• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Mateusz Romowicz na 15-lecie kancelarii: "Im więcej praw, tym mniej sprawiedliwości" [ROZMOWA]

29.08.2021 08:45 Źródło: własne
Strona główna Prawo Morskie, Finanse Morskie, Ekonomia Morska Mateusz Romowicz na 15-lecie kancelarii: "Im więcej praw, tym mniej sprawiedliwości" [ROZMOWA]

Partnerzy portalu

Mateusz Romowicz na 15-lecie kancelarii: "Im więcej praw, tym mniej sprawiedliwości" [ROZMOWA] - GospodarkaMorska.pl
Fot. Legal Marine

Rozmowa z radcą prawnym Mateuszem Romowiczem, prezesem Legal Marine.

Anna Górska, GospodarkaMorska.pl: Panie Mecenasie zacznijmy może od tego jak to się wszystko zaczęło?

Mateusz Romowicz, Legal Marine: Myślę, że jak w każdym biznesie początki są najtrudniejsze z uwagi na fakt, iż trzeba mieć trochę odwagi i szczęścia, zdefiniować siebie rynkowo oraz ustalić pewne pryncypia, którymi chce się dana organizacja kierować. 

W moim przypadku zaczęło się od dość zdecydowanego i wczesnego wyboru, bo już przy końcu szkoły podstawowej, wiedziałem, że chcę zostać prawnikiem. Ba… więcej już wtedy wiedziałem, że chcę zostać prawnikiem, który nie będzie zajmował się typowymi i szablonowymi sprawami. W tamtym czasie było to oczywiście marzenie, ale gdzieś w głębi duszy czułem, że jest to w sumie jedyna słuszna dla mnie decyzja. Ten wczesny wybór drogi zawodowej, którą chcę podążać bardzo pomógł mi się ukierunkować. Po drodze było liceum, studia, przygoda ze sportem, sporo różnych zawirowań życiowych, aż udało mi się dostać na aplikację radcowską.

Kancelaria powstała dokładnie 10 kwietnia 2006 roku, gdy byłem jeszcze na aplikacji. W tamtym czasie nie udawało mi się dojść do porozumienia, co do formy i terminu publikacji, z niedoszłym wydawcą „Poradnika prawnego dla marynarzy” mojego autorstwa. Publikacja była już gotowa i miałem określoną wizję jak przekazać marynarzom moją wiedzę, a czas uciekał, tak więc ustaliłem co trzeba, żeby zrobić to po swojemu i…. założyłem działalność, żeby móc wydać tę książkę i ją ostatecznie wydałem. 

W tamtym czasie już doradzałem prawnie marynarzom, praktykowałem w jednej z największych gdańskich kancelarii i miałem za sobą wiele przeprowadzonych szkoleń prawnych dla marynarzy, do których zainspirował mnie mój świętej pamięci ojciec kpt. żw. Krzysztof Romowicz. To zresztą mój ojciec zwrócił mi uwagę na to jak bardzo polscy marynarze, w tamtym czasie, mają niską świadomość prawną oraz z jakimi borykają się problemami prawno-podatkowymi w Polsce i zagranicą.

Czy już wtedy wiedział Pan jak się Pan ukierunkuje zawodowo jako prawnik?

Nie, wtedy wiedziałem, że pewne rzeczy albo będę robił po swojemu albo w ogóle ich nie zrobię. Miałem okazję obserwować bardzo różne podejście do prawa. Każdy oczywiście czuje i robi te kwestie po swojemu i nie moją rolą jest to oceniać.  Kilka lat później doszedłem do wniosku, że z moim „czuciem” prawa muszę to robić w zakresie własnej kancelarii. 

Bardzo szybko zacząłem czerpać wzorce z zagranicy, gdyż w trakcie jednego z wykładów prof. Brodeckiego, jeszcze na studiach, usłyszałem słowa, które bardzo zapadły mi w pamięć, że (w tamtym czasie) największą szansą dla młodych adeptów prawa jest specjalizacja na styku prawa polskiego, międzynarodowego i obcych systemów prawnych. Było to o tyle dla mnie naturalne, że wywodzę się z rodziny marynarskiej, w której siłą rzeczy, życiowo, wiele się działo właśnie w tych obszarach. 

