Sektor energetyczny do spółki z innymi, choćby hydrotechniką i offshore, ma obecnie pełne ręce roboty. Programy i projekty mnożą się, a ich rozmach – jak choćby w przypadku morskiej energetyki wiatrowej czy energetyki jądrowej – jest olbrzymi. Jednocześnie ich realizacja często wymaga funkcjonowania w systemie naczyń połączonych: bez jednego nie da się stworzyć drugiego, a potknięcie przy trzecim spowoduje problemy przy czwartym. Jak pogodzić taką ilość zadań i rozplanować realizację ich wszystkich z głową?
Tytuł piątego panelu dyskusyjnego podczas tegorocznej konferencji Offshore Wind 3.0 & Infrastruktura – Ryzyko | Bezpieczeństwo | Finansowanie organizowanej przez Attis Broker, „Synergia dużych inwestycji na północy Polski – szanse i zagrożenia dla poszczególnych projektów” zakłada nie bez słuszności, że duże nagromadzenie realizacji może odbić się na niektórych z nich negatywnie. Mamy zresztą tego typu doświadczenia z przeszłości, choćby przy boomie budowlanym towarzyszącym organizacji turnieju Euro2012. O to, czy obecnie również możemy spodziewać się problemów lub jak im zaradzić, swoich gości podczas konferencji dopytywał Michał Niewiadomski, założyciel i prezes Klubu Energetycznego. Na scenie sali konferencyjnej hotelu Radisson Blu w Sopocie dołączyli do niego Dariusz Lociński, wiceprezes ds. rozwoju w PGE Baltica, Andrzej Jarczyk, prezes TUW PZUW, prof. ALK dr hab. Jacek Tomkiewicz, Dziekan Kolegium Finansów i Ekonomii w Akademii Leona Koźmińskiego, Tomasz Libront, prezes SmartRe oraz Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia.
O mnogości realizowanych przez PGE inwestycji energetycznych – szczególnie jeśli chodzi o morską energetykę wiatrową – opowiadał Dariusz Lociński. Projekty te są realizowane niezależnie, co daje im większą odporność na ewentualne problemy.
– Najważniejszym elementem jest to, że poznaliśmy mechanizmy i wypracowaliśmy rozwiązania dla całego cyklu projektu. Mamy doskonale rozpoznane jak powinien wyglądać, jakie umowy powinny być zawarte do czasu finalnej decyzji inwestycyjnej, co ma być potem – mówił Lociński.
Wiceprezes PGE Baltica dodał, że pośród realizacji są nie tylko morskie farmy wiatrowe i terminal T5 w Baltic Hub, ale także inne projekty, jak magazyny energii.
– W następnych latach będą one wzmacniały rozwój danych projektów. Mamy to wspieranie się różnych inwestycji. Warto podkreślać, że duży projekt jest impulsem dla mniejszych – mówił.
Mnogość inwestycji nie wydaje się być problemem dla obsługujących je ubezpieczycieli. Andrzej Jarczyk z TUW PZUW przyznał, że reprezentowane przez niego towarzystwo ubezpieczeniowe ubezpiecza większość energii wytwarzanej w Polsce, ubezpiecza także realizowane projekty morskich farm wiatrowych Baltic Power i Baltica 2. Jarczyk zaznaczył, że choć nacisk na inwestycje energetyczne przesuwa się z południa na północ kraju, to nie można zapomnieć o źródłach energii na południu.
– Z wiatru na lądzie mamy 15% energii, ok. 10% z farm solarnych, kilkanaście procent to gaz, bioenergia i tak dalej. Już dziś mamy więc zróżnicowanie w produkcji. Moc energii zainstalowanej w odnawialnych źródłach to 47%, ale energia ta nie jest produkowana ciągle. Wyzwaniem jest zmniejszanie ilości energii węglowej i gazowej, kiedy OZE pracują na pełną moc – mówił Jarczyk.
Zwrócił też uwagę na potrzeby związane z przesyłem energii. Polski system elektroenergetyczny był projektowany w latach 50-tych i budowany w 60-tych. Zakładał, że energia będzie produkowana w kilku-kilkunastu miejscach w Polsce. Dzisiaj część produkcji pochodzi z dużych elektrowni, ale reszta jest rozproszona po konsumentach, którzy ją produkują np. na swoich dachach.

Andrzej Jarczyk określił ubezpieczenia w energetyce jako „trudne i poważne”. Dopytywany przez Michała Niewiadomskiego o inwestycje gazowe stwierdził, że są najłatwiejszym sposobem szybkiej kompensacji spadku energii z OZE, bo uruchamia się je w 2-3 godziny, podczas kiedy tradycyjną elektrownię węglową w 8-12.
