PMK
Gaz ziemny jest od dłuższego czasu kością niezgody między Niemcami a Polską. Rozwiązaniem może być terminal LNG w Świnoujściu. Polski gazoport nie tylko storpedowałby rosyjski Nord Stream 2, ale też pozwolił Niemcom na zakończenie własnej transformacji energetycznej, opartej na odnawialnych źródłach energii.
Polskę i Niemcy łączy wiele – dzieli gaz ziemny. Dlatego obydwa państwa powinny rozważyć wspólne użytkowanie terminalu LNG w Świnoujściu i ewentualnego nowego obiektu tego typu na terytorium polskim. Takie działanie skutecznie storpedowałoby rosyjski Nord Stream 2, a w przyszłości pozwoliły Berlinowi na łatwe porzucenie gazu po zakończeniu własnej transformacji energetycznej, opartej o rozwój odnawialnych źródeł energii.
Gaz to strategiczny surowiec w Europie. Dominacja w jego dostawie przez Rosję daje jej także większą moc polityczną. Sprawy gazowe z perspektywy Polski to również papierek lakmusowy intencji politycznych Niemiec. „Podczas rozmowy z kanclerz Niemiec Angelą Merkel podkreśliłam, że realizacja inwestycji Nord Stream 2 jest dla Polski nie do zaakceptowania – oświadczyła premier Beata Szydło po wtorkowym (7 lutego) spotkaniu w Warszawie szefowych rządów obu państw.
– Podkreśliłam, że Polska jest otwarta na to, żeby rozmawiać o ambitnej europejskiej polityce klimatycznej, ale z uwzględnieniem tego miksu energetycznego, który dla każdego kraju jest jak najbardziej odpowiadający – powiedziała premier Polski na wspólnej z niemiecką kanclerz konferencji prasowej, zorganizowanej po ich spotkaniu w Warszawie.
Rozwiązaniem impasu może być zachęcenie Niemców do korzystania z świnoujskiego gazoportu. Przepustowość połączeń terminalu LNG ma rosnąć w zgodzie z planami Gaz-Systemu. Polska będzie atrakcyjnym rynkiem LNG. Może stać się centrum dostaw gazu skroplonego.
- Jeśli powstanie Baltic Pipe, pojawią się także inne połączenia pozwalające dystrybuować nasz gaz w regionie – powiedział Uwo Bode, prezes PGNiG Supply & Trading podczas otwarcia biura do handlu gazem skroplonym w Londynie.
W jego opinii Niemcy nie planują obecnie budowy takiego obiektu u siebie, a ten położony w Świnoujściu jest na tyle blisko, że łatwo będzie z niego korzystać. Na granicy musi powstać tylko odpowiednia infrastruktura.
– W czasie kiedy PGNiG podpisywał kontrakt katarski, rynek należał do sprzedawców. Ceny były wysokie. Ta sytuacja wynikała z przerostu zapotrzebowania nad popytem. Zmieniła się ona znacznie wraz z rozwojem dostaw z USA i Australii. W 2016 roku praktycznie na całym świecie ceny są podobne – powiedział Bode. – Kontrakty długoterminowe są uzależnione od formuły, ale krótko i średnioterminowe umowy kosztują już mniej.
Taki scenariusz jest ciekawy jeszcze z jednego powodu. Niemcy traktują gaz ziemny jako surowiec czasowo stabilizujący ich transformację energetyczną ukierunkowaną na rozwój odnawialnych źródeł energii. Z importu z polskich terminali byłoby im w przyszłości dużo łatwiej zrezygnować aniżeli z Nord Stream 2. To ciekawy argument np. w kontekście partii Zielonych, która może współtworzyć nowy rząd w Berlinie.
Nabrzeże Hanzy– nowa nazwa Nabrzeża Wyspy Spichrzów w Gdańsku
Rynek kontenerowy nadal w dołku
Oceanarium w kołobrzeskim porcie – nowa, całoroczna atrakcja?
Hongkong wypada z czołówki najbardziej zatłoczonych portów świata
Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. nieruchomości portowych
Rozpoczęła się decydująca faza realizacji Morskiego Terminala Przeładunkowego