Mając, taką wizję zacząłem robić różne polskie i zagraniczne kursy, które kształciły mnie nie tylko w prawie lub języku angielskim, ale również zarządzaniu, rachunkowości zarządczej, czy też zarządzaniu procesem etc. 

Z kolei kontakt z marynarzami uzmysłowił mi, jak wiele można zrobić dla tego środowiska zarazem wykonując zawód, który jest moją pasją. Szkolenia były dla mnie świetnym przygotowaniem oratorskim, ale zarazem miałem możliwość kontaktu i to przez lata z szeroko rozumianym środowiskiem osób pływających, które na szkoleniach zgłaszały liczne naprawdę trudne problemy prawne. Później pojawiły się różne inne szanse m.in. obsługa przedsiębiorców działających na rynkach zagranicznych w sektorze stoczniowym, transporcie morskim etc.

Z tego co się orientuję, to trudno aplikantowi zacząć działać na rynku prawniczym samodzielnie. Jak Panu się to udało?

Cóż, myślę, że był to efekt ciężkiej pracy, ale zarazem odrobiny szczęścia i tego, że w większości spraw, nawet gdy byli to moi Klienci, w pierwszej fazie mojej działalności, działałem jako podwykonawca dla kancelarii, w której w tamtym czasie robiłem aplikację.  

Wyszedłem z założenia, że tak będzie bezpieczniej dla samych Klientów, gdy moją pracę będzie jeszcze na końcu weryfikował radca prawny z wieloletnim doświadczeniem. Tym radcą prawnym był mec. Piotr Grzechowiak, który na początku wsparł mnie w wielu aspektach mojej kariery prawniczej i udzielił mi wielu cennych rad również w zakresie tego jakie kursy powinien zrobić, aby być skuteczniejszym prawnikiem. Patrząc z perspektywy czasu muszę przyznać, że miał on zaskakująco dużo cierpliwości do mnie, na tamtym etapie, za co jestem mu dozgonnie wdzięczny. Dopiero po zakończeniu aplikacji radcowskiej i uzyskaniu pełnych uprawnień tj. ok. 2009 roku zacząłem samodzielnie świadczyć pomoc prawną. 

I jak wyglądały te początki?

Łatwo nie było, praca prawie dzień i noc, siedem dni w tygodniu, ale miałem jasny cel, który sprowadzał się do realizacji moich marzeń o własnej prężnie działającej kancelarii obsługującej bardzo różnych klientów, dzięki którym będę mógł tworzyć precedensy. 

Pierwsze spotkania z Klientami odbywały się w gdyńskich i sopockich kawiarniach, bo nie dysponowałem własnym biurem. Później biurem był jeden wynajmowany pokój, później dwa pokoje, a teraz jesteśmy jedną z większych trójmiejskich kancelarii. Obecnie cały zespół Kancelarii oscyluje pomiędzy 25, a 28 osób. 

Dlaczego zbudował Pan aż tak liczny zespół?

Dlatego, że obecnie Kancelaria składa się z trzech działów: podatkowego, morsko-stoczniowo-odszkodowawczego, cywilno-handlowego. Zakres usług świadczonych przez kancelarię jest bardzo szeroki i zawsze staramy się podejść do tematu jak najbardziej wielopłaszczyznowo i kompleksowo. Obsługujemy wielu przedsiębiorców i marynarzy.

Ponadto, presja czasu w obrocie prawnym wymusza na mnie posiadanie tak licznego zespołu. W Kancelarii obecnie pracuje poza mną jeszcze sześciu radców prawnych i adwokat. Reszta składu to asystenci i aplikanci, których szkolimy na przyszłych radców prawnych. Nie można również zapomnieć o administracji, której rola w kancelarii jest bardzo ważna, gdyż to administracja odpowiada za sprawny obieg dokumentów w kancelarii, a wielu przypadkach bywa to kluczowe dla sprawnej obsługi klienta - obecnie jest to pięć osób. 

Mówił Pan o szkoleniach, ale poza szkoleniami również dużo Pan publikuje. Jak znajduje Pan na to czas?

Myślę, że to wszystko sprowadza się do odpowiedniego zarządzania czasem i do ustawienia swoich priorytetów. Co więcej, publikacje te są dla mnie dość ważnym elementem samorozwoju. Faktem jest, że również wiele ze spraw, które prowadzę inspirują mnie do napisania artykułu na dany temat.