– Inercja elektrowni gazowej jest na tyle mała, że warto z niej skorzystać – powiedział. – Elektrownia jądrowa, SMR-y są w fazie gorączkowej dyskusji, ale będą dawać pewnie z 20% stabilnej energii. Morskie farmy wiatrowe, niezwykle drogie, dają istotnie większą przewidywalność ze względu na „równość” wiatru na morzu, instalacje tam pracują w sposób bardziej wyrównany.
Tomasz Libront ze SmartRe podkreślił jednak, że nie mamy doświadczenia i wiedzy w zakresie ubezpieczeń dla energetyki jądrowej, więc sięgamy po wiedzę partnerów zagranicznych. Opisał jak wygląda proces konstruowania zabezpieczenia dla tego typu realizacji. Pierwszą fazę określił mianem „przygotowawczej”. Druga faza – faza budowy – trwa dopóki na terenie elektrowni nie znajdzie się paliwo jądrowe.
– Możemy w tym czasie mówić o mniej lub bardziej standardowym projekcie budowlano-montażowym. Jest oczywiście duży i skomplikowany. Będziemy musieli korzystać z pojemności rynków reasekuracyjnych. Pojemność na rynku polskim może okazać się niewystarczająca, może trzeba będzie korzystać z pojemności firm zagranicznych, ale zainteresowanie jest duże. Nie przewidujemy problemów ze znalezieniem tej pojemności – mówił Libront.
Kolejna faza rozpoczyna się w momencie, kiedy na terenie budowy pojawia się paliwo jądrowe. Wtedy klasyczny rynek ubezpieczeniowy przestaje uczestniczyć w ubezpieczaniu fazy operacyjnej.
– Do gry wchodzą tzw. poole jądrowe. Istnieją na świecie tam, gdzie są elektrownie jądrowe. To nic innego, jak stowarzyszenie lokalnego rynku ubezpieczeniowego, który oferuje swoją pojemność netto, nieobciążoną wsparciem reasekuratorów. To ważne, bo rozmawiamy o gigantycznym przedsięwzięciu. Wartość projektu jest szacowana na 150-200 mld zł – mówił Libront. Jego zdaniem pojemność netto polskiego rynku może wynieść ok. 500 mln zł. Andrzej Jarczyk sądzi jednak, że będzie mniejsza.
Libront dodał jeszcze, że obecnie pool jądrowy w Polsce nie istnieje, ale rynek pracuje nad jego stworzeniem. Gdyby z jakiegoś powodu jednak nie powstał, pozostanie możliwość skorzystania z pojemności zagranicznych.
Andrzej Jarczyk nadmienił, że pierwsze zapytania na duże polisy spodziewane są w przyszłym roku. Opowiedział też, że odbyło się pierwsze spotkanie w sprawie stworzenia poolu jądrowego w Polsce. Wzięła w nim udział „praktycznie cała branża ubezpieczycieli”, ale także reprezentacje Ministerstwa Przemysłu, Polskich Elektrowni Jądrowych i Orlen Synthos Green Energy. Kolejnym krokiem będzie uściślenie prac i pozyskanie informacji o wielkości oferowanych przez ubezpieczycieli pojemności.
– O ile polscy ubezpieczyciele są pewni, że chcą w tym uczestniczyć, to jedni zagraniczni chcą, inni nie, jeszcze inni potrzebują zgód korporacyjnych – mówił Jarczyk.

Michał Niewiadomski nawiązał do poruszanego wielokrotnie problemu niedostatecznych ilościowo kadr, które będą potrzebne w energetyce. Pytał więc, jaką ofertę przygotowało środowisko akademickie dla tych, którzy chcą związać swoją przyszłość z energetyką atomową lub offshore.
Dr hab. Jacek Tomkiewicz stwierdził, że z perspektywy poszukiwania wyspecjalizowanych pracowników niska stopa bezrobocia w Gdańsku jest paradoksalnie dobrą wiadomością.
– Przy relokacji ludzie biorą pod uwagę, czy będzie praca dla małżonka, czy będą studia dla dzieci, czy będzie gdzie pójść po pracy. Mamy na Pomorzu bardzo dobry zestaw tego, czego potrzebują pracownicy – głęboki, zróżnicowany rynek pracy, dobrą infrastrukturę – mówił.
Nie martwi się też o mobilność społeczną – jak stwierdził, każde kolejne pokolenie wykazuje się większą większą, więc jest szansa, że zainteresowani pracą przeniosą się z jednej części kraju do drugiej. Pozostaje jednak pytanie, czy nadąży za tym administracja państwowa. Przytoczył anegdotę o prezesie firmy produkującej płytki, który poszukiwał miejsca na nową fabrykę. Określił, że potrzebuje, żeby na miejscu dostępny był gaz, prąd i dobra droga.
