Za naszą wschodnią granicą trwa wojna. Dodatkowo Rosja prowadzi działania hybrydowe skierowane przeciwko Polsce, ale i całej UE. Bałtyk, jeszcze do niedawna określany jako „morze wewnętrzne NATO”, obecnie jest akwenem nieustannie narażonym na akty sabotażu. W takich realiach przyszło nam dokonywać transformacji energetycznej.
Jak ważne jest bezpieczeństwo energetyczne pokazuje najlepiej wojna w Ukrainie. Rosjanie nie mają zahamowań i bez ustanku atakują infrastrukturę energetyczną, by jak najbardziej utrudnić życie ludności cywilnej. Rosyjskie (i nie tylko) ataki odbywają się też w cyberprzestrzeni. Bałtyk, choć otoczony prawie zewsząd państwami NATO, wcale nie jest bezpieczny, bo w ostatnich kilkunastu miesiącach stał się areną powtarzających się ataków właśnie na infrastrukturę energetyczną i komunikacyjną. W takim momencie historii Europy Polska realizuje swoją transformację energetyczną. Realizacja dużych inwestycji energetycznych, jak choćby morskich farm wiatrowych, z jednej strony przynosi nowe ryzyka, z drugiej strony jednak wpływa również pozytywnie na bezpieczeństwo energetyczne – rozproszenie źródeł produkcji energii daje większą stabilność systemu w przypadku ataku (jak również awarii).
Choć kilka lat temu wyobrażaliśmy to sobie inaczej, to obecnie o transformacji energetycznej w Polsce nie można rozmawiać z pominięciem kwestii bezpieczeństwa. Wiedzą o tym organizatorzy konferencji Offshore Wind 3.0 & Infrastruktura – Ryzyko | Bezpieczeństwo | Finansowanie, toteż ostatni panel dyskusyjny podczas tegorocznej edycji poświęcony był właśnie tym zagadnieniom i nosił tytuł „Wojna hybrydowa – bezpieczeństwo energetyczne w erze transformacji: wpływ cyberzagrożeń i ryzyka terroryzmu”.
Na scenie sali konferencyjnej hotelu Radisson Blu w Sopocie pojawili się moderatorka dyskusji Mariola Radłowska (dyrektor Działu Klienta Kluczowego, Attis Broker) oraz jej goście: Joanna Ryngwelska, Program Manager, Advanced Protection Systems, kmdr Marek Obrębski, Szef Oddziału Planowania Krótkoterminowego, Centrum Operacji Morskich – Dowództwo Komponentu Morskiego, kmdr dr hab. Rafał Miętkiewicz, profesor AMW, Kierownik Katedry Uzbrojenia Okrętowego, Akademia Marynarki Wojennej, dr Adam Pustelnik, dyrektor Pionu Ryzyka, GK PGE oraz Mateusz Manuszak, broker ubezpieczeniowy w Attis Broker.
O tym, jak ważna jest kwestia bezpieczeństwa rozumianego stricte fizycznie w kontekście budowy morskich farm wiatrowych przypomniał kmdr Obrębski. Przypomniał krótko wszystkie przypadki uszkodzeń podwodnej infrastruktury, do jakich doszło w ostatnich dwóch latach.
– Postrzegaliśmy wcześniej Bałtyk jako bezpieczny, ale zmieniliśmy podejście – mówił Obrębski. Zaznaczył, że prowadzone przez poszczególne państwa śledztwa nie przyniosły konkretnych wskazań winnych, ale wszystkie podejrzenia kierowane są w stronę Rosji. – Nagle okazuje się, że mamy myśleć, że sztuka morska została zatracona i załogi statków nie potrafią manewrować? – pytał retorycznie. To, że nie znaleziono bezpośrednich dowodów na intencjonalne uszkodzenie kabli podwodnych przez załogi statków jego zdaniem pokazuje jedynie, jak trudne są to śledztwa.

Na uszkodzeniach podwodnych kabli przy pomocy kotwic statków zagrożenia się jednak nie kończą.
– Wiemy, że podczas rosyjskich ćwiczeń w 2023 roku były bardzo duże zakłócenia łączności, co wpłynęło na bezpieczeństwo statków powietrznych. Są zakłócenia AIS, GPS, który uważamy za podstawę – wymieniał Obrębski.
Stąd też ogólna konstatacja, że Morze Bałtyckie jest areną wojny hybrydowej – działań poniżej progu wojny.
