Rosyjskie zawirowania ze sprzedażą ropy naftowej napędzają rynek tankowców

Od grudnia w życie wchodzą surowe sankcje na dostawy surowców energetycznych z Rosji. Wpływa to na stawki statków dostawczych za przewóz, w zdecydowanej mierze na ich wzrost.

W odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę, która rozpoczęła się 24 lutego br., Unia Europejska zdecydowała się od 5 grudnia tego roku wprowadzić sankcje na import rosyjskiej ropy naftowej, natomiast produktów naftowych od 5 lutego 2023 roku. Ma to na celu pozbawienie rządu w Moskwie dochodów, które mogłyby sfinansować jej działania na Ukrainie. W ten sposób jeden z największych producentów i eksporterów produktów naftowych na świecie jest zmuszony do poszukiwania nabywców, którzy będą otwarci na współpracę gospodarczą i wymianę handlową.

G7 ma obok embarga UE dodatkowy plan, który pozwoli dostawcom usług żeglugowych, w tym ubezpieczycielom, umożliwić transport produktów z Rosji, ale tylko po wymuszonych cenach. To również ma wejść w życie 5 grudnia. Nie mniej państwa członkowskie UE pozostają wciąż podzielone w kwestii pułapu cenowego na rosyjską ropę. Niektórzy członkowie, w tym Polska, domagają się jego znacznego obniżenia, aby Rosja jak najbardziej odczuła narzucone restrykcje finansowe.

- Po wejściu w życie nowych sankcji spodziewamy się, że rosyjska ropa będzie nadal w ruchu. Nie mniej teraz kraje, które dotąd importowały ją, będą musiały pozyskiwać surowiec z dalszych odległości. Europa wcześniej importowała milion baryłek dziennie i teraz będzie musiała sięgac po dostawy z Bliskiego Wschodu, co z kolei doprowadzi do większego popytu w tamtym rejonie – powiedział szef Maersk Tankers Christian M. Ingerslev

Jak donosi Reuters, w ostatnich tygodniach stawki frachtowe osiągnęły rekordowe wartości i analitycy oczekują, że pozostaną wsparciem zarówno dla tankowców z ropą naftową, jak i produktów naftowych. Ma to również wpływ na postępująca w wielu państwach najwyższą od dekad inflację. Co istotne, dłuższe dystanse statków budzą obawy odnośnie kosztów dostaw, jak i bezpieczeństwa ładunków. Ponadto nie ma wciąż pewności, czy także ubezpieczyciele zachowają się właściwie i będą respektować limity cenowe.

Fot. Depositphotos