Prezydent USA Donald Trump wygłosił przemówienie zapowiadające jego dalszą politykę, wskazując też kierunek, w jakim ma iść kraj przez cztery lata jego drugiej kadencji. Zapowiada przy tym inwestycje w różne gałęzie krajowego przemysłu, w tym stoczniowego. Celem jest powrót do budowy kontenerowców, gazowców i innych statków na potrzeby krajowej i zagranicznej branży stoczniowej.
W opublikowanym 5 marca przez Biały Dom opisie przemówienie, które miał dzień wcześniej wygłosić prezydent, wymieniono szereg zagadnień, jakimi ma zająć się jego administracja. Dotyczą one działalności w zakresie edukacji, gospodarki, bezpieczeństwa, kultury oraz energetyki, wpisując się w wyznaczony na cztery lata „kurs dobrobytu i siły”.
Choć w przemówieniu Donald Trump położył szczególny nacisk na zagadnienia kulturowe, obyczajowe i społeczne, nie zabrakło też związanych z gospodarką. Wskazywał choćby na „przywrócenie produkcji do Ameryki”, co wiąże się choćby z później wspomnianym „odnowieniem amerykańskiego przemysłu stoczniowego”. Celem jest odnowa działalności krajowych stoczni i wpłynięcie na to, by krajowi armatorzy i przewoźnicy zamawiali statki w USA, zapewniając zatrudnienie w krajowej branży morskiej.
Z wymienionymi zagadnieniami wspomnianymi w przemowie można zapoznać się na stronie Białego Domu.
Działanie wymierzone w Chiny, gdzie kumuluje się znaczny procent zamówień światowej branży morskiej na statki różnych klas i typów. Wcześniej Biuro Przedstawiciela Handlowego USA (Office of the United States Trade Representative, USTR) miało zaproponować opłatę w wysokości 1,5 mln za statki zbudowane w Chinach wpływające do amerykańskich portów. Celem ma być „ograniczenie dominacji Państwa Środka w sektorach morskich”, w tym przypadku branży transportu morskiego, stoczniowej i logistycznej. Budzi to zrozumiałe obawy, jako że wielu armatorów może wtedy zacząć rozważać w ogóle podejmowanie działalności transportowej do amerykańskich portów w związku z narzucaniem takich marż. Oznaczałoby to, że po kieszeni dostałoby właściwie większość przedstawicieli firm żeglugowych. To wpłynęłoby tak na branżę kontenerową, jak i energetyczną nie tylko w innych krajach, ale szczególnie w samych USA, z racji na wzrost kosztów dostaw zagranicznych. Ma być to jeden z celów, dążąc do zwiększenia zamówień na krajowym rynku, przy czym specjaliści wskazują, że przy obecnym stanie globalnym gospodarki bardzo trudno jest produkować technologię wysokiego poziomu bez sprowadzania sprzętu czy surowców zza granicy. I to mimo obietnicy, że nowa administracja dążyć ma do „zabezpieczenia historycznych inwestycji w amerykańską produkcję chipów”.
Zwolennicy Donalda Trumpa wskazują przy tym, że aktualnie flota statków budowanych w USA jest ledwo cieniem tej sprzed kilku dekad. To samo dotyczy również krajowej branży stoczniowej, która mocno ograniczyła działalność z racji na drastyczny spadek zamówień także na rynek krajowy. Wiele zakładów ratują zamówienia rządowe na specjalistyczne statki dla podmiotów krajowych oraz okręty dla US Navy i kutry dla US Coast Guard. Pewnym wsparciem miały być inwestycje w morską energetykę wiatrową, z racji na zapotrzebowanie na specjalistyczne statki przeznaczone do budowy i konserwacji turbin na morzu, jednakże administracja Donalda Trumpa jak i on sam wyrażają co najmniej niechęć wobec tego sektora, sprzyjając, jak było wspomniane w przemówieniu „uwolnieniu amerykańskiej energii”, wychodząc również z hasłem „Drill baby, drill”, czyli wiercenia i wydobycia ropy i gazu w ramach energetyki konwencjonalnej.
Jeszcze nim Donald Trump rozpoczął oficjalnie swoją drugą kadencję jako prezydent USA, po wygranych wyborach nie brakowało obaw w branży offshore wind, że swoimi działaniami doprowadzi do zablokowania prowadzonych i zaplanowanych przez administrację Joe Bidena inwestycji. Także w trakcie swojej kampanii wyborczej dawał do zrozumienia, że jest przeciwny wiatrakom.