– Możemy przypuszczać z kim, ale nie znamy dokładnie przeciwnika – stwierdził komandor.
Wyjaśnił również, skąd biorą się problemy z zatrzymaniem statków podejrzewanych o działania przeciwko infrastrukturze: prawo międzynarodowe daje bardzo dużą swobodę żeglugi na wodach otwartych i w wyłącznych strefach ekonomicznych. Musi zachodzić bardzo mocna podstawa, żeby zatrzymać konkretną jednostkę. Kraje NATO nie chcą podważać prawa, co wykorzystuje przeciwnik.
Na pytanie prowadzącej o to, jak państwa Bałtyku współpracują i reagują na nowe zagrożenia, Obrębski odpowiedział wymieniając kilka wprowadzonych operacji. Stwierdził też, że ruszyły analizy możliwości ochrony infrastruktury i zmiany odpowiednich procedur. Zmieniona została także Ustawa o ochronie portów morskich, która dała Marynarce Wojennej większe możliwości interwencji, kiedy Straż Graniczna nie jest w stanie sprostać własnymi środkami. W takich przypadkach Marynarka może interweniować na wniosek właściwego ministra. W ramach NATO powstało Morskie Centrum Ochrony Infrastruktury Podwodnej, które zbiera dane i stara się zapewnić odpowiednią ochronę.
Kmdr dr hab. Rafał Miętkiewicz z Akademii Marynarki Wojennej opowiedział, jak Rosjanie tłumaczą swojemu społeczeństwu zajścia na Bałtyku. Rosyjska propaganda głosi, że Finowie, którzy zajęli podejrzany o zniszczenie przewodów podwodnych statek Eagle-S, „dopuścili się karygodnego aktu piractwa, a przerwanie kabla to była tylko przykrywka”. W Rosji trwają dyskusje o tym, jak przygotować statki m.in. tzw. floty cieni, aby służby nie mogły dokonywać boardingu oraz o potencjalnych konwojach tankowców (które już kilkakrotnie można było zaobserwować). Miętkiewicz opisał, że kiedy państwa NATO zaczęły rozważać, czy podstarzałe tankowce floty cieni nie powinny być poddawane obowiązkowym inspekcjom w Danii, Rosjanie odpowiedzieli, że „jakiekolwiek próby ograniczania swobód żeglugowych spotkają się z reakcją militarną”. Miętkiewicz dodał, że tego typu zachowania prowadzą wprost do eskalacji.
Kmdr Miętkiewicz widzi dwa obszary potencjalnych zagrożeń: infrastruktura podwodna i cyberprzestrzeń.
– Bałtyk jest wrednym pod względem hydrograficznym akwenem, trudno go monitorować, ale te zdolności wzrastają. Z pomocą przychodzi sztuczna inteligencja, elementy teorii gier, uczenie maszynowe – mówił.
Dostrzega też duże pole do popisu dla autonomicznych systemów, szczególnie przy monitoringu morskich farm wiatrowych. Ich wykorzystanie to redukcja kosztów, ale także możliwość penetrowania niesprzyjających obszarów, jak choćby głębin. Dobrym rozwiązaniem są technologie podwójnego zastosowania – te same maszyny, które mogą być wykorzystywane do monitoringu i obrony infrastruktury, mogą być pomocne przy monitoringu eksploatacyjnym.
Joanna Ryngwelska przedstawiła krótko możliwości latających bezzałogowców w kontekście morskiej energetyki wiatrowej. Opisała, że maszyny budowane na prawie USA (prawo UE ogranicza zasięgi dronów) mają bardzo duży zasięg, ponadto jednostka wypływająca na morze może być miejscem startu. To sprawia, że stanowią one bezpośrednie zagrożenie dla morskich turbin. Niektóre maszyny cywilne – duże i średnie – mogą przenosić ładunki użytkowe do 5 kg. To wystarczy, żeby dokonać skutecznego ataku choćby na elektrownię atomową.
Joanna Ryngwelska wskazywała, że przy dzisiejszym stanie technologii drony stanowią bardzo duże zagrożenie i problem dla instytucji i służb. Mówiła, że wystarczą szkolenia na internetowych symulatorach, by pilot był w stanie dronem własnej roboty latać na metr nad taflą wody. Co więcej, wyszkolonych operatorów na rynku będzie coraz więcej – to również nadzieja dla firm, które będą chciały się przed nimi bronić.