Od dawna hołduję zasadzie, że zwiększanie świadomości prawnej w społeczeństwie z założenia będzie zwiększać kulturę prawną tego społeczeństwa. Oczywiście jest to długofalowy proces, ale już obserwuję, że te lata publikacji (ponad 400 publikacji) i ponad 16 lat szkoleń marynarzy pozostawiło swój wymierny ślad w tym właśnie środowisku.

Co więcej, nie można zapominać, że moim narzędziem pracy jest język pisany i mówiony, tak więc poprzez szkolenia i publikacje ciągle dopracowuje swój warsztat zarazem zgłębiając swoją wiedzę w danej dziedzinie. Każda publikacja zmusza mnie do głębszej analizy zagadnienia, o którym piszę. Właśnie z tych też powodów ciągle motywuję moich współpracowników i asystentów do publikowania wraz ze mną.

Jest Pan znany z dość nietypowego podejścia do wielu spraw, wręcz można odnieść wrażenie, że lubi Pan „iść pod prąd”...

Zgadza się. Uważam, że w obecnych czasach trzeba patrzeć na sprawy prawne dużo bardziej holistycznie i łamać pewne utarte schematy. Samo prawnicze spojrzenie na daną sprawę to w mojej ocenie w dzisiejszych czasach za mało. Trzeba zawsze spojrzeć na dużo szerszy kontekst, gdyż chcąc dobrze doradzić Klientowi trzeba wziąć pod uwagę kilka innych aspektów np. czas, koszty, wizerunek, bilans ekonomiczny sprawy, warunki rynkowe, planowane zmiany w prawie etc. Niestety w Polsce zbyt często mamy do czynienia z bardzo formułkowym myśleniem o prawie, gdzie ginie "duch prawa", czy też szeroko rozumiana zasada słuszności, którą powinniśmy się kierować stosując prawo. 

Bardzo podoba mi się np. podejście sądów holenderskich do spraw gospodarczych, gdzie patrzy się na "ekonomikę" prawa tzn. nawet jeśli dana umowa jest tak a nie inaczej skonstruowana to sędzia zastanawia się nad pewnym bilansem ekonomicznym dla obu stron i na ile jest on słuszny oraz rozsądny biorąc pod uwagę zasady obrotu handlowego. Sędzia ten poszukuje głębszego sensu przepisu, który bardzo często w polskich sporach po prostu gdzieś ginie. 

Co więcej, wyznaję zasadę, że tylko wyjście z przysłowiowej "strefy komfortu" rozwija prawnika, dlatego też często prowadzimy bardzo trudne i skomplikowane sprawy, które wymagają nie lada ekwilibrystyki, co zawsze traktuję jako swego rodzaju wyzwanie np. ostatnio w kilku sprawach o odszkodowania marynarskie udało nam się przenieść sprawy rodzin po zmarłych marynarzach na grunt prawa amerykańskiego, gdzie łącznik jurysdykcyjny był bardzo nieoczywisty na pierwszy rzut oka, a finalnie wypłacone odszkodowania były dużo wyższe niż pierwotnie zakładane. 

Z drugiej strony, nawet jeśli jakieś sprawy nie jesteśmy w stanie poprowadzić z uwagi na prawo zagraniczne, które jest właściwe dla analizy lub sporu staramy się wspomóc Klientów w wyszukaniu odpowiedniej zagranicznej kancelarii prawnej, która odpowiednio reprezentowałaby Klienta, dlatego też współpracujemy na stałe z wieloma zagranicznymi kancelariami np. amerykańską, duńską, cypryjską etc. 

Faktycznie ostatnio nagłaśniał Pan sprawę petycji do Parlamentu Europejskiego i różnych skarg do Komisji Europejskiej. Na jakim etapie są te sprawy?

Zgadza się. Te kierunki działań kancelarii zostały wymuszone przez takie a nie inne, w mojej ocenie, bezprawne praktyki aparatu skarbowego w Polsce. Obecnie czekamy na rozwój wypadków, gdyż pandemia Covid-19 wszystkie te procesy bardzo poważnie spowalnia.

 W ramach ciekawostki mogę powiedzieć, że w zeszłym tygodniu w imieniu polskiego marynarza złożyliśmy naszą pierwszą skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Ostatnio dużo publikuje Pan o polskim wind offshore. Skąd zainteresowanie tą tematyką?

