Paweł Kuś
Chińskie Cosco, czwarty największy przewoźnik kontenerowy na świecie, zanotował spadek przychodów w pierwszej połowie tego roku. To efekt trwającego kryzysu na rynku transportu kontenerowego.
Chińczycy znaleźli się 1,08 mld dolarów na minusie. To fatalny wynik w porównanie do zeszłego roku, gdy Cosco zanotowało 1,9 mld dolarów zysku.
Cosco, podobnie jak inni armatorzy, musi się zmagać z niskimi cenami frachtu, w szczególności na najważniejszym szlaku z Azji do Europy. Armatorzy są zawiedzeni przede wszystkim gorszymi niż zakładano wynikami ze szczytu sezonu, który przypada na lato. Jednostki pływające na trasach wschód-zachód były zapełnione tylko w 90 proc. Trzeci kwartał będzie oczywiście zakończony z najlepszym wynikiem wolumeny przewiezionych towarów w tym roku, ale to wciąż za mało, by mówić o ożywieniu na rynku.
Powody tej tendencji są wciąż te same, m.in. słaby popyt na przewozy drobnicy z Azji. Armatorom wciąż doskwiera także rosnąca podaż zdolności przeładunkowych, który napędza pojawienie się megakontenerowców o ładowności pow. 18 tys. TEU.
Efekt jest taki, że dziś aż 18 proc. światowej floty kontenerowców stoi bezczynnie w portach, bo nie ma dla nich zapotrzebowania. Tylko w ostatnim kwartale globalna ładowność kontenerowców wzrosła o 7 proc., przy czym zapotrzebowanie na ich usługi urosło o mizerne 1 proc. Z tego powodu cena za przewóz kontenera spadła aż o połowę.
Nabrzeże Hanzy– nowa nazwa Nabrzeża Wyspy Spichrzów w Gdańsku
Rynek kontenerowy nadal w dołku
Oceanarium w kołobrzeskim porcie – nowa, całoroczna atrakcja?
Hongkong wypada z czołówki najbardziej zatłoczonych portów świata
Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. nieruchomości portowych
Rozpoczęła się decydująca faza realizacji Morskiego Terminala Przeładunkowego