Amerykańskie siły zbrojne planują nabyć nowe okręty przeznaczone do desantu. W ten sposób wzmocniłyby zdolności sił morskich do szybkiego transportu sił lądowych w rejon przeznaczenia.

Obecnie armia realizuje program pozyskania lekkich jednostek desantowych, ale jednocześnie chce wzmocnić swój potencjał o większe, mające ponad 120 metrów długości. Planowane okręty o roboczej nazwie Maneuver Support Vessel - Heavy (MSV-H) mają być zdolne do przewozu 175 żołnierzy i ich wyposażenia, mając większą pojemność niż podobne, przeznaczone dla korpusu marines. W sumie ładowność wynosiłaby do 1200 dwt. Wojskowym specjalistom zależy na tym, aby desantowce poruszały się z prędkością 18 węzłów, czyli blisko dwa razy więcej niż ich starsze odpowiedniki. a to ma odzwierciedlać praktyczne oczekiwania armii do operacji morskich w ramach działania sił połączonych. Jednocześnie nie ma informacji o rodzaju uzbrojenia, które pełniłoby funkcje obronne. Analogiczny okręt desantowy (LSM) dla "marines" przewiduje wyposażenie w szybkostrzelne systemy obronne 25 mm, a także ochronę balistyczną kadłuba. Ma to zapewnić produkcję łatwo dostępnej w dużej ilości jednostek zdolnej do regularnych działań transportowych w rejonie Pacyfiku, najeżonego wyspami różnej wielkości. Ponadto mają być maksymalnie jak najlżejsze, aby zwiększyć ich możliwości operacyjne, w tym szybkość.

Za specyfikacje i podanie wymagań, a także dalsze prace analityczne odpowiada Watercraft Systems, komórka amerykańskiej armii posiadająca uprawnienia budżetowe do projektowania, zakupu i obsługi własnych okrętów. Jej największe jednostki (273 metry długości, blisko 20 więcej niż goszczący kilka miesięcy temu uniwersalny okręt desantowy-dok USS Kearsarge) to okręty wsparcia logistycznego typu Gen. Frank S. Besson, mogące wyładować 900 ton techniki wojskowej wprost na nieprzygotowanym brzegu lub 2000 ton z użyciem pomostu. Okręty te regularnie operują na zachodnim Pacyfiku i stanowią istotne wyposażenie w ramach szybkiego transportu sił w rejony ćwiczeń bądź punkty zapalne.