W niemieckim Brunsbüttel planowana jest budowa terminalu importowego LNG. Problem w tym, że ma on powstać  w sąsiedztwie elektrowni jądrowej i wielu dużych przedsiębiorstw, czemu sprzeciwia się niemiecka organizacja ekologiczna Deutsche Umwelthilfe. Stowarzyszenie przedstawiło we wtorek w Berlinie opinię prawną, według której plan budowy terminalu w Brunsbüttel nie powinien zostać zatwierdzony.

Obecnie w Niemczech trwa zawzięty spór wokół tej sprawy. Projekt terminalu bronią władze federalne i lokalne, a sprzeciwiają się mu rosnący w siłę Zieloni. Według eksperta ochrony środowiska, Cornelii Ziehm, terminal LNG można zlokalizować tylko w miejscu, które jest wystarczająco daleko od innych niebezpiecznych zakładów i ludności zamieszkującej. Dlatego według niej nie można go zbudować na planowanej nieruchomości między elektrownią jądrową Brunsbüttel a Elbehafen.

Planowany terminal LNG o łącznej wartości około 500 mln euro jest wspólnym przedsięwzięciem trzech firm: Gasunie LNG Holding, Oiltanking GmbH i Vopak LNG Holding. Obiekt ma zapewnić usługę dystrybucji LNG, w tym rozładowanie i załadowanie statków LNG, składowanie LNG, regazyfikację oraz dystrybucję LNG za pośrednictwem samochodów ciężarowych i barek.

W ramach joint venture trio ma zbudować, a następnie być właścicielem i operatorem terminalu importowego, który zdywersyfikuje niemieckie źródła dostaw gazu i ułatwi dostęp do LNG jako alternatywnego paliwa o niskiej emisji.

Władze federalne i lokalne stanowczo wspierają ten plan. Jesienią powinna zostać podjęta decyzja o inwestycji prywatnych operatorów. Obecnie firmy starają się przyciągnąć potencjalnych klientów do terminalu. Inne możliwe lokalizacje terminala LNG to Wilhelmshaven i Stade.

Minister Gospodarki Szlezwika-Holsztynu, Bernd Buchholz (FDP), skrytykował nowy raport.

- Ta opinia prawna nie wnosi nic nowego - powiedział Buchholz. - Rząd landowy nadal zakłada, że ​​projekt jest gotowy do zatwierdzenia i może zostać wykonany bez przeszkód.

Eka von Kalben, przewodnicząca grupy parlamentarnej Zielonych w Szlezwiku-Holsztynie skrytykowała w poniedziałek ten projekt. Uważa za niepotrzebny długofalowy rozwój infrastruktury dla ograniczonego, kopalnego, źródła energii, które dodatkowo może pochodzić z amerykańskich wierceń.