W listopadzie 2023 roku jemeńscy rebelianci Huti z użyciem śmigłowca porwali rorowiec Galaxy Leader, który wraz z załogą był od tego czasu przetrzymywany. Akt ten był symbolicznym początkiem ataków wspieranych przez Iran bojowników, wymierzonych w międzynarodową żeglugę na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej. W efekcie doszło do największego od dekad kryzysu, trwającego już od ponad roku międzynarodowy transport morski.
Wiosną 2024 roku porwany statek, notabene zbudowany w Gdańsku, miał zostać przekazany Hamasowi przez Huti, którzy mieli wspierać działania Palestyńczyków w Strefie Gazy, walczących od października 2023 roku z armią Izraela. Prawdopodobnie wtedy też Galaxy Leader został przemieszczony z portu Al-Hudajda, gdzie pierwotnie się znajdował, do innego portu kontrolowanego przez bojowników.
Arabskie media, w tym należące do Huti poinformowały, że do wypuszczenia członków załogi, składającej się z obywateli kilku państw, doszło w Omanie. Wśród nich było 17 obywateli Filipin, trzech Ukraińców, dwóch Meksykanów, dwóch Bułgarów i Rumun. Decyzja ma związek z ogłoszonym niedawno zawieszeniem broni, a bojownicy zdecydowali się zaprzestać ataków na statki i okręty, nie licząc powiązanych z Izraelem, w tym pływających pod jego banderą. Co należy zauważyć, w ostatnim czasie liczba ataków na jednostki morskie znacznie spadla, a ostatnie informacje o uszkodzeniu jakiejkolwiek miały miejsce kilka miesięcy temu.
- Z zadowoleniem przyjmuję uwolnienie 25-osobowej załogi Galaxy Leader, która przetrwała ponad rok niewoli, odkąd zostali wzięci jako zakładnicy w listopadzie 2023 r. podczas tranzytu przez Morze Czerwone. To chwila głębokiej ulgi dla nas wszystkich - nie tylko dla załogi i ich rodzin, ale także dla szerszej społeczności morskiej. Jestem wdzięczny wszystkim państwom członkowskim, podmiotom regionalnym i partnerom międzynarodowym, których niezłomne wsparcie i strategiczne zaangażowanie odegrały kluczową rolę w zapewnieniu załodze wolności i dobrobytu - podkreślił Arsenio Dominguez, sekretarz generalny Międzynarodowej Organizacji Morskiej. Jego zdaniem zapowiadać ma powrót do regularnej żeglugi na Morzu Czerwonym, takiej jak sprzed rozpoczęcia kryzysu.
Ligtas nang napakawalan ang 17 Filipino seafarers pati na ang iba pa nitong kasamang mga manlalayag ng M/V Galaxy Leader matapos ang mahigit isang taong pagkakabihag ng mga ito mula sa rebeldeng grupong Houthi sa Red Sea. [1/2] pic.twitter.com/U2w2wzWK2B
— IBC TV 13 (@ibcdigital13) January 22, 2025
Członkowie załogi mieli już otrzymać fachową opiekę i skontaktować się ze swoimi rodzinami, a także ambasadami swoich państw. Przypomnijmy, że zajęty statek płynął z Indii do Turcji i pływał pod banderą Bahamów. Miał być częściowo własnością izraelskiego potentata Ramiego Ungera, co było powodem do ataku bojowników.
Czytaj także: Dramat na Morzu Czerwonym trwa. Jemeńscy rebelianci trzymają w niewoli załogę Galaxy Leader
W późniejszym okresie bojownicy rozpoczęli ataki także na inne statki, podejrzewane o związki z Izraelem. Kilkukrotnie jeszcze próbowali je porywać, jednakże po starciu z końca grudnia 2023 roku, gdy starli się z ochroną kontenerowca Maersk Detroit i przybyłymi z pomocą amerykańskimi śmigłowcami stracili trzy z czterech szybkich łodzi motorowych, tracąc 10 ludzi. Od tamtego czasu skupili się na przeprowadzaniu ataków z powietrza, używając w tym celu pocisków przeciwokrętowych i dronów. Z czasem, biorąc prawdopodobnie za wzór sukcesy ukraińskich sił zbrojnych w walce z rosyjską Flotą Czarnomorską, do swojego arsenału włączyli także bezzałogowe pojazdy nawodne. Byli w stanie prowadzić swoją działalność dzięki przemytowi broni i komponentów, głównie z Iranu. Ten, jako wyznaniowe państwo szyickie, wspiera ruchy i organizacje skupiające wyznawców tego odłamu islamu. Partyzanci Huti należą do ruchu, który w 2014 roku rozpoczął rebelię, spowodowaną przez tłamszenie swobód szyickiej większości kraju przez sunnicką mniejszość, zamieszkującą głównie wschodnią część kraju. Bojownicy przejęli właściwie kontrolę nad zachodnią, znajdującą się nad Morzem Czerwonym, w tym z kluczowym portem Al-Hudajda. Co też istotne, przejęli sporą część wyposażenia wojskowego, w tym jednostki nawodne marynarki wojennej i straży wybrzeża, choć raczej nie używali ich przeciwko żegludze po wspomnianej wcześniej porażce przy próbie zajęcia statku.