– Człowiek z Ozorkowa powiedział, że co prawda nie mają gazu, drogi i prądu, ale mają fajnego burmistrza, który może to zorganizować – opowiadał Tomkiewicz.
Port Gdynia jest również zaangażowany w szereg inwestycji jednocześnie, ale – jak zaznaczyła jego wiceprezeska Katarzyna Gruszecka-Spychała – przy planowaniu musi brać pod uwagę kontekst pewnych decyzji politycznych. Przykładem jest choćby kwestia terminala instalacyjnego – początkowo na mocy ustawy to właśnie Gdynia miała pełnić taką rolę.
Gruszecka-Spychała powiedziała, że port w dalszym ciągu zabiega o inwestycje dostępowe.
– Mamy poczucie, że wykonaliśmy swoją rolę. Są pogłębienia toru wodnego i przy nabrzeżach – mówiła. Problemem pozostaje jednak dostęp od strony lądu: kolejowy i drogowy. – Potrzeba Drogi Czerwonej istnieje od kilkunastu lat. Do tego potrzeba linii kolejowej 201. Mówimy o budowie linii kolejowej związanej z elektrownią jądrową, ale o linii 201 też musimy mówić, że powinna mieć trzeci tor, żeby ruch z portu nie musiał ustępować drogi pasażerskiemu – mówiła wiceprezeska Zarządu Morskiego Portu Gdynia.
Wspomniała także krótko o innych projektach realizowanych przez port, przede wszystkim o tzw. Porcie Zewnętrznym. Projekt ma być realizowany w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, wciąż trwa postępowanie na wybór partnera prywatnego. Obowiązujący termin składania ofert to 30 czerwca.
Michał Niewiadomski dopytywał, jakie
wnioski z pierwszej fazy rozwoju morskiej energetyki wiatrowej wyciąga
dla siebie i całej branży PGE Baltica. Dariusz Lociński zwracał przede
wszystkim uwagę na ustawę offshorową i jej przewidywaną nowelizację,
obejmującą przede wszystkim kwestie rozruchu farm.
– Ustawodawca widzi, że to nie jest prosta jednostkowa decyzja o uruchomieniu farmy, a praca etapowa – mówił Dariusz Lociński.
Innymi
poruszonymi przez niego aspektami było dysponowanie zasobami na
obszarach morskich oraz systemowe planowanie korytarzy kablowych i ich
zabezpieczenie.
Z kolei w kwestii ubezpieczeń kluczowa pozostaje zmiana polskiego prawa jądrowego.
–
Bezapelacyjnie jednym z pierwszych zadań poolu jądrowego i grupy
roboczej jest podjęcie inicjatywy legislacyjnej – mówił Tomasz Libront.
Argumentował, że polskie prawo atomowe różni się wyraźnie od
międzynarodowego, szczególnie w wątkach dotyczących ubezpieczeń.
–
Jest jeszcze jedna ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych, też musi być
spójna z prawem atomowym. Ta prace już się rozpoczęły – dodał Andrzej
Jarczyk.
Do rynku pracy powrócił Jacek Tomkiewicz dopytywany przez moderatora o potencjalne zasilenie go pracownikami z innych krajów.
–
Nie miejmy złudzeń. To, na jakim obecnie jesteśmy etapie – 1,5 mln
pracowników z zagranicy – to raczej maksimum, jakie udało się osiągnąć
bez problemów politycznych, społecznych, kulturowych itd. Czy jesteśmy
gotowi na większe otwarcie? Możemy próbować, ale działamy póki co w
innym kierunku. Chłopak czy dziewczyna z Indii chcąc podjąć studia w
Polsce musi zacząć ubiegać się o wizę dwa lata wcześniej – mówił.
PGE Baltica obejmie patronatem nowy kierunek nauczania o offshore wind w usteckiej szkole
Najwięksi producenci turbin wiatrowych w 2021 roku. Zobacz ranking
Offshore kluczowy w składowaniu CO₂. Nowy raport pokazuje skalę projektów CCS
Offshore Wind – Logistics & Supplies. Czy polska flota offshore to utopia?
Ørsted wprowadza niskohałasową alternatywę dla klasycznej instalacji monopali
Pierwszy komercyjny załadunek LNG w terminalu w Świnoujściu
NWZ Orlenu wybrało dwóch nowych członków rady nadzorczej
ARP S.A. uruchamia program „Atom bez barier” - szansa dla polskich firm na wejście do sektora energetyki jądrowej