Czytaj więcej: Czy „Trump Effect” uderzy w morską energetyka wiatrową? Pierwsza firma wstrzymuje inwestycje w USA i Czy administracja Donalda Trumpa położy kres morskiej energetyce wiatrowej w USA?
Do innych wyzwań dla branży morskiej w związku z planowanymi cłami na chińskie produkty oraz branżę stoczniową także poszukiwanie alternatyw, jako że na ten moment krajowe zakłady nie będą w stanie, z racji na brak odpowiedniej infrastruktury i mocy przerobowych, spełnić zapotrzebowani dla licznych firm krajowych. To również dotyczyłoby zamówień w krajach nieobjętych cłami, jak choćby Korea Południowa, jako że tamtejsze stocznie, choć jedne z największych na świecie, już teraz mają ogrom zamówień i problemy wynikające z ubytku siły roboczej z powodu sytuacji demograficznej kraju. W tej sytuacji liczą one, że wchodząc na amerykański rynek i kupując bądź nawet budując na terytorium USA stocznie zdobędą potężne źródło zamówień, zapewniając też sobie odciążenie krajowej branży, jeśli z racji na cła i marże wymierzone w chiński rynek stoczniowy klienci zaczną dokonywać zamówień u południowokoreańskich wykonawców.
Z myślą także o rynku amerykańskim jeszcze w ubiegłym roku
południowokoreański koncern Hanwha zakupił stocznię Philly Shipyard,
mieszczącą w Filadelfii w stanie Pensylwania. Zakup zakładu stoczniowego
znajdującego się na amerykańskiej ziemi wynika również z przepisów USA
odnośnie zabezpieczenia i ochrony miejsc pracy oraz zastrzeżenia
produkcji dla podmiotów działających na terenie kraju. Jest to jeden z
zapisów ustawy Jonesa, która wskazuje, że statki używane w handlu
krajowym będą budowane w stoczniach amerykańskich. W związku z
zapowiedzią narzucania marż na obsługę statków budowanych w Chinach
prawdopodobnie nowe władze oczekują, że międzynarodowe firmy będą
zamawiać statki transportowe w USA, aby uniknąć dodatkowych kosztów w
trakcie działania na amerykańskim rynku, nawet jeśli jednocześnie ma to związek z działalnością międzynarodową.
Jednocześnie nowa administracja ogłosiła plany w związku z ustawą "Ships for America" zakładającą zwiększenie amerykańskiej floty handlowej o 250 statków w ciągu 10 lat. W jego efekcie mają powstać nowe, komercyjne statki, pływające pod banderą USA oraz posiadające załogi złożone z obywateli amerykańskich. Co istotne także one mają być zbudowane w USA, a wszelkie zagraniczne pozostaną jako "rozwiązanie tymczasowe", tj. do momentu zastąpienia go statkiem zbudowanym w krajowej flocie. W zamierzeniu oznacza to plan wymiany całej krajowej floty handlowej, biorąc pod uwagę, że żadne jednostki zbudowane za granicą nie będą mogły wejść w jej skład po roku fiskalnym 2029.
Czytaj więcej: Trump wprowadza „Ships for America”. Stocznie Republiki Korei liczą zyski, będą produkować i remontować statki USA
Tu należy zauważyć, że może to uderzyć w wielu partnerów biznesowych USA, co mogłoby doprowadzić do potencjalnego zerwania umów i scysji na niwie dyplomatycznej i gospodarczej. Dotyczyłoby to także polskich firm. Przykładowo Polska Żegluga Morska zamawiała w Chinach tzw. jeziorowce, czyli statki, głównie masowce, przeznaczone do żeglugi również po Wielkich Jeziorach Północnoamerykańskich.
Obecnie kolejne wchodzą do użytku i
prowadzą działalność także na dedykowanym akwenie. O ile w przypadku
obsługi portów kanadyjskich nie stanowiłoby to problemu, tak w przypadku
amerykańskich istnieje obawa, że również polskiej firmie zostałyby
narzucone właśnie takie dodatkowe opłaty, będące „karą” za zakup statków
w chińskich stoczniach. To mogłoby oznaczać, że albo będzie musiała
wycofać się z działalności w tym rejonie, albo zakupić statki w
amerykańskich stoczniach, by móc ją dalej prowadzić bez dodatkowych
opłat portowych.
