Organizacja Narodów Zjednoczonych poinformowała, że do końca tygodnia ma rozpocząć się operacja usunięcia ekwiwalentu przeszło 1,14 mln baryłek ropy znajdujących się na tankowcu od dekad zacumowanego u wybrzeży Jemenu. Urzędnicy organizacji od lat ostrzegają, że Morze Czerwone jest zagrożone, ponieważ wyciek z byłego tankowca FSO Safer może doprowadzić do cztery razy większej katastrofy niż w przypadku Exxon Valdez na Alasce w 1989 roku.

Rzecznik ONZ Stephane Dujarric powiedział, że statek VLCC Nautica (zakupiony od Euronav przez specjalną komórkę ONZ o nazwie UNDP, tj. United Nations Development Programme), na który zostanie przetransportowana ropa, znajduje się w odległości mniejszej niż 2 mile morskie i czyni ostatnie przygotowania do zacumowania obok FSO Safer. Potem ma rozpocząć trudną procedurę transferu ropy naftowej. Symbolicznie statek też zmienił nazwę na Yemen. Do realizacji tego zadania zakontraktowano morską firmę ratowniczą SMIT, spółkę zależną Boskalis, która będzie koordynować operację transferu i przygotuje były tankowiec do holowania do stoczni złomowej, gdzie w sposób bezpieczny dla środowiska ma zostać rozebrany.

- Ścigamy się z czasem i wzywam przywódców rządów, dyrektorów generalnych korporacji i wszystkie osoby, które mogą wnieść swój wkład, aby wystąpiły naprzód i wsparły nas w utrzymaniu tej operacji, która szybko osiąga krytyczny etap - przekazał Achim Steiner, administrator UNDP.

- Operacja ta podkreśla wyjątkową rolę, jaką ONZ może odegrać w rozwiązywaniu pozornie trudnych do rozwiązania problemów na świecie. UNDP i inni partnerzy w ONZ i poza nią powinni być dumni ze swojej roli w doprowadzeniu nas tak daleko - zaznaczył David Gressly, koordynator ONZ ds. Rezydentów i Pomocy Humanitarnej w Jemenie.

W razie wycieku wynikającego z faktu, że mający obecnie 47 lat były tankowiec przebudowano na stacjonarną jednostkę do przechowywania ropy, pod wpływem warunków atmosferycznych zaczynał niszczeć. Z racji na to, że w Jemenie trwa wojna domowa między sunnicką władzą a szyicką opozycją, od 2015 roku statek nie był poddawany konserwacji i pozostawał właściwie porzucony. ONZ wielokrotnie alarmowała, że integralność strukturalna statku uległa znacznemu pogorszeniu i istnieje wręcz ryzyko spontanicznej eksplozji, uszkodzenia przez inny obiekt, bądź rozpadu z powodu złego stanu kadłuba.

Usunięcie wycieku kosztowałoby w tym przypadku ponad 20 mld dolarów. W przypadku wycieku ropy lub wybuchu na statku bezpośrednio lub pośrednio w wyniku katastrofy klimatycznej ucierpieć może nawet 8 milionów ludzi. Jednocześnie poważnym problemem dla organizacji było zebranie prawie 130 mln dolarów do przeprowadzenia akcji usunięcia ropy z FSO Safer, w tym opłacenia w wysokości 55 mln dolarów statku zastępczego, na którym miałaby znaleźć się ropa. 99 milionów dolarów agencja otrzymała od rządów państw i prywatnych darczyńców. W akcje desperacji zorganizowano nawet kampanię crowdfundingową, w ramach której chętni wpłacali datki na przeprowadzenie operacji. Sugerowano uzyskanie funduszy ze sprzedaży sprzedaży zalegającej ropy naftowej (w cenie ok. 60-70 mln dolarów), lecz to okazuje się niemożliwe, gdyż... nie wiadomo, kto jest jej właścicielem.

Trudności z zebraniem funduszy ukazują, zdaniem wielu komentatorów, słabość zdolności działania ONZ, która jako największa organizacja zrzeszająca niemal wszystkie państwa na świecie, powinna  posiadać odpowiednie środki, a także sprawne mechanizmy pozyskiwania ich, aby skutecznie realizować takie przedsięwzięcia. Przy potencjalnych kosztach usunięcia skutków wycieku, zdobycie funduszy wynoszących mniej niż 1% ich wysokości nie powinno było stanowić takiego wyzwania. Przypomnijmy, że wstępne plany zakładały przeprowadzenie operacji już w maju br., lecz na drodze stanęły także względy polityczne i prawne.