Paweł Kuś
W zeszłym roku przewoźnicy oceaniczni odwołali 230 stałe rejsy pomiędzy Azją i Północną Europą, gdyż stały się one nieopłacalne. Eksperci z agencji Drewry uważają, że w tym roku armatorzy kontenerowców powinni być jeszcze bardziej radykalni, jeżeli chcą powrotu do renotowności.
Badania Drewry pokazują, że w zeszłym roku przewoźnicy wycofali aż 8 proc. tonażu (ogółem 910 tys. TEU) na szlaku Azja-Europa Północna. Największy wkład w ten proceder miały alianse O3 i G6, które wycofały kolejno 290 tys. i 270 tys. TEU. Mniej rejsów odwołały sojusze 2M i CKYHE – kolejno 160 tys. i 190 tys. TEU.
Dzięki tym praktykom kontenerowce armatorów są załadowane średnio w 87 proc., o sześć proc. mniej niż w 2014 roku. Bez wycofania rejsów ten wynik byłby jednak dużo gorszy. Wciąż to za mało, by zapobiec dalszemu spadkowi stawek frachtowych, która spadły w zeszłym tygodniu o 23 proc., do 257 dolarów za TEU.
Sytuacji nie pomaga fakt, że w obecnym roku do służby wejdzie masa nowych mega kontenerowców, które były zamawiane w czasach wysokiej koniunktury. Oznacza to, że armatorzy będą musieli wycofać jeszcze więcej jednostek ze szlaków Wschód-Zachód.
Polski sektor transportu wodnego podkreśla znaczenie współpracy w obszarze badań i rozwoju
Nabrzeże Hanzy– nowa nazwa Nabrzeża Wyspy Spichrzów w Gdańsku
Rynek kontenerowy nadal w dołku
Oceanarium w kołobrzeskim porcie – nowa, całoroczna atrakcja?
Hongkong wypada z czołówki najbardziej zatłoczonych portów świata
Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. nieruchomości portowych