• <

Ataki Huti nie ustają. Nie ma pomysłu na zakończenie kryzysu żeglugi?

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Ataki Huti nie ustają. Nie ma pomysłu na zakończenie kryzysu żeglugi?

Partnerzy portalu

Fot. MW Niemiec

Jemeńscy bojownicy dokonują kolejnych ataków na statki i okręty w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej. Siły międzynarodowej koalicji nie pozostają dłużne i obok zestrzeliwania niszczą także broń Huti przygotowywaną do użycia. Zagrożenie dla żeglugi pozostaje, mimo wysiłków na rzecz jej ochrony.

Około godz. 15:16 czasu sanajskiego 22 maja siły amerykańskie siły zbrojne zniszczyły cztery systemy bezzałogowe) na obszarze zachodniego Jemenu kontrolowanym od 2014 roku przez Huti. Ustalono, że systemy te uzbrojenie, najpewniej dostarczone przez Iran, stanowi bezpośrednie zagrożenie dla sił międzynarodowych i statków handlowych w regionie. Służby prasowe sił zbrojnych USA podkreśliły, że ataki na pozycje bojowników są podejmowane w celu ochrony wolności żeglugi i zwiększenia bezpieczeństwa wód międzynarodowych dla statków amerykańskich, koalicyjnych i handlowych.

Wcześniej doszło do prób ataków z terytorium Jemenu na międzynarodową żeglugę. 18 maja około godz. 21:35 (czasu sanajskiego) wspierani przez Iran Huti wystrzelili przeciwokrętowy pocisk balistyczny (ASBM), który wpadł do Zatoki Adeńskiej. Nie zgłoszono przy tym uszkodzeń statków ani okrętów w rejonie. Podobny atak tego dnia skończył się dużo groźniej, gdyż zbiornikowiec M/T Wind, pływający pod panamską flagą i należący do Grecji, został trafiony ok. 1:00 w nocy, gdy znajdował się na Morzu Czerwonym. Uderzenie pociskiem przeciwokrętowym miało spowodować zalanie niektórych pokładów, powodując utratę napędu i sterowania. Istniała też obawa wycieku, w tym transportowanych substancji. Początkowo załoga wezwała na pomoc siły międzynarodowej koalicji i choć wysłano jej na spotkanie okręt, pomoc miała okazać się niepotrzebna, gdyż M/T Wind odzyskał sprawność i wznowił kurs o własnych siłach, zmierzając do Port Saidu w Egipcie. Obok uszkodzeń nie doszło do wycieku paliwa czy też ofiar po stronie załogi. Co istotne, zbiornikowiec zmierzał z chińskiego portu do rosyjskiego, co było sprzeczne z pierwotną deklaracją Huti, że statki powiązane z Pekinem i Moskwą nie mają obawiać się ataków. Był to kolejny incydent, gdy bojownicy omyłkowo zaatakowali "niewłaściwy" statek.

Z powodu trwającego od listopada ub. r. zagrożenia dla żeglugi wiele firm, w tym czołowe przedsiębiorstwa branży, zdecydowały się wybierać alternatywną, dłuższą trasę, opływając Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki. To wpłynęło na opóźnienia w zawijaniu statków do portów. W efekcie tego przybycie statków do terminali potrafi się opóźnić o tydzień lub dwa. Doprowadziło to również do zakłócenia łańcucha dostaw w wielu państwach, w tym w Polsce. Z tego powodu wzrosły także ceny wielu produktów (w tym ropy naftowej), dostarczanych drogą morską. Duże straty finansowe poniósł również Zarząd Kanału Sueskiego, gdyż ruch statków spadł o nawet 40% porównując z ruchem morskim w ubiegłym roku. Jak dotąd zostało uszkodzonych kilkanaście statków, z czego jeden, Rubymar, zatonął, natomiast drugi, MV True Confidence został porzucony przez załogę po tym, jak wybuchł na nim pożar. To na ostatniej wspomnianej jednostce pojawiły się pierwsze ofiary cywilne działań Huti, zginęło trzech marynarzy a czterech kolejnych zostało rannych.

W związku z zagrożeniem USA zainaugurowały w grudniu ub. r. misję "Prosperity Guardian", natomiast w lutym rozpoczęła się operacja EUNAVFOR Aspides, pod egidą Unii Europejskiej. Obie mają podobny cel, ochrona żeglugi na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej. Dzięki nim większość rakiet i dronów Huti jest likwidowana przez okręty państw uczestniczących w obu przedsięwzięciach. Dotąd żadnej okręt nie został trafiony przez bojowników.

Obok neutralizacji zagrożeń, okręty operacji wykonują regularnie również zadania eskortowe, o czym więcej napisaliśmy w tekście pt. Eskorta statków i zwalczanie ataków z morza i powietrza zadaniami okrętów w ramach EUNAVFOR Aspides. W ten sposób Unia Europejska dąży do zabezpieczenia międzynarodowej żeglugi, a dla uczestniczących w operacji państw ma to również znaczenie w kwestii gospodarczej (ochrona interesów) jak i politycznej (budowa pozycji międzynarodowej jako wiarygodny partner). Od początku misji w lutym do maja wykonano eskortę dla blisko 120 statków. Jak podało europejskie dowództwo, w ciągu trzech miesięcy działań w rejonie udało się zneutralizować 12 bezzałogowych pojazdów latających i jeden nawodny, ponadto cztery pociski przeciwokrętowe. Swoje zadania w ramach EUNAVFOR Aspides wykonuje 19 państw, które przeznaczyły do działań pięć okrętów oraz personel liczący łącznie 1000 osób.

Mimo że zdecydowana większość ataków Huti kończy się niepowodzeniem i z racji na aktywność sił międzynarodowych jest im trudniej zagrozić żegludze, wciąż czołowe firmy nie zdecydowały się wrócić na trasę prowadzącą przez Kanał Sueski. Wyzwaniem pozostaje znalezienie rozwiązania, które zakończy agresywne działania bojowników. Jak dotąd tylko raz, w styczniu br. siły amerykańsko-brytyjskie dokonały zmasowanego ataku na pozycje Huti w zachodnim Jemenie. Bojownicy zapowiedzieli, że nie przestaną atakować statków powiązanych z Izraelem i państw koalicji międzynarodowej, dopóki trwa konflikt w Strefie Gazy. Stawiają "ultimatum", że Siły Obronne Izraela mają opuścić palestyńskie terytorium i od tego warunkują zaprzestanie ataków. Co istotne, grożą również rozpoczęciem agresji w kierunku żeglugi na Oceanie Indyjskim i Morzu Śródziemnym, choć jak dotąd nie wykonali związanych z tym działań, prawdopodobnie z racji na ograniczone możliwości operacyjne. Dochodzi przy tym nieregularność dostaw uzbrojenia z Iranu oraz zagrożenie ataku "w ramach samoobrony" ze strony sił koalicji na gotowe instalacje. Stąd następują co jakiś czas okresowe wstrzymania ataków na żeglugę, przy czym Huti liczą także na "element zaskoczenia" i utraty czujności przez załogi statków oraz okręty biorące udział w obu przedsięwzięciach obronnych na zagrożonych akwenach. Problemem pozostaje również postawa państw w regionie, szczególnie Egiptu, Arabii Saudyjskiej, ZEA i uznawanych władz Jemenu. Jak dotąd żadne nie podjęło się wpłynięcia na przerwanie działań Huti, co może być tłumaczone próbą budowania relacji z Iranem. Sytuacja może się zmienić, jeśli na skutek różnych okoliczności doszło do zerwania relacji z Teheranem.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.