Aby
sprostać wyzwaniom branży okrętowej, Donald Trump wskazał, że celem
„wskrzeszenia amerykańskiego przemysłu stoczniowego” ogłosił utworzenie
nowego, dedykowanego mu podmiotu w Białym Domu, tj. Biura Przemysłu
Stoczniowego. Ma ono zając się wprowadzeniem zachęt podatkowych, celem
„sprowadzenia przemysłu do domu”. Ta zapowiedź miała z kolei spotkać się
z pozytywną reakcją Rady Budowniczych USA (Shipbuilders Council of
America). Jej przewodniczący, Matthew Paxton, wskazał na gotowość branży
do zaangażowania się w planowane przedsięwzięcia, licząc że dzięki temu
zostanie przywrócona konkurencyjność krajowego przemysłu stoczniowego i
okrętowego, zapewniając stworzenie tysięcy wykwalifikowanych miejsc
pracy.
Statement from Matthew Paxton, President of the Shipbuilders Council of America.
— John Ʌ Konrad V (@johnkonrad) March 5, 2025
He’s right. We have unused shipyard capacity available right now pic.twitter.com/plM7t8nDuh
Choć plan odnowy amerykańskich stoczni ma
wielu zwolenników, tak także republikanie mają wskazywać na zagrożenia w
nagłym obciążeniu krajowych zakładów zamówieniami na statki, gdy już
teraz pojawia się problem z terminowością olbrzymich zamówień choćby dla
US Navy. Wskazywał na to niedawno również przewodniczący Komisji Sił
Zbrojnych Senatu w USA, senator Roger Wicker, notabene republikanin i
zwolennik Donalda Trumpa, zaznaczając że właściwie każde, duże
przedsięwzięcia okrętowe ma opóźnienia w harmonogramie. Tu należy dodać,
że krajowe stocznie muszą liczyć się również z problemami finansowymi z
racji na wzrost kosztów produkcji oraz niedobory wykwalifikowanych
pracowników. Przykładem tych problemów była zmiana terminów otrzymywania
nowych fregat typu Constellation, gdyż te zmieniły się, w porównaniu z
pierwotnym zamierzeniem, o trzy lata.
Czytaj więcej: Dostawa fregat dla sił morskich USA opóźniona o trzy lata
Plany odnośnie „obudzenia amerykańskich
stoczni” w swoim założeniu mają liczne grono zwolenników, niemniej
istnieją obawy o realizację związanych z tym przedsięwzięć, biorąc też
pod uwagę możliwe zmiany plany Donalda Trumpa czy fakt, że w trakcie
swojej poprzedniej kadencji w latach 2016-2020 nie podjął tego tematu. W
związku z bardziej nośnymi hasłami dotyczącymi obyczajowości i polityki
międzynarodowej, czy też ostatnio wciąż głośnych planów przejęcia
kontroli nad Kanałem Panamskim i Grenlandią, temat mocnych zmian w
branży stoczniowej nie jest tak nośny, niemniej skutki tej polityki mogą
odczuć nie tylko firmy w USA, ale też innych państwach, w tym Polsce,
działających na amerykańskim rynku bądź we współpracy z nim. Stąd nie
powinien też dziwić większy niepokój poza USA, a także potencjalne
efekty mogące wstrząsnąć różnymi sektorami branży morskiej i nie tylko.
Od 01.01.2019 roku sprzedaż nieruchomości przed upływem 5 lat bez podatku?
Uwaga! Od 1.08.2020 r. nowe zasady rejestracji jachtów!
Reguły INCOTERMS 2010 w praktyce
Morski list przewozowy – charakter prawny i funkcje w transporcie morskim
Wypełnianie Deklaracji Ładunku Niebezpiecznego krok po kroku
Od 09.07.2018 roku nowe terminy przedawnienia roszczeń majątkowych
Rozliczenia marynarzy: „zasada 183 dni” w 2020 roku, a opodatkowanie marynarza w Polsce
Reguły Hasko-Visbijskie w nowoczesnym transporcie morskim
3
Konwencja MLI a Dania – czy cokolwiek zmieni się w 2021 roku?
Rekonstrukcja rządu - likwidacja Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej
Zasady reprezentacji w spółkach prawa handlowego
Nie będzie elektrowni jądrowej nad Zatoką Botnicką. Finowie wypowiedzieli umowę Rosjanom
Nowe stanowisko organów podatkowych w kwestii eksploatacji w transporcie międzynarodowym statków z sektora offshore
Co z tą „Orką”? Poselska interpelacja prezentuje wątpliwości wokół transparentności wyboru oferenta
Czarter na podróż – przewóz ładunku do portu przeznaczenia
Zmiany w Zarządzie Energi S.A. Magdalena Kamińska będzie pełnić obowiązki prezesa
MSC przerejestruje statki pod indyjską flagę
Konosament – „Bailment” – jako tajna broń systemu common law
Gospodarka morska ważnym tematem w programach największych partii politycznych