• <

EU ETS: Za emisje w transporcie morskim zapłacą importerzy

Strona główna Prawo Morskie, Finanse Morskie, Ekonomia Morska EU ETS: Za emisje w transporcie morskim zapłacą importerzy

Od 2024 roku Unia Europejska objęła transport morski systemem handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS), wprowadzając jeden z najbardziej znaczących instrumentów klimatycznych ostatnich lat. W praktyce oznacza to, że każda tona CO2 emitowana przez duże jednostki zawijające do portów UE będzie miała swoją cenę. Koszt ten poniosą armatorzy, ale finalnie odczują go importerzy.

Projekt nowelizacji ustawy wdrażający unijne przepisy znajduje się już w krajowym procesie legislacyjnym. Obejmuje jednostki o pojemności brutto powyżej 5000 GT i przewiduje obowiązek nabywania oraz umarzania certyfikatów EUA. Wraz z raportowaniem emisji, nowi uczestnicy rynku ETS - czyli przedsiębiorstwa żeglugowe - będą działać według reguł dobrze znanych z przemysłu 
i lotnictwa.

- Na mocy planowanych przepisów przewoźnicy morscy - podobnie jak wcześniej przemysł ciężki czy linie lotnicze - będą zobowiązani do monitorowania emisji z każdego rejsu, raportowania ich i rozliczania poprzez zakup uprawnień. Dla wielu firm żeglugowych to zupełnie nowe obowiązki administracyjne, ale też realne koszty operacyjne, które będą mieć odczuwalne konsekwencje dla całego łańcucha dostaw - przekazała Milena Kowalik-Szeruga, ekspertka ESG w Crowe.

Opłata emisyjna na fakturze - nowy element kosztu frachtu


Włączenie transportu morskiego do EU ETS prowadzi do wzrostu kosztów przewozu, który już zaczyna być widoczny na fakturach w postaci dopłat typu Emission Trading Surcharge lub CO₂ surcharge. Te nowe pozycje mogą nieść istotne konsekwencje fiskalne, stają się bowiem częścią wartości celnej importowanych towarów.

- Rozszerzenie EU ETS na żeglugę oznacza powstanie nowej kategorii kosztów transportu. W praktyce zobaczymy na fakturach pozycje takie jak opłata ETS. Te opłaty - choć formalnie dotyczą armatora - finalnie zostaną przerzucone na klienta, czyli importera - tłumaczy Szymon Lipiński, Senior Tax Consultant w Crowe.

Wartość celna, zgodnie z unijnym kodeksem celnym, to nie tylko cena zapłacona za towar, lecz także wszelkie koszty doprowadzenia go do granicy celnej UE. Dotyczy to również dopłat środowiskowych - o ile są związane z transportem. Potwierdzają to m.in. wyroki TSUE, np. C-59/16 The Shirtmakers, w których podkreślono, że pojęcie kosztów transportu należy interpretować szeroko.

Większa wartość celna - większe cło i VAT


Nowe dopłaty mogą w niektórych przypadkach zwiększyć wartość celną towarów nawet o kilka procent. Od 2024 r. system obejmuje tylko część emisji, ale do 2026 r. armatorzy będą zobowiązani do pełnego pokrycia emisji CO2. Oznacza to realny wzrost kosztów transportu i pośrednio podatków od importu.

- Nie chodzi tylko o obowiązek. Chodzi o ryzyko. Jeżeli podczas kontroli okaże się, że wartość celna została zaniżona przez nieuwzględnienie opłaty emisji, konsekwencje mogą być bolesne - dopłata cła, VAT, odsetki, a czasem nawet sankcja karno-skarbowa - przestrzega Szymon Lipiński z Crowe.

Zaniżenie wartości celnej przez pominięcie opłaty ETS może  skutkować naliczeniem zaległości celnych i podatkowych wraz z odsetkami oraz sankcjami karno-skarbowymi.

Dokumentacja a bezpieczeństwo celne


Aby prawidłowo wykazać wartość celną, importerzy będą musieli pozyskać i przechowywać więcej dokumentów niż dotychczas. Oprócz faktury handlowej i konosamentu istotne będą faktury frachtowe, na których ujęte są opłaty ETS, a także umowy spedycyjne czy zestawienia kosztów transportu. W przypadku skomplikowanych tras niezbędna będzie także dokumentacja pozwalająca oddzielić odcinki objęte systemem ETS od pozostałych.

- Firmy importujące towary drogą morską powinny jak najszybciej zaktualizować swoje procedury. Po pierwsze - należy przeanalizować warunki Incoterms. Po drugie - potrzebna jest współpraca ze spedytorami i dostawcami, tak aby uzyskać dokładne dane kosztowe. Po trzecie trzeba przeszkolić zespoły celne i księgowe - dodaje ekspert podatkowy Crowe.  

Jeśli transport organizowany jest na warunkach FOB, EXW czy FCA koszty transportu ponosi importer, a opłaty ETS mogą te koszty podwyższyć. W przypadku dostaw typu CIF lub DAP koszty mogą być zawarte w cenie sprzedaży, ale to wymaga jednoznacznego potwierdzenia z kontrahentem.

ETS wpływa na koszty i raportowanie


Choć nowe opłaty mają swoje źródło w polityce klimatycznej, ich wpływ na codzienną praktykę importową będzie znaczący. Dostosowanie systemów księgowych, kalkulacji kosztów, procedur celnych oraz komunikacji z dostawcami i spedytorami to dziś konieczność. Co więcej, obowiązki wynikające z EU ETS coraz częściej wpisują się w szerszy kontekst raportowania ESG. Informacje o emisjach - zarówno własnych, jak i pośrednich (np. z transportu towarów) - stają się elementem obowiązkowych raportów niefinansowych wielu firm. Opłaty ETS, dokumentacja przewozowa i ślad węglowy importu będą wkrótce nie tylko kwestią kosztową, ale również wizerunkową i regulacyjną.

- Dla firm objętych obowiązkiem raportowania ESG, ETS w logistyce to nie tylko faktura, ale również dane niezbędne do sprawozdania o wpływie środowiskowym łańcucha dostaw. Brak tych informacji w raporcie może być równie ryzykowny, co ich brak w deklaracji celnej - podsumowuje Milena Kowalik- Szeruga z Crowe.

Dla importerów to również szansa, by uporządkować dokumentację, uszczelnić procesy i zapobiec kosztownym błędom w przyszłości. Im wcześniej firmy wdrożą odpowiednie rozwiązania, tym łatwiej poradzą sobie z nową rzeczywistością.

fot. Depositphotos

Dziękujemy za wysłane grafiki.