• <
PGZ_baner_2025

Gospodarka i energetyka morska muszą być chronione. O bezpieczeństwie morskim na BaltExpo 2025

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Gospodarka i energetyka morska muszą być chronione. O bezpieczeństwie morskim na BaltExpo 2025
Fot. GospodarkaMorska.pl

Pierwszego dnia targów Baltexpo 2025 odbyła Debata otwarcia pt. "Bezpieczeństwo morskie bezpieczeństwem państwa". W jej trakcie międzynarodowe grono panelistów rozmawiało na temat sposobów ochrony żeglugi, transportu i energetyki na morzu. Szczególnie istotnym zagadnieniem był rozwój polskiej Marynarki Wojennej i zadań przez nią wykonywanych. Poruszono tematy szczególnie interesujące opinię publiczną, czyli przebieg programów okrętowych "Miecznik i "Orka".

Debata skupi się na kluczowej roli marynarki wojennej i współpracy międzynarodowej w zapewnieniu bezpieczeństwa państwowego, infrastruktury krytycznej w kontekście regionalnych wyzwań morskich. Eksperci wojskowi oraz przedstawiciele przemysłu, Ministerstwa Obrony Narodowej, innych państw i Akademii Marynarki Wojennej, przedstawią najnowsze rozwiązania oraz wyzwania związane z zakresem odpowiedzialności oraz zadań, modernizacją floty, systemami obrony morskiej, a także współpracą międzynarodową w ramach NATO i innych struktur. Debata poruszy również współpracę z innymi służbami mundurowymi, formacjami paramilitarnymi oraz sektorem cywilnym, wskazując na konieczność zintegrowanego podejścia do obrony morskiej i ochrony infrastruktury krytycznej. Celem spotkania będzie wypracowanie rekomendacji dotyczących efektywnej koordynacji działań w obszarze bezpieczeństwa morskiego.

W panelu uczestniczyli wiceadm. Jarosław Ziemiański, inspektor Marynarki Wojennej, kadm. Piotr Nieć, zastępca dowódcy CTF Baltic, Grzegorz Sowa, zastępca dyrektora departamentu rozwoju w Polskiej Grupie Zbrojeniowej S.A., ambasador Norwegii w Polsce Øystein Bø, Park Seongwoo, wiceprezes Hanwha Ocean oraz kmdr Dave Jones z Royal Navy. Moderatorem był Jarosław Cieślak, redaktor portalu Defence24.

Norweskie doświadczenia dla Polski


Pierwszym poruszonym przez prowadzącego tematem była norweska perspektywa na bezpieczeństwo morskie. Ta wynika przede wszystkim z bliskiego sąsiedztwa Rosji i dzielenia z nią akwenu Morza Arktycznego, co wiąże się z obecnością Floty Północnej i działania na bardzo trudnym akwenie. Do Norwegii, posiadającej bardzo rozbudowaną linię brzegową i morza terytorialne siedem razy większe niż obszar państwa, należą ogromne, morskie złoża gazu i ropy naftowej, co tym bardziej wymusza ochronę i działanie na niełatwym obszarze. Ambasador wspomniał o ważnej roli jego kraju w systemie bezpieczeństwa NATO od strony północnej i ciągłego zwracania uwagi na poczynania Rosji, starającej się o przejęcie kontroli nad Arktyką.

Aby zapewnić większe bezpieczeństwo, władze zwiększyły wydatki na zbrojenia, w tym także morski rodzaj sił zbrojnych. W ostatnim czasie siły morskie pozyskały kilka dużych, mających ponad 10 000 ton wyporności, natomiast w planach są nowe okręty podwodne i fregaty. W przypadku tych pierwszych trwa budowa jednostek typu 212CD, we współpracy z niemiecki TKMS, natomiast w drugim rząd w Oslo zdecydował o zakupie fregat typu 26, od brytyjskiego BAE Systems. Trwa także inwestycja w nowe samoloty, w tym patrolowe. 

Øystein Bø dodał też, że wiele zmieniło przystąpienie Szwecji i Finlandii, państw bliskich Norwegii ze względu na sąsiedztwo. Stworzyło to nową sytuację, z jednej strony zapewniając wzmocnienie współpracy, z drugiej dodając odpowiedzialność w ramach sojuszu. Kraj sięga także do swoich doświadczeń z czasów II wojny światowej, biorąc pod uwagę rolę Morza Północnego i Norweskiego jako kluczowych szlaków dla transportu morskiego.

Marynarka ma swoje zadania


Kolejne pytanie zostało skierowane do wiceadm. Jarosława Ziemiańskiego. Dotyczyło zadań sił morskich i potrzeby ich rozwoju w obliczu tak wyzwań, jak i powierzonych zadań. Oficer przekazał, że siły morskie budują zdolności, które muszą być modernizowane. Do tego dochodzą też ćwiczenia na morzu, tak krajowe jak i międzynarodowe. Aby to jednak robić, flota musi pozyskiwać nowe okręty. Wynika to z art. 3 NATO, który oznacza że nie można bazować tylko na zdolnościach sojuszniczych, ale trzeba też posiadać własne. 

– Aby budować skuteczną marynarkę wojenną, musimy mieć w jej strukturze okręty różnych typów, żeby być w stanie skutecznie wykrywać zagrożenie i w razie konieczności mu przeciwdziałać, tak w czasie pokoju jak i kryzysu. Budujemy własne zdolności. Chcemy je modernizować, tak jeśli chodzi o obecnie występujące siły, którymi dysponujemy, ale również budować nowe tam, gdzie widzimy braki. Aktywnie uczestniczymy w wielu ćwiczeniach, które w poszczególnych domenach doskonalą nasze umiejętności, bądź współpracujemy tam, gdzie pozyskujemy nowe zdolności. Symulatory, trenażery są niezbędne, ale żeby faktycznie potem przekuć to w praktyczne umiejętności, byśmy wzajemnie się wspierali z sojusznikami, musimy wzajemnie wiedzieli czym dysponujemy i na co dane państwo może liczyć – przekazał.

Inspektor wskazał, że głównymi zadaniami floty jest obrona obszarów morskich kraju, morze terytorialne i wyłącza strefa ekonomiczna, która już nie podlega może tak restrykcyjnym zasadom obrony, ale tam na też jest istotne