kent. Zgubił je 51-letni Angus Lapsley, który w tym czasie był oddelegowany z ministerstwa spraw zagranicznych do ministerstwa obrony, a wcześniej sprawował funkcję dyrektora generalnego w ministerstwie obrony odpowiedzialnego za politykę obronną w NATO i obszarze euroatlantyckim. Był także brany pod uwagę na stanowisko ambasadora Wielkiej Brytanii przy NATO. Dokumenty trafiły do mediów, a kilka zdjęć opublikowało BBC.
„The Times” poinformował, że w sprawie zgubienia przez Lapsley'a dokumentów przeprowadzono śledztwo w kierunku działalności szpiegowskiej na rzecz obcego państwa. Dochodzenie wykazało jednak, że był to zwykły błąd. Lapsley w dalszym ciągu pracuje w MSZ, według dziennika dostał szansę na zrehabilitowanie się, nie może już jednak liczyć na ambasadorską nominację.
Znalezione na przystanku dokumenty dotyczyły także m.in. brytyjskiej obecności w Afganistanie oraz eksportu bron. Pośród tematów była także krótka analiza pierwszych miesięcy amerykańskiej prezydentury Joe'go Bidena.
Holandia wspiera bezpieczeństwo na Morzu Czerwonym. HNLMS Tromp kończy misję, na swoją wyrusza HNLMS Karel Doorman
Polscy marynarze uczestniczyli w ćwiczeniu przeciwminowym na Morzu Śródziemnym pk. "Olives Noires 2024"
Siły USA udaremniły atak rakietowy Huti na statek handlowy w Zatoce Adeńskiej
Trzech przemytników aresztowano po wywróceniu się pontonu z migrantami
Jak chronić morskie szlaki komunikacyjne? Szkolenie Okrętowej Grupy Zadaniowej 3. FO
Rishi Sunak podkreśla, że Wielka Brytania będzie zwalczać przestępców przewożących imigrantów