• <

Bałtyk to skażona zupa? Grupa GeoFusion wie jak to naprawić!

11.04.2021 12:00 Źródło: własne
Strona główna Ekologia Morska, Ochrona Bałtyku, Rybołówstwo Morskie Bałtyk to skażona zupa? Grupa GeoFusion wie jak to naprawić!

Partnerzy portalu

Bałtyk to skażona zupa? Grupa GeoFusion wie jak to naprawić! - GospodarkaMorska.pl
fot. mat.prasowe

"Podczas wakacyjnego wyjazdu nad morze żadne z nas nie chciałoby poparzyć się bronią chemiczną, która wygląda jak kawałek bursztynu, albo zobaczyć, że ktoś wylatuje w powietrze z powodu niewybuchu. Ten problem istnieje, a my mamy rozwiązanie" - mówi Łukasz Porzuczek, CEO Grupy GeoFusion Sp. z o.o.

Sinice to niejedyny problem, którym powinniśmy się martwić jadąc na wakacje nad Bałtykiem?

Zdecydowanie. Możemy się spodziewać dużo poważniejszych zagrożeń. Przejmujemy się plastikiem, maseczkami w morzu – oczywiście to bardzo dobrze – ale społeczeństwo powinno mieć świadomość, że są jeszcze bezpośrednie, bardzo duże niebezpieczeństwa.

Podejrzewam, że każdy się zgodzi, że to nie jest normalne, kiedy dzieci bawią się na torpedzie przysypanej zaledwie 20 cm piasku. Przeciętny plażowicz może spotkać się pewnego dnia z sytuacją wyrzutu broni chemicznej na plażę – znajdą to dzieci, poparzą się osoby dorosłe, ktoś może zginąć. To nie tak, że te wyrzuty nie nastąpią. One będą następowały, ale o tym się nie mówi.

To co możemy w takiej sytuacji zrobić?

Niestety niewiele osób ma świadomość tego typu zagrożenia. Uważam, że kiedy społeczeństwo uzyska tę wiedzę, będzie naciskało na władze, aby usunięto broń chemiczną i niewybuchy z Bałtyku.

W ramach klastra Grupa Bezpieczny Bałtyk chcemy ruszyć z kampanią „Bałtyku oddychaj”. Ma ona na celu nie tylko uświadomienie ludziom zagrożenia, ale też tego, że jest gotowa odpowiedź.

Jak wygląda Wasza odpowiedź na ten problem?

Chcielibyśmy wykonać badania całego polskiego wybrzeża, a następnie w pełni je oczyścić z broni chemicznej i konwencjonalnej. W ramach realizacji naszego projektu będziemy jednocześnie przez najbliższe lata jedyną firmą na świecie zdolną do utylizacji broni chemicznej na morzu. Inwestycja w ten projekt była bardzo ryzykowna, ale myślę, że się opłaci.

Wiemy, że nasza technologia działa, jesteśmy po wszelkich testach. Teraz fizycznie budujemy instalację, tworzone są zrobotyzowane podajniki i systemy sterowania, wkrótce będzie gotowa do publicznej prezentacji. Oficjalna nazwa naszego projektu to „Opracowanie unikatowej w skali świata innowacyjnej technologii lokalizacji, wydobycia i unieszkodliwiania zatopionych BŚT, z wykorzystaniem mobilnej instalacji pływającej”. Uzyskaliśmy na niego wsparcie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

A jak ten system działa w praktyce?

Zakładamy wprowadzenie wielu innowacji do obecnie stosowanych metod unieszkodliwiania podwodnych pozostałości militarnych w morzach i oceanach. Chcemy rozbudować systemy poszukiwawcze o możliwości lokalizacji obiektów nieferromagnetycznych. Dzięki temu będziemy w stanie namierzyć także broń chemiczną bez „opakowania”. Np. bryły iperytu występujące samoistnie. Następnie będziemy mogli podjąć taki materiał z dna – niezależnie czy to będzie substancja rozlana, bez opakowania, czy pocisk lub beczka z zawartością.

Pokrótce omówił Pan kwestię zagrożeń, jakie stanowią niewybuchy i broń chemiczna, dla przeciętnego Kowalskiego. A co z ryzykiem dotyczącym biznesu?

Analiza źródeł wykazała, że broni chemicznej w Bałtyku jest więcej niż ktokolwiek myślał. Różni badacze opierali się na różnych źródłach, w efekcie czego, po podsumowaniu wyników - można w skrócie powiedzieć, że broń chemiczna znajduje się na każdym kroku.

Jeśli w miejscu planowanej inwestycji znajdziemy broń chemiczną, to do momentu jej usunięcia, inwestycja po prostu nie powstanie.

Słynny Nord Stream 2 ominął rejony występowania broni chemicznej. W tym celu zmieniono trasę gazociągu o 150 km. Wszyscy boją się tego niebezpieczeństwa, bo dotychczas nie było możliwości jego bezpośredniego rozwiązania.

Sprawa staje się bardziej skomplikowana, jeśli mamy do czynienia z taką inwestycją, jak planowane w Polsce farmy wiatrowe na morzu. Nie możemy ich tak po prostu przesunąć. Nie powinniśmy też pytać czy w tym miejscu jest broń chemiczna. Ona tam na pewno jest, pytanie w jakiej ilości i ile razy na nią natrafimy.

Inwestorzy mają swoje terminy, każdy dzień przestoju na morzu jest niezwykle drogi. Przy skali budowy farm wiatrowych mówimy nawet o dziesiątkach milionów euro dziennie.

Sprawę komplikuje też fakt, że konwencjonalne badanie ferromagnetyczne nie daje gwarancji wykrycia broni chemicznej. Skorupy pocisków rdzewieją i właśnie przez to broń chemiczna leży na dnie w postaci brył, obszarów skażonego dna czy nawet rozlewisk. Żeby to wykryć należy wykonać próbkowanie. Nie wykryjemy tego sonarem czy sondą wielowiązkową, przeszukując duże obszary. Rozpoczęcie budowy w takim miejscu spowodowałoby rozrzucenie skażenia po rozległej powierzchni i to byłaby prawdziwa katastrofa ekologiczna.

Co chcecie zaproponować takim inwestorom?

Będziemy chcieli zaproponować naszym klientom dwa rodzaje rozwiązań. Po pierwsze, nasz system będzie zabudowany na statku, który będzie w stałej gotowości. W przypadku znalezienia tego typu obiektu, wyruszymy natychmiast i zneutralizujemy taki obiekt na miejscu. Poradzimy sobie z tym w ciągu kilku godzin lub dni. Co istotne, będziemy w stanie zutylizować każdy rodzaj broni chemicznej, jaka została wyprodukowana przez człowieka i zrzucona do Bałtyku.

Druga sprawa jest taka, że aby przeciwdziałać zagrożeniom, trzeba będzie wykonywać pobieranie próbek, ale już na wybranych miejscach farm wiatrowych. Farmy wiatrowe na morzu to też rezerwuary dla ryb, dla rozwoju ekosystemu Bałtyku. Jeśli ktoś obsieje wiatrakami część morza, to nie może powiedzieć, że jest eko, skoro pomiędzy nimi znajduje się broń konwencjonalna czy chemiczna. Trzeba będzie ją usunąć i to nie tylko mój pomysł, ale też władz europejskich. Bardzo się cieszę, że w końcu zaczęto dostrzegać ten problem.

Pojawiają się głosy, że problemem zatopionej broni powinni zająć się nasi zachodni sąsiedzi.

Tak, te wypowiedzi są bardzo popularne. Prawda jest taka, że w idealnym świecie może kiedyś tak by się stało. Ale w tym momencie Niemcy z przyjemnością przyjadą i wyciągną tę broń, za pieniądze europejskie. Wiem, że firmy niemieckie również przygotowują podobny projekt do mojego. Są na szczęście z tyłu, dopiero na etapie projektowania. Gwarantuję, że jeśli my nie skończymy tego projektu, to z tych pieniędzy sektorowych, o których teraz się mówi, skorzystają firmy zagraniczne. Bo w pewnym momencie zaczną być ogłaszane przetargi na oczyszczanie Bałtyku i nikt w Polsce nie będzie w stanie podnieść ręki aby powiedzieć, że ma sprawdzoną, bezpieczną technologię i jest w stanie to zrobić.

Właśnie dlatego, z mojej perspektywy, warto być przygotowanym i myśleć już teraz o tym, co wydarzy się za chwilę. Aby z tego skorzystać, musimy mieć na miejscu kompetencje. My będziemy gotowi.


Więcej o Grupie GeoFusion Sp. z.o.o. i jej działalności można przeczytać we wcześniejszym wywiadzie z Panem Łukaszem Porzuczkiem - gospodarkamorska.pl

O problemach związanych z zatopioną amunicją pisaliśmy TUTAJ


grupageofusion.pl

bronchemiczna.pl

bezpiecznybaltyk.pl


Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.