• <
CSL_790x140_2025

Offshore Wind 3.0 & Infrastruktura. Budowa offshore to nowe ryzyka

Strona główna Energetyka Morska, Wiatrowa, Offshore Wind, Offshore Oil&Gas Offshore Wind 3.0 & Infrastruktura. Budowa offshore to nowe ryzyka
Fot. GospodarkaMorska.pl

Branża offshore jest stosunkowo młoda – szczególnie w Polsce – co wiąże się z wieloma nowymi i niemożliwymi do oszacowania ryzykami. A jednak da się tego typu inwestycje ubezpieczyć. O ryzykach i zarządzaniu projektami rozmawiali uczestnicy konferencji Offshore Wind 3.0 & Infrastruktura – Ryzyko | Bezpieczeństwo | Finansowanie organizowanej przez Attis Broker 10-11 marca w Sopocie.

Ostatnią merytoryczną część agendy pierwszego dnia konferencji rozpoczęli Marek Lewandowski, dyrektor Biura Underwritingu i Zarządzania Ubezpieczeniami Morskimi, Lotniczymi i Transportowymi w TUiR Warta, oraz Mateusz Gałabuda, broker ubezpieczeniowy Attis Broker. Opowiedzieli oni o zabezpieczeniach kontraktów z perspektywy ryzyk budowy. Jak zaznaczyli na początku, nie da się bezpośrednio przełożyć ryzyk z sektora onshore na offshore. Branża onshore jest „znana i rozpoznana”, na rynku funkcjonuje znacznie większa liczba wykonawców prac o odpowiednim doświadczeniu, likwidacja szkód jest dzięki temu prostsza i tańsza. Offshore z kolei jest nowy zarówno w Polsce, jak i za granicą. Jest znacząco mniej statystyk, którymi można posłużyć się do oceny ryzyka. Warunki pracy na morzu są znacznie trudniejsze. W operacjach offshore zaangażowany jest ponadto Marine Warranty Surveyor, którego zadaniem jest pilnowanie przebiegu procesu, ale sam jego udział też wiąże się z ryzykiem.

WINDCAR


Lewandowski i Gałabuda wyjaśniali, że najistotniejsze ryzyka w offshore można podzielić na cztery grupy: naturalne (związane ze specyfiką akwenu, pogodą, odległością od portów, ukształtowaniem dna), technologiczne (kwestie napraw, wykorzystanej technologii, zastosowanych prototypów), związane z wykonawcami (ich doświadczenie, statystyki szkodowe, metodologia) oraz ryzyka strategiczne (doświadczenie inwestora, harmonogram projektu, dostępność jednostek pływających).

W swojej prezentacji prelegenci omówili pobieżnie podstawowe warunki ubezpieczenia budowy morskiej farmy wiatrowej WINDCAR. Najważniejsze są elementy wyłączone z pokrycia, a są to m.in. zaangażowane statki, samoloty i helikoptery, kary za niewykonanie lub opóźnienie budowy, zużycie i korozja elementów, operacje nieuzgodnione z Marine Warranty Surveyorem.



Podczas wyznaczania sumy ubezpieczeniowej analizowanych jest kilka najczęstszych scenariuszy, jak utrata turbin w wyniku pożaru statku, uszkodzenie kabla eksportowego w trakcie instalacji, utrata OSS. Szacowana maksymalna strata (Estimated Maximum Loss) na Bałtyku wynosi ok. 1,5 mld euro.

Lewandowski i Gałabuda podkreślili, że z punktu widzenia inwestora ważne jest, żeby ubezpieczyciele mieli doświadczenie w realiach morskich, bo ma to wpływ na jakość ich pracy i czas podejmowania decyzji. Dodali również, że ok. 39% szkód dotyczy w różnej formie kabli. Są one jednak kosztowne, bo odpowiadają za prawie 83% kosztów szkód.

Wyższe koszty pracy, a rąk coraz mniej


Infrastruktury, ale już w szerszym ujęciu, dotyczył ostatni panel pierwszego dnia konferencji Offshore Wind 3.0. & Infrastruktura – Ryzyko | Bezpieczeństwo | Finansowanie. Jego moderatorem był Mateusz Kowalewski, redaktor naczelny i wydawca portalu GospodarkaMorska.pl. Do rozmowy o budownictwie infrastrukturalnym w kontekście rozwoju morskiej energetyki wiatrowej zaprosił on Angelikę Cieślowską z Doraco, Justynę Marchicką z Attis Broker, Krystiana Dejka z Zarządu Morskiego Portu Gdańsk, Jacka Leczkowskiego z Grupy Erbud i Piotra Narlocha z InterRisk.

