Nord Stream 2 coraz szerzej krytykowany w Berlinie – poinformowała agencja Bloomberg. Do pomysłu podmorskiego gazociągu, łączącego przez Bałtyk Rosję z Niemcami, coraz bardziej sceptycznie podchodzą koalicjanci Angeli Merkel, którzy wcześniej bronili tego projektu m.in. przed krytyką ze strony Donalda Trumpa i Unii Europejskiej. Wywierana na niemiecki rząd presja mogłaby spowodować wycofanie się Niemiec z budowy gazociągu.

Cytowany przez agencję Nils Schmidt z SPD przyznał, że, mimo poparcia, jakiego jego partia udzieliła Nord Stream 2, politycy niesłusznie nie wzięli pod uwagę czynnika geopolitycznego. Podkreślił, że jeżeli gazociąg zostanie ukończony, Ukraina może utracić część przychodów z przesyłu gazu, a to może zagrozić jej stabilności politycznej i budżetowej. Jego zdaniem, gazociąg nie powinien powstawać bez porozumienia tranzytowego między Rosją a Ukrainą.

Z kolei Richard Grenell, ambasador USA w Niemczech, zwrócił uwagę, że projekt gazociągu Nord stream 2 podważa cele Unii Europejskiej, jakie ta postawiła sobie w zakresie dostaw energii i bezpieczeństwa.

Juergen Hardt, prawnik z CDU, podkreślił zaś, że partie rządzące w Niemczech muszą osiągnąć konsensus z Komisją Europejską w sprawie dywersyfikacji dostaw gazu. Zakwestionował także ekonomiczne uzasadnienie projektu Nord Stream 2.

Jak podaje Bloomberg, Amerykanie ostrzegli o możliwości wprowadzienia sankcji wobec partnerów Nord Stream 2. Mogłoby to spowodować opóźnienia w budowie gazociągu.

Zgodnie z obecnym planem, Nord Stream 2, rurociąg o planowanej przepustowości 55 mld metrów sześc. gazu rocznie i całkowitej długości 1 200 km ma być gotowy pod koniec 2019 roku. Wtedy też Rosja zamierza ograniczyć przesyłanie gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Koszt przedsięwzięcia szacowany jest na 9,5 mld euro.

Partnerami rosyjskiego Gazpromu w projekcie budowy gazociągu Nord Stream są zachodnie firmy energetyczne: austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

Budowie Nord Stream 2 sprzeciwiają się obok Ukrainy także Polska i kraje bałtyckie. Rosja argumentuje zasadność przedsięwzięcia malejącymi zasobami gazu w Europie.