W branży morskiej trwa spór na temat oszczędności wynikających z budowania coraz większych jednostek. Po dwóch stronach dysputy stanęły World Shipping Council (WSC) zrzeszająca 90 proc. armatorów kontenerowców na świecie oraz Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) skupiająca 34 wysoko rozwinięte i demokratyczne państwa.
Eksperci z OECD przestrzegają przed hurraoptymizem armatorów, którzy masowo zamawiają duże jednostki. Ich zdaniem oszczędności wynikające z możliwości przewożenia większej liczby ładunku jednym statkiem są równoważone poprzez rosnące koszty inwestycji w infrastrukturę portową, która musi się ciągle rozbudowywać, by obsłużyć nowe statki. OECD powołuje się na badania agencji ITF, z których wynika, że każda kolejna generacja wielkich statków powoduje coraz mniejszą oszczędność. Ostatnia fala wielkich statków miała od 4-6 razy mniejszy wpływ na oszczędności niż poprzednia. Obecnie 60-proc. zaoszczędzonych pieniędzy jest efektem bardziej wydajnych silników, nie wielkości statków.
Inne zdanie ma WSC reprezentujące armatorów. Ich zdaniem, czywiście duże jednostki zmuszają porty do inwestycji, ale są za to energooszczędne i mają mniejszy wpływ na środowisko. Większe jednostki pozwalają za tę samą ilość paliwa, przewieźć więcej towarów. A paliwo generuje największe koszty dla każdej jednostki. Dlatego armatorzy zawsze będą w statki o coraz większej nośności. To nieuniknione - czytamy w raporcie WSC, który ukazał się w ubiegły czwartek.
To nie pierwszy przypadek w historii branży morskiej, gdy trwa dyskusja o sensie budowania dużych jednostek. - Największy problem z powstawaniem takich statków to zbyt szybkie tempo ich budowy. Te jednostki powinny powoli zapełniać rynek, gdyż niewiele portów jest w stanie je obsługiwać. Wystarczy spojrzeć na rynek tankowców. Gdy tam do użytku weszły po raz pierwszy VLCC, nikt nie korzystał z ich usług – powiedział Martin Stopford, dyrektor agencji Clarkson Research Service.
Sceptycy przewidują, że oszczędności dla armatorów spowodowane wejściem dużych jednostek będą wynosiły ok 6,6 proc. - To są naprawdę małe pieniądze w porównaniu do funduszy, które będą musiały wydać porty na swoją infrastrukturę. Dodatkowo przenoszenie tak wielkich ładunków na jednym statku to wielkie ryzyko. W przypadku katastrofy straty mogą osiągnąć nawet 4 mld dolarów – czytamy w raporcie ITF.
Armatorów kontenerowców nie przeraża jednak takie ryzyko i dalej kontraktują duże statki. Zamówienie na kontenerowce UCLV (Ultra Large Container Vessels) o nośności ponad 18 tys. TEU złożyli: Maersk, MOL, OOCL i CMA CGM, czyli najwięksi gracze na rynku. W niedalekiej przyszłości dowiemy się, czy ich decyzje okażą się słuszne.
Nowy kontenerowy plac przeładunkowy w Porcie Gdynia
Kryzysy powodują wzrost kosztów w żegludze, ale frachty znów spadają. Analiza rynku frachtowego i czarterowego (tygodnie 8-11/2024)
Paliwo uzyskane z orzechów nerkowca szansą na uczynienie żeglugi bardziej "zieloną"?
Pierwszy duży kontenerowiec na metanol już w Europie
Bezpiecznie do portu mimo niepogody
Biden chce jak najszybciej otworzyć port Baltimore i odbudować most Key