I to właśnie Piotr Narloch rozpoczął dyskusję, mówiąc o budownictwie infrastrukturalnym, szczególnie na Bałtyku, w kontekście ubezpieczeniowym. Zwrócił uwagę, że koszty pracy są coraz wyższe, a jednocześnie pracowników ubywa – jest zatem zarazem drożej i trudniej. Wyraził też opinię, że być może nie powinno się rozważać jedynie klasycznych ryzyk, normalnych dla infrastruktury, jeśli mowa o konstrukcjach na Bałtyku. Jego zdaniem ryzyko w tej kwestii się zmienia, a wpływ ma na to hybrydowość wojny – na Morzu Bałtyckim teoretycznie nie są prowadzone działania wojenne, ale w ten kontekst trzeba wpisać sabotaże, których nie brakuje. Jest jednak optymistą – Narloch uważa, że środki z KPO zostaną niebawem całkowicie odblokowane, a perspektywy koniunkturalne dla Polski są dobre.

– Można ostrożnie planować – zakończył Piotr Narloch.

Do tematu kadr powrócił także Krystian Dejk z Portu Gdańsk.

– Przychodzą do mnie pracownicy i pytają o podwyżkę, bo w offshorze płacą więcej – mówił. – Robi się problem jeśli chodzi o specjalistów. Wszyscy ich poszukują, nie tylko porty.

Od strony harmonogramu realizowanych inwestycji Port Gdańsk zdaniem Dejka „nie wygląda źle”. Wyjątkiem jest Nabrzeże Wiślane.

– Od czterech lat jesteśmy w sądzie i walczymy, żeby tę inwestycję ruszyć. Przypuszczam, że to jeszcze potrwa – mówił.  

– Pozytywne jest to, że ruszyliśmy z morską energetyką wiatrową – mogliśmy ruszyć wcześniej, ale w końcu się udało – stwierdziła Angelika Cieślowska, prezeska Korporacji Budowlanej Doraco. – Trochę nam jednak przeszkadza to, co się dzieje na rynku wykonawczym. Wszyscy czekali na KPO, które miało być wcześniej. Obecnie jest zaciekła walka i nierówne ceny przy zamówieniach publicznych. To powoduje, że projekty takie, jak wspomniane Nabrzeże Wiślane powinny się już kończyć, a nawet nie ruszyły.

Jej zdaniem to, jak stosowane jest Prawo zamówień publicznych determinuje, czy projekty idą zgodnie z harmonogramem. Jednocześnie część projektów infrastrukturalnych związanych z MEW była planowana dekadę temu, stąd niektóre decyzje są obarczone błędami, które będą naprawiane dopiero w trakcie realizacji, co również spowoduje opóźnienia i przesunięcia.

W jej wypowiedzi po raz kolejny tego dnia powrócił też temat dostępności pracowników. Cieślowska uważa, że jeśli zakończy się wojna w Ukrainie to rynek ruszy do przodu, co spowoduje, że zabraknie firm wykonawczych, szczególnie mniejszych podmiotów, które nie wytrzymały trudności. Wskazała, że w Polsce występuje duża liczba upadłości takich właśnie mniejszych firm. Podsumowując dodała, że projektów do realizacji jest dużo, ale być może podchodzimy do nich zbyt ambitnie i do ich finalizacji może nie dojść w czasie, który jest zakładany.

Jacek Leczkowski powiedział, że firmy budowlane już od dłuższego czasu mają nadzieję, że nastąpi odbicie na rynku. Póki co jednak do tego nie doszło. Jego zdaniem skutkuje to nierówną walką na ceny w przetargach.

– Zwycięskie ceny są często bardzo nierozsądne, co będzie miało skutki na za kilka lat – przepowiadał. – Już przed Euro2012 mieliśmy boom inwestycyjny i wiemy, jak to się skończyło.

Leczkowski jednak ma jednocześnie nadzieję, że dzięki doświadczeniom z offshore branża budowlana będzie mogła podchodzić do innych podobnie strategicznych inwestycji – energetyki atomowej czy CPK – uzbrojona w mechanizmy, pozwalające na wprowadzanie local contentu w większym procencie. Oczekuje jednak, że na potrzeby tychże projektów w dziedzinach, w których w Polsce nie ma kompetencji, segment budowlany otrzyma wsparcie na szkolenia i pozyskanie odpowiedniego know-how.

Najniższa cena nie zawsze najlepsza


Justyna Marchwicka pochyliła się natomiast nad ubezpieczeniami dedykowanymi inwestycjom infrastrukturalnym. Jak mówiła, wyzwaniem jest proces przeprowadzania wyboru wykonawców inwestycji, który odbywa się często w formie przetargu publicznego.

– Wykonawcy wysyłają nam dokumenty w momencie planowania startu w przetargu. Widzimy tam zapisy niemożliwe do wykonania i spotykamy się ze ścianą ze strony zamawiających. W tej procedurze nie ma miejsca na dialog. Wykonawcy piszą długie uzasadnienia, a dostają odpowiedź: „zamawiający nie wyraża zgody” – punktowała Marchwicka.

Piotr Narloch stwierdził z kolei, że w przypadku inwestycji offshore wyzwaniem jest „spinanie się business case”. Przewiduje także, że ubezpieczenia – jak wszystko – również staną się droższe. Jego zdaniem odpowiednich doświadczeń w tej materii należy szukać w Chinach i USA, które mają rozwinięte rynki ubezpieczeniowe oraz offshore. Zauważył jednak, że w Polsce funkcjonuje całe mnóstwo obowiązkowych rodzajów ubezpieczeń, których nie można spełnić.



