• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Rodziny ukraińskich marynarzy z pomocą od PŻM

26.04.2022 16:52
Strona główna Prawo Morskie, Finanse Morskie, Ekonomia Morska Rodziny ukraińskich marynarzy z pomocą od PŻM

Partnerzy portalu

Rodziny ukraińskich marynarzy z pomocą od PŻM - GospodarkaMorska.pl
Fot. Polska Żegluga Morska

Na nowego prezesa Fundacji Publico Mare spadło trudne zadanie. Do niedawna do jego obowiązków należało wspieranie pisarzy zajmujących się tematyką marynistyczną czy organizowanie świetlic środowiskowych.

– Kiedy wybuchła wojna, okazało się, że są inne potrzeby – powiedział prezes Dariusz Litkiewicz.

Życie milionów Ukraińców z dnia na dzień wywróciło się do góry nogami. Wielu z nich to pracownicy polskich firm, jak Polska Żegluga Morska. Szczeciński armator uruchomił pomoc poprzez swoją fundację Publico Mare. Swoje działania skierowała w pierwszej kolejności w stronę rodzin i krewnych ich ukraińskich pracowników.

Na 54 pokładach statków floty PŻM przebywa teraz ponad 1000 marynarzy. Około 130 to osoby z Ukrainy. 33 z nich zgłosiło się o pomoc do Fundacji.

Pod względem ekonomicznym sytuacja marynarzy nie jest tragiczna. Przeciętny pracownik pokładowy na najniższym stanowisku zarabia około 2000 dolarów na rękę. Stawki są wyższe w przypadku wyższych stanowisk, w których również obsadzeni są obywatele Ukrainy. Jak mówi prezes fundacji, wszystko zaczęło wyglądać zupełnie inaczej w sytuacji wojny.

– Do tej pory marynarze wracali na kilka miesięcy do swoich mieszkań na Ukrainę, a ich żony pracowały. Teraz nie pracują, nie ma mieszkania, a w podaniach mam wymienione wszystkie stopnie pokrewieństwa, bo żony marynarzy uciekły z całymi rodzinami. Oni czują, że muszą pomóc całej swojej rodzinie.

Fundacja Publico Mare udzieliła im wsparcia finansowego. Było to od kilkuset do około tysiąca złotych. Oprócz doraźnej pomocy pieniężnej pracownicy PŻM zaangażowali się w pomoc organizacyjną i logistyczną, czasem jak wielu Polaków, otwierając własne domy.

–  Czasami udzielamy zwykłych wskazówek takich jak gdzie zapisać dziecko do szkoły, do jakich placówek po co się udać. Udzielamy też indywidualnie wsparcia. Kilku naszych pracowników w PŻM albo udostępniło własne mieszkania, albo mieli swoje domki letniskowe i zrezygnowali z wynajmu, żeby zamieszkały tam ukraińskie rodziny.

Fundacja przeprowadziła też zbiórkę wśród pracowników PŻM. Zebrane środki, ponad 4000 zł, przekazała zachodniopomorskiemu oddziałowi Związkowi Ukraińców w Polsce.

Jak mówi Dariusz Litkiewicz, żony i partnerki ukraińskich marynarzy szukają pracy. Często, mimo że są to wykształcone osoby, pracy jakiejkolwiek. Posługują się językiem angielskim, ale to nie wystarcza. W większości firm w Szczecinie i okolicach niezbędny jest polski. Jako największe utrudnienia dla usamodzielnienia się partnerek ukraińskich marynarzy PŻM prezes fundacji wskazuje właśnie te dwa czynniki – ceny wynajmów i barierę językową.

– Dusi je koszt wynajmu. Chcą mieć poczucie, że nie są zdane na pomoc dobrych ludzi. Chcą mieć swoje pieniądze, chcą zarabiać.
Przyznaje, że osoby, które zgłaszały się do fundacji na przełomie lutego i marca, już dzwoniły z prośbą o kolejną pomoc.

– Koszt zakwaterowania w Polsce jest teraz bardzo wysoki. Nasłuchałem się strasznych opowieści o kawalerkach do wynajęcia za 5000 zł, w Szczecinie. Robimy co możemy i będziemy pomagać tak długo, jak to potrzebne.

Dariusz Litkiewicz przyznaje, że największym dramatem są ceny mieszkań. – Często dostajemy pytanie, czy możemy pomóc znaleźć zakwaterowanie taniej. Niestety jako PŻM nie mamy żadnego ośrodka. Mieliśmy jeden, niecałoroczny ośrodek w Drawnie, na który podczas ostatniej wichury zwaliły się drzewa i wyłączyły z użytkowania połowę domków. Szkoda, że nie mamy takiej bazy. To by się teraz przydało.

Jak dotąd na pomoc ukraińskim rodzinom swoich pracowników PŻM przeznaczył 80 000 zł z możliwością zwiększenia tej kwoty w razie większych potrzeb. Do tej pory Dariusz Litkiewicz przeznaczył z tego 50 000 zł na celowe wsparcie. – Nasi pracownicy zaufali nam jako firmie i w tym trudnym momencie nie chcielibyśmy zostawić ich samych. Dlatego skupiamy się na rodzinach naszych pracowników.

Litkiewicz podkreśla, że ukraińscy pracownicy PŻM chcą pływać.

– Rzeczywiście były u nas pojedyncze przypadki tego, że wracali na ląd i jechali na wojnę, ale większość namawiamy, żeby raczej sprowadzali tutaj swoje rodziny.
Żony z dziećmi, teściowe, krewni marynarzy chcieliby za to jak najszybciej wrócić.

– Zostawili dobytek całego życia. Dużo opowieści słyszałem o tym, że wyczekiwali do ostatniej chwili, bo nie chcieli zostawiać swoich domów czy mieszkań. Uciekali dosłownie pod ostrzałem bomb. Dużo z tych rodzin opowiadało też, że chciałoby wrócić jak najszybciej, oczywiście jeśli będą mieli do czego wrócić – mówi prezes fundacji.

Partnerzy portalu

legal_marine_mateusz_romowicz_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.