• <

Kapitan Costa Concordia wyjdzie z więzienia po ośmiu latach?

rk

23.01.2025 14:25
Strona główna Prawo Morskie, Finanse Morskie, Ekonomia Morska Kapitan Costa Concordia wyjdzie z więzienia po ośmiu latach?
Fot. Rvongher / Wikimedia Commons

Po 13 latach od słynnej katastrofy wielkiego wycieczkowca jego kapitan, Francesco Schettino, złożył wniosek do włoskiego sądu o przedterminowe zwolnienie. Na ten moment spędził osiem lat z zasądzonego 16-letniego wyroku więzienia.

Skazany w 2015 roku i osadzony w więzieniu dwa lata później kapitan statku jest uważany za głównego winnego jednej z najgłośniejszych katastrof morskich XXI wieku. Mający 291 metrów długości, 35,5 metra szerokości, posiadający tonaż 114500 GT, a także 4300 osób na pokładzie (3200 pasażerów i 1000 osób załogi) statek był w trakcie rejsu po Morzu Śródziemnym, jednym z wielu jakie odbył od rozpoczęcia działalności w 2006 roku. W 2012 roku podpłynął do wyspy w Toskanii, zbaczając ze standardowego kursu, by wykonać stosowany tam gest pozdrowienia regionu, określony jako „pokłon”. Doszło tam, w wyniku niezachowania względów bezpieczeństwa, zderzenia z występem skalnym. W wyniku tego w kadłubie powstała 70-metrowa wyrwa, przez którą zaczęła wlewać się woda. Ta zalała elementy sterowania elektrycznego, czyniąc statek natychmiast pozbawionym zasilania i dryfującym. W wyniku chaotycznej ewakuacji i zatonięcia statku zginęły 32 osoby, a 64 zostały ranne. Do tego dochodziła też trauma z powodu katastrofy i w wielu przypadkach utracone mienie. Zdaniem ekspertów z powodu poprowadzonej w chaotyczny sposób ewakuacji, gdzie opóźniano opuszczenie łodzi ratunkowych, braku jednolitego dowodzenia, chaos oraz próbę przepłynięcia wpław przez część pasażerów odległości do brzegu, ofiar mogło być znacznie więcej, gdyby nie szybka reakcja służb ratunkowych i ich sprawne działanie. Rok po tej katastrofie wrak statku podniesiono i odholowano do stoczni w Genui, gdzie go zezłomowano.

Główną winę za ten incydent zrzucono na kapitana statku, który okrył się niesławą, jako że już na początku wypadku, gdy statek się przechylał, opuścił mostek i udał na brzeg, rzekomo „nadzorować ewakuację”. Zgodnie z tradycją i zarazem przyjętą zasadą kapitan/dowódca na jednostce nawodnej „opuszcza pokład ostatni”, stąd postawa Francesco Schettino spotkała się z ogromną falą krytyki i oburzenia, zarzucając mu tchórzostwo. Sam oskarżony się tłumaczył, że… wypadł ze statku i udał na brzeg, gdy na upublicznionym nagraniu audio słychać, jak spiera się z funkcjonariuszem straży wybrzeża, który wręcz wyklina go za ucieczkę ze statku i odpłynięcie na jednej z łodzi ratunkowych na brzeg, mimo nakazu powrotu i koordynowania ewakuacji. Wśród innych zarzutów znalazły się zatajenie przez kapitanatem najbliższego portu faktu wypadku w pierwszym momencie, a także brak zaangażowania w akcję ratunkową. On sam twierdził, że wypadek był z winy usterki na statku, potem próbował zrzucić winę na członków załogi, by w końcu ogłosić, że… był rozpraszany na mostku.

W trakcie procesu śledzonego przez międzynarodowe media kapitan został uznanym odpowiedzialnym za katastrofę oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia, w efekcie został skazany na 16 lat więzienia, do którego trafił dopiero dwa lata później z powodu apelacji. Ostatecznie trafił za kratki w 2017 roku. Z kolei właściciel Costa Concordia, Costa Cruises, został zobowiązany do zapłaty grzywny w wysokości miliona dolarów, a także zawarcia ugody z rodzinami i pasażerami. W efekcie firma wdrożyła też rozwiązania, mające zapewnić lepsze wyszkolenie załogi, by uniknąć podobnych sytuacji, jak i dokonała przeglądu swojej floty. Zawarła też ugodę z pasażerami i ich rodzinami, wypłacając liczne odszkodowania, choć wiele osób do teraz uważa, że zostały potraktowane niewspółmiernie do poniesionych szkód i sądziły się dalej tak z armatorem i innymi podmiotami, w tym… stocznią, która zbudowała wycieczkowiec.

Aktualnie Schettino, zgodnie z włoskim prawem, chce ubiegać się o przedterminowe zwolnienie, aby też przy pewnych ograniczeniach pozostawać na wolności do końca zasądzonego wyroku. Za tym przemawiać ma także dobre sprawowanie w więzieniu, jak i poddanie się karze. O tym, że może ubiegać się o wcześniejsze zwolnienie, włoskie media informowały już w ubiegłym roku. Określany przez nie jako "kapitan-tchórz", miał zostać pozytywnie oceniony przez dyrekcję więzienia, tym bardziej że w trakcie pobytu odbył studia dziennikarskie i prawnicze, ponadto przechodząc kursy związane z archiwizacją danych. Pojawiła się nawet sugestia, że mógłby po wypuszczeniu pracować jako archiwista, jednocześnie kategorycznie nie biorąc pod uwagę, by jeszcze kiedykolwiek powrócił do pracy związanej z morzem.

Co istotne, w trakcie pobytu w więzieniu został współautorem, wraz z Vittorianą Abate, książki pt. „Zatopiona prawda” (Le verità sommerse), wydanej w 2022 roku, która ma przedstawiać inny punkt widzenia na sprawę, próbując wskazać jako „winnych” inne czynniki, w tym awarię systemów, brak komunikacji z załogą, niekompetencję podwładnych na mostku. Nie tylko twierdzi, że jest nie jest winny zaistniałej sytuacji, jednocześnie broniąc swojej postawy, chcąc też wskazać, że stał się „kozłem ofiarnym”, na który można zrzucić odpowiedzialność za tę katastrofę.

Włoski sąd wyznaczył w związku z tym termin rozprawy na 4 marca tego roku, stwierdzając czy istnieje taka możliwość. Krajowe media wskazują, że w razie pozwolenia na opuszczenie zakładu zamkniętego mogą mieć miejsce protesty osób niezadowolonych z takiego obrotu spraw.

Dziękujemy za wysłane grafiki.