Wielkimi krokami zbliża się, planowane na sierpień br., cięcie blach na budowę prototypowej, wielozadaniowej fregaty dla polskiej Marynarki Wojennej. To kluczowe przedsięwzięcie tak dla floty, jak i branży okrętowej. Analogiczne znaczenie ma budowa fregat rakietowych Type 31. Okazuje się, że odpowiedzialny za ich budowę koncern Babcock International (zarazem partner "Miecznika") ma problem w związku z planowanymi kosztami ich budowy. Czy to wpłynie na polski program?
Zarówno polski "Miecznik" jak i brytyjski Type 31 opiera się na projekcie znanym jako Arrowhead 140, będącym bazą do budowy nowoczesnych fregat, oferowanych do różnych krajów przez przedsiębiorstwo. W mediach Wielkiej Brytanii pojawiła się informacja, że Babcock jest obecnie uwikłany w spór z Ministerstwem Obrony, który dotyczy zwiększonych kosztów w kontrakcie na fregatę typu 31. Obie strony mają problem w określeniu, która z nich powinna ponieść ich ciężar. Winić można za to różne czynniki, jak dostęp do komponentów, rosnące nakłady pracy oraz inflacja. Jednocześnie żadna ze stron nie jest w stanie uzgodnić, kto jest odpowiedzialny za pokrycie tych dodatkowych kosztów.
Kontrakt na przyszłościowe fregaty dla Royal Navy został zawarty w 2019 roku i wiązał się z dostarczeniem zamawiającemu pięciu okrętów przy koszcie wynoszącym 250 mln funtów za każdą z nich. Początek prac zbiegł się z rozpoczęciem pandemii COVID-19, niemniej pomimo ograniczeń z tym związanych prace postępują i pierwsze okręty mają być dostarczane od 2028 roku. W odróżnieniu od programu fregat Type 32, nad którym parokrotnie podnosiły się czarne chmury, choć w ostatnim czasie politycy z gabinetu brytyjskiego premiera Rishi Sunaka podkreślili chęć jego kontynuacji.
Obecnie trwa proces rozstrzygania sporów, który może doprowadzić do arbitrażu. Jeśli dojdzie do zerwania umowy (co z racji na zaawansowanie prac wydaje się wątpliwe), władze musiałyby płacić ogromną karę za niezrealizowanie przedsięwzięcia, tak jak rząd Australii blisko 550 mln dolarów po wycofaniu się z umowy z francuską firmą Naval na rzecz partnerstwa AUKUS. Zdaniem Babcock sytuacja nie przyniosłaby problemów w realizacji kontraktów eksportowych, w tym polskiego "Miecznika".
Pomimo niepokojącego wydźwięku komunikatu firmy, do tej pory odnotowała ponad 600 milionów funtów przychodu, niemniej żadnego zysku z programu. W grudniu 2023 roku ma zostać ukończony prototypowy HMS Venturer. Od razu po nim, zachowując ciągłość pracy stoczni, w styczniu 2024 roku rozpocznie się proces budowy drugiej, tym razem seryjnej jednostki, HMS Active.
Problemy brytyjskiego programu związanego z rosnącymi kosztami mogą budzić obawy w Polsce, gdyż z racji na zaangażowanie brytyjskich firm także i w tym przypadku odbije się to na całościowej cenie. Należy pamiętać, że program "Miecznik" zakłada budowę trzech wielozadaniowych fregat (jednej prototypowej i dwóch seryjnych), które mają zostać dostarczone zamawiającemu do 2030 roku (w tym pierwsza w 2028 roku), czyli w zbliżonym czasie co ostatnie okręty brytyjskiego odpowiednika. Różnica rozbija się o koszty, gdyż polskie jednostki mają być silniej uzbrojone i wyposażone, z racji na szerszy zakres zadań, przez co wszystkie mają kosztować łącznie nawet 8 mld złotych, co czyni je najdroższym programem w historii polskiej Marynarki Wojennej oraz branży stoczniowej. Z racji na inflację, zmiany stosunku wartości złotówki do funta, a także kwestie związane z kosztami prac, opłacenia kadr oraz budowy koniecznej infrastruktury, istnieje realna obawa, że cena może znacznie wzrosnąć.
W momencie ogłoszenia zmian w programie "Miecznik" że zamiast korwet będzie wiązał się z budową fregat, program stale styka się z krytyką w prasie niezależnej oraz specjalistycznej, gdzie podważa się całą procedurę jego uznania, a po pojawieniu się oferentów decyzji i procedury stojących za wyborem propozycji pochodzącej z Wielkiej Brytanii, tj. opartej na proj. Arrowhead 140. Stąd potencjalne problemy firmy Babcock w zakresie kosztów i realizacji przedsięwzięcia są jak paliwo dla krytyków, a dla zwolenników powodem do obaw. Mogłoby to oznaczać choćby ograniczenie przedsięwzięcia do dwóch okrętów zamiast trzech. Przykładem nagłej zmiany decyzji z powodu kosztów przedsięwzięcia był przypadek rezygnacji z zakupu od Szwecji okrętów podwodnych w ramach tzw. pomostówki przed budową nowych jednostek w ramach programu "Orka". Dużo dramatyczniejszym i nagłym była rezygnacja władz z zakupu dwóch używanych, australijskich fregat typu Adelaide. Stąd mogą pojawić się sugestie kierowane do władz odnośnie zmian w przypadku "Miecznika", który wciąż ma swoich przeciwników wśród publicystów oraz kadry morskiego rodzaju sił zbrojnych.
W skład konsorcjum PGZ-Miecznik wchodzą Polska Grupa Zbrojeniowa S.A., PGZ Stocznia Wojenna sp. z o.o. oraz Remontowa Shipbuilding S.A. Partnerami zagranicznymi w projekcie są wspomniana już firma Babcock, a także Thales UK oraz MBDA UK.
Rosyjski myśliwiec runął do morza koło Krymu. Maszynę mogli omyłkowo zestrzelić Rosjanie
HNLMS Vlaardingen kończy służbę w siłach morskich Holandii. Zostanie przekazany Ukrainie
Rosyjska korweta przybyła do Sewastopola. Będzie kolejnym celem dla ukraińskich rakiet i dronów?
Atak Huti na chiński statek. Czy Pekin zaprowadzi porządek na Morzu Czerwonym?
W Brazylii zwodowano okręt podwodny. Podobne były oferowane Polsce w ramach programu "Orka"
Katastrofa mostu w Baltimore: kolejne szczegóły. Co z załogą statku?