Myślę, że dlatego, iż jest to mój naturalny kierunek zainteresowań, czyli szeroko rozumiane sprawy morskie. Z drugiej strony moim głównym motywatorem było również to, że wielu moich klientów i znajomych zasygnalizowało mi, że tak naprawdę zostaną jako polscy przedsiębiorcy wyłączeni z tych jakże newralgicznych inwestycji, bo niestety polscy decydenci i ustawodawca nie mają odpowiedniej świadomości prawnej problemu lub po prostu nie chcą tego problemu widzieć.

Po wstępnych analizach temat faktycznie okazał się bardzo prawnie zaniedbany i zarazem bardzo ciekawy, tak więc zabrałem się do pracy i efektem tego są właśnie te publikacje.

Dość często krytykuje Pan system prawny w Polsce. Czasami nawet zdecydowanie mocno. Z czego to wynika?

Chyba najprostszą odpowiedzią byłoby to, że powodem tej krytyki jest sam system i to jak w istocie działa on wadliwie. Czasami zarzuca mi się, że kierują mną jakieś pobudki polityczne, co jest całkowitą nieprawdą. Uważam, że w kwestiach prawnych nie ma miejsca na sympatie lub antypatie polityczne, tak więc zabieram głos apolitycznie i zarazem merytorycznie. 

Niestety to co obserwujemy od wielu lat nie napawa optymizmem. Mamy złe prawo, niechlujnie pisane, dużo rozbieżności interpretacyjnych etc. Powoli tracimy z oczu podstawowe zasady konstytucyjne na rzecz różnego rodzaju "nagonek", a za chwilę skonfrontujemy się z coraz większymi ograniczeniami swobód obywatelskich, jeśli się nie obudzimy. 

Co więcej, niestety w Polsce sprawdza się coraz częściej stara prawda wygłoszona jak dobrze pamiętam przez Cycerona „Im więcej praw tym mniej sprawiedliwości”. Zaczynamy dochodzić do bardzo niebezpiecznych czasów, gdzie przepis w wielu przypadkach jest ważniejszych niż jego głębszy cel i sens, a ostatecznie człowiek. 

Dlatego też mając określoną wiedzę prawniczą i widzenie różnych spraw czasem zabieram krytyczny głos, żeby może niektórym osobom choć trochę otworzyć oczy na to co się złego dzieje w polskim systemie prawnym.

To na sam koniec Panie Mecenasie, kto był dla Pana największą inspiracją?

Bardzo trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie, gdyż tych osób, które mnie zainspirowały było bardzo wiele. Przez lata inspirowali mnie bardzo różni ludzie (np. filozofowie, sportowcy etc.), ale chyba największą inspiracją z mojego najbliższego otoczenia był mój świętej pamięci dziadek kpt.żw. Tadeusz Kalicki. Dziadek był wyjątkową i bardzo charyzmatyczną osobowością, był kapitanem, podróżnikiem, myślicielem, a przede wszystkim wspaniałym człowiekiem. Z pewnością to on nauczył mnie otwartości na to co nowe, odwagi w podejmowaniu decyzji i brania odpowiedzialności za te decyzje, etosu pracy i nieszablonowego myślenia. Myślę, że nasze liczne, bardzo często filozoficzne dyskusje dalej gdzieś we mnie mocno rezonują. 

Ponadto, dziadek zawsze wprowadzał dużo ciekawej egzotyki w moje życie, chociażby opowiadając o swoich licznych podróżach po całym świecie. Tytułem przykładu, dziadek dowodził MS Antoni Garnuszewskim, na którym w 1977 roku rozpoczął swoją pierwsza podróż arktyczną do Stacji PAN im. Henryka Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego.  Historie z tej wyprawy, gdzie w tamtych czasach w tych rejonach nie był aktualnych lub żadnych map, naprawdę rozbudzały moją wyobraźnię i chęć robienia rzeczy trochę inaczej niż standardowo. 

Dziękuję za rozmowę.


Kancelaria Radcy Prawnego
Legal Consulting-Mateusz Romowicz

kancelaria-gdynia.eu
prawo-korporacyjne.pl

Partnerzy portalu

legal_marine_mateusz_romowicz_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.