Angelika Cieślowska zgodziła się z wcześniejszą wypowiedzią Justyny Marchwickiej o braku dialogu z zamawiającym. Stwierdziła też, że należy uważniej przyglądać się procedurom przetargowym w przypadku infrastruktury krytycznej.

– Wchodzą w te przetargi podmioty z zagranicy, które nie mają track recordu, polskich kadr, polskich referencji. A to często infrastruktura krytyczna nie tylko związana za samym nabrzeżem. Przecież Nabrzeże Helskie w Gdyni również jest wielofunkcyjne – zwróciła uwagę nawiązując do przeładunków wojsk NATO w Gdyni. – Warto więc mówić o tym, kto te projekty wygrywa.

Powtórzyła także, że problemem jest często kryterium najniższej ceny w przetargu. W jej przekonaniu zagraniczne przedsiębiorstwa często oferują „nierealne” ceny, a zamawiający w takim przypadku ma związane ręce.

– Warto więc rozmawiać o formule „zaprojektuj i wybuduj”. Mamy w tym doświadczenie. W ten sposób skracamy zasadniczo terminy, obniżamy także zamawiającemu budżet – mówiła.

Według Jacka Leczkowskiego potrzebna jest w kraju strategia rozwoju budownictwa lub inwestycji, żeby inwestycje były kontynuowane bez przestojów niezależnie od zmian władzy. Stwierdził, że obecnie firmy „zakładają”, że nowe władze będą realizowały plan wdrożony wcześniej, bo nie ma na to nigdy gwarancji. Tymczasem, jak mówił, „pora na odważne decyzje”, szczególnie dotyczące energetyki, bo według szacunków zapotrzebowanie na energię do 2040 roku niemal się podwoi.

Do tematu ubezpieczeń powrócił Piotr Narloch z InterRisk.

– Nie wszystko jest możliwe. Ale jeśli uwierzymy w kompetencje projektantów, wykonawców, jeżeli business case będzie odzwierciedlał realia, to jest możliwe bardzo dużo. Inwestycje offshore są przecież na świecie ubezpieczane – mówił.

Powtórzył, że bardzo poważnym ryzykiem jest business case.

Hydrotechnika wymaga doświadczenia


– Zapotrzebowanie energetyczne rośnie, ale cena energii też jest elementem, którego nie można nie brać pod uwagę. Mam nadzieję, że energia offshore będzie na tyle atrakcyjna cenowo, że te „kejsy” się zepną. Ubezpieczenie nie będzie wtedy problemem, przygotujemy ofertę, która będzie potrzebna – zapewnił.

– Nie dziwię się ubezpieczycielom, że mają problem z inwestycjami hydrotechnicznymi – dodała Angelika Cieślowska. – Pierwsze projekty hydrotechniczne, które robiliśmy 20 lat temu, dały nam w kość. Firmy wykonawcze, które optymistycznie porywają się na tego typu projekty bez doświadczenia nie mają świadomości co robią. Zwłaszcza na wodach otwartych jest mnóstwo ryzyk, którymi nie da się zarządzić. Jeśli mamy sztorm to mamy sztorm, on nie pyta, zabiera wszystko – stwierdziła prezes Doraco.

Dodała jednak, że ubezpieczenia na hydrotechnikę są najdroższe.

– Rozumiemy ryzyka, ale często przez niedoprecyzowanie zamawiającego są to koszty idące w miliny złotych – mówiła.

Paneliści rozmawiali także o zarządzaniu inwestycjami. Zdaniem Krystiana Dejka brakuje zrozumienia dla potrzeb inwestycyjnych – zarówno ze strony lokalnego samorządu, urzędów, jak i często samych pracowników portu.



– Ludzie nie odróżniają czym jest port, czym jest stocznia – mówił. – Tymczasem urzędnik powinien mieć świadomość, dlaczego dana inwestycja jest ważna, że nie jest ważna tylko dla portu, ale też dla miasta i państwa.

Zgodziła się z tym Angelika Cieślowska. Zaproponowała tworzenie na potrzeby dużych projektów specjalnej grupy zadaniowej urzędników, w której skład wchodziliby wszyscy zaangażowani reprezentanci urzędów. Dzięki temu podczas wielowątkowych spotkań można byłoby omówić przeróżne procedury, jako że w poszczególne inwestycje, szczególnie hydrotechniczne, zaangażowane są instytucje, które nie uczestniczą w bardziej standardowych projektach, jak choćby Urząd Morski czy konserwator zabytków.

O potrzebie odpowiednio prowadzonego dialogu mówiła również Justyna Marchwicka.

– Najważniejsza jest kooperacja między wszystkimi uczestnikami procesu budowlanego, słuchanie swoich wzajemnych potrzeb i odpowiadanie na nie w merytoryczny sposób – mówiła.

Nadmieniła także, że zdarza się, że to inwestor, a nie wykonawca, wykupuje polisę na potrzebę budowy. Na polskim rynku nie jest to jednak często stosowane rozwiązanie.


MEWO_2024
PSEW_OWP_2025_390X150

Dziękujemy za wysłane grafiki.