– Operatorzy dronów działający na
Ukrainie, jeśli nastąpi zawieszenie broni, będą do wykorzystania
w zależności od tego, jaka będzie polityka personalna wobec osób,
które prowadzą wojnę dronową na Ukrainie – wskazywała Joanna
Ryngwelska.
Pytana o to, jakie technologie antydronowe są najbardziej efektywne w ochronie morskiej energetyki ekspertka wymieniła sensory akustyczne, radiowe, radary z możliwością trackingu i rozpoznawania z wykorzystaniem elementów uczenia maszynowego, elementy termoaktywne oraz urządzenia do obserwacji.
– Jeśli takie instalacje znajdą się w portach, elementach infrastruktury krytycznej, na okrętach wojennych, to mamy system sieciocentryczny – wskazywała.
Dr Adam Pustelnik nadmienił, że aby możliwa była skuteczna ochrona infrastruktury krytycznej, o jakiej mowa była podczas konferencji, należy doprecyzować kilka elementów w legislacji.
– Czy sama budowa na morzu to już infrastruktura krytyczna, czy staje się nią dopiero kiedy wejdzie do eksploatacji? Legislacja powinna odpowiadać na takie pytania. To pomaga zaplanować funkcjonowanie inwestorom, pomaga liczyć modele finansowe – mówił.
Pustelnik opowiedział też, jak zmieniają się poszczególne elementy infrastruktury krytycznej, by wzmacniać ich własne bezpieczeństwo. Wymieniał, że w projektach pojawiają się sensory, np. w kablach, które monitorują zmiany otoczenia, m.in. temperatury, ale także ruch w bezpośrednich sąsiedztwie.
– Bardzo ważny jest przepływ informacji. Trzeba zbierać dane, to element zabezpieczenia. Do tego są centra przetwarzania danych. Pamiętajmy, że zagrożenia cybernetyczne to nie amatorzy, ale grupy sponsorowane przez państwa – ostrzegał.
Jego zdaniem sfera cyfrowa jest szczególnie wrażliwa. Nie trzeba niszczyć infrastruktury, skoro można zakłócić jej działanie na tyle, że nie będzie spełniać swojej roli. Na część ryzyk odpowiadają ubezpieczenia. Pustelnik opowiadał, że rynek ubezpieczeniowy szuka swoich szans, więc wzrost danego typu zagrożeń jest możliwością pojawienia się z produktem ubezpieczeniowym, który wcześniej był w cieniu, np. od ryzyk wojennych. Przypomniał, że infrastruktura krytyczna Ukrainy była ubezpieczona i po pierwszej fazie działań wojennych polisy te były wypłacane. W polisach obowiązują wyłączenia z czynnych konfliktów, ale w przypadku aktu sabotażu, kiedy nie wiadomo kto jest sprawcą i kiedy nie został on dokonany w ramach pełnoskalowej wojny, pokrycie ubezpieczeniowe powinno zadziałać.
Adam Pustelnik został także zapytany przez prowadzącą o kwestię bezpieczeństwa budowanego w Gdańsku terminala instalacyjnego oraz terminala serwisowego w Ustce.
– Porty instalacyjny i serwisowy mają
olbrzymie znaczenie, tu będzie się ogniskowało bezpieczeństwo
operacyjne. W prozaicznych sytuacjach awarii, wypadków, tam będzie
odbywało się zapewnienie ciągłości produkcji. Nie chodzi tylko o
kwestie ataków czy wojny. Musimy posiadać odpowiednie zaplecze,
sprzęt, utrzymać produkcję. Z perspektywy działalności grupy
tych zdarzeń niezwiązanych z wojną i terroryzmem jest przecież
więcej, one zdarzają się na bieżąco – tłumaczył.

– Nie jesteśmy już postrzegani jako bezpieczne miejsce, a jako miejsce, gdzie trochę ryzyk się realizuje – stwierdziła Mariola Radłowska.
Wychodząc od tej tezy o produktach ubezpieczeniowych opowiedział Mateusz Manuszak.
– Trzeba zwrócić uwagę, że ta ochrona nie dotyczy limitów odpowiedzialności, a odpowiedzialności do pewnych sum ubezpieczenia. Możliwe jest pokrycie ryzyka zakłócenia działalności – mówił broker. – Służby obcych państw działają w cybernetyce, funkcjonują też organizacje hacktywistyczne, chcą wywrzeć wpływ na organizacje, na infrastrukturę w cyberprzestrzeni. To cyberterroryzm, który jest pokrywany w ramach ubezpieczeń cybernetycznych – opowiadał.
Stwierdził jednak, że jest pewien problem z ubezpieczeniami majątkowymi w czasie wojny. Przy ubezpieczeniach transportowych funkcjonują natomiast klauzule pokrywające ryzyka wojenne. Tego typu polisy funkcjonowały na Ukrainie w przypadku transportu zbóż na zachód.
– Konflikt na Ukrainie bardzo mocno wpłynął na warunki ubezpieczenia i wyłączenia dotyczące ryzyk wojny. Rynki asekuracyjne zaproponowały klauzule doprecyzowujące kwestie wyłączenia cyberoperacji – mówił Manuszak.
Mariola Radłowska poprosiła swoich rozmówców o predykcje przebiegu wydarzeń w najbliższych miesiącach. Komandor Rafał Miętkiewicz stwierdził, że nawet jeśli konflikt na Ukrainie zostanie częściowo wygaszony, sytuacja na Bałtyku się nie zmieni.
– Na Bałtyku będziemy dalej mieli proxy war, konflikt zastępczy między Rosją i zachodem, NATO, UE. Zmiany następują też u mnie, mam na biurku ciekawy dokument wieszczący zmiany w zapisach o ochronie infrastruktury krytycznej – stwierdził. Ocenił, że „to dobre zmiany”. Powiedział także, że obecnie nie do końca wiadomo, kto odpowiada za kwestię ochrony na polskich obszarach morskich. Projekty na morzu mają charakter transgraniczny, łączą systemy wielu państw, komponenty przebiegają przez akweny o różnych statusach prawnych. – Czy za ryzyka odpowiada właściciel? Od którego do którego momentu? – pytał Miętkiewicz. Dodał, że jest zwolennikiem wprowadzenia statusu „infrastruktury krytycznej w budowie”, bo działania wroga zaczynają się o wiele wcześniej, na etapie projektowym i politycznym. Adam Pustelnik zgodził się z nim, zaś Joanna Ryngwelska zaproponowała ochronę antydronową w czasie budowy, by w miarę możliwości uniemożliwić nieprzyjacielowi obserwację obiektu.

Na uwagę prowadzącej, że niezbędna jest współpraca z państwami, które ostatnio weszły do NATO, odpowiedział komandor Obrębski:
– Wojsko nie polega nigdy wyłącznie na jednym systemie. One zawsze są dublowane, żeby organizm był niezawodny. Tak samo jest z poleganiem na jednym sojuszniku. Rozwijamy swój system. Wszystkie porozumienia z państwami bałtyckimi są międzypaństwowe, bilateralne. NATO to nie tylko USA. Zdolności do zastąpienia Starlinka ma Francja. Francja posiada też swoje samoloty rozpoznawcze, my mamy swoje, Szwecja ma swoje... – mówił.
Powiedział również, że po wstąpieniu Finlandii i Szwecji do NATO mówiło się, że Bałtyk jest morzem wewnętrznym sojuszu. Widać jednak, że Rosja chce utrzymać swoje okno na świat z Kaliningradu i Petersburga. Zamknięcie go powoduje, że Rosja czuje się niepewnie.
– Będzie nas kąsała tymi wszystkimi działaniami poniżej progu wojny, żebyśmy to odczuwali i musieli rozkładać odpowiednio siły – przewidywał.
Jednakże jego zdaniem jesteśmy w stanie monitorować sytuację na Bałtyku na tyle, żeby chronić infrastrukturę. Konieczne do tego są nie tylko zmiany legislacyjne, ale też efektywna współpraca między rynkiem cywilnym i siłami zbrojnymi.
Adam Pustelnik nie spodziewa się, żeby nakłady ponoszone przez GK PGE na bezpieczeństwo malały.
– Jesteśmy zbyt dużą i zbyt zaangażowaną w bezpieczeństwo narodowe grupą, żeby nie mieć obowiązków szczególnego rodzaju. Współpraca ze służbami jest bardzo bliska, często jest impulsem do zmiany prawa. Dopóki nie było infrastruktury na morzu nie trzeba było się tym zajmować. Teraz jest infrastruktura, więc trzeba uaktualniać prawo – mówił.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów
NATO ćwiczyło zwalczanie okrętów podwodnych. „Playbook Merlin 25” na szwedzkich wodach