Od momentu rozpoczęcia ataków na żeglugę przez bojowników Huti w listopadzie ub. r. zaatakowano ponad 100 statków, w wyniku czego ucierpiało na różne sposoby przeszło 30. Cztery z nich zostały uszkodzone i porzucone przez załogi (dwa z nich zatonęły, jeden udało się odholować i ugasić na nim pożar). W wyniku tych incydentów zginęły trzy osoby, a cztery inne zostały ranne. Aby uniknąć zagrożenie wiele firm zrezygnowało z poruszania się trasą prowadzącą przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską, wybierając alternatywną, dłuższą trasę, opływając Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki. Specjaliści jako przykład podawali podróż statku handlowego z Tokio do Rotterdamu, pokonującego dystans 11 192 mil morskich szlakiem Morza Czerwonego, lecz jeśli zdecyduje się opłynąć południowy kraniec Afryki, podróż wydłuży się do 14 507 mil morskich.
Z powodu trwającego od ponad kryzysu w regionie, będącym jednym z największych w aktualnej działalności transportu drogą morską nastąpił wzrost cen towarów sprowadzanych w ten sposób jak i wydłużenia dostaw. W efekcie zostały zaburzone liczne łańcuchy dostaw, a ruch przez Kanał Sueski spadł o ponad 40%. Przez wydłużenie trasy zwiększyły się koszty przenoszone ostatecznie na konsumenta końcowego, a także środowiskowe wynikające ze zużycia paliwa. Wzrost cen dotyczył zarówno produktów, jak i kontenerów czy samego frachtu.
Czytaj więcej: Ceny transportu morskiego mocno rosną. Czy czekają nas podwyżki w sklepach? oraz Konsekwencje ataków Huti na międzynarodową żeglugę. Jak radzi sobie z tym terminal kontenerowy Baltic Hub?
Aby skutecznie chronić statki płynące na trasie prowadzącej przez Kanał Sueski władze USA rozpoczęły w grudniu ub. r. misję pk. "Prosperity Guardian". Z kolei Unia Europejska w lutym br. zainaugurowała operację EUNAVFOR Aspides. Oba przedsięwzięcia mają na celu ochronę żeglugi w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej. Obok zwalczania wykrytych prób ataków, siły morskie oferują usługi w zakresie eskorty, dzięki czemu zapewniono bezpieczną przeprawę setkom statków, niekiedy w tym czasie neutralizując wymierzone w nie zagrożenia. Siły koalicji starają się też wyłapywać przemytników i dostawy sprzętu do Jemenu, a armia USA regularnie neutralizuje pozycje bojowników, gdzie znajdują się wyrzutnie pocisków, dronów oraz obiekty służące do lokalizowania celów.
W efekcie działań międzynarodowej koalicji udało się zapewnić bezpieczną eskortę setkom statków, które o to poprosiły, a także zapewnić ochronę wielu z nich podczas samych ataków. Co należy zauważyć, żaden okręt nie został trafiony czy uszkodzony w jakimkolwiek stopniu. Jedyną strata był amerykański samolot wojskowy, przypadkowo zestrzelony przez okręt US Navy. Pilot zdołał się katapultować i został uratowany.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
4
Dwa niszczyciele min na Mierzei Wiślanej. Kanał dostępny dla okrętów
Broń laserowa dla Royal Navy. Ponad 300 mln funtów na uzbrojenie do zwalczania dronów
Europejscy liderzy odpowiedzieli na amerykański plan pokojowy dla Ukrainy
Napięcia między Moskwą a Ankarą: rosyjski statek nie dostał zgody na wejście do portu w Stambule
Sejm uchwalił ustawę rozszerzającą uprawnienia wojska i służb na Morzu Bałtyckim
Okręty podwodne mieczem sił morskich. Model odstraszania morskiego definiujący równowagę strategiczną
Na plaży w Lipawie został znaleziony dron. Łotweskie wojsko go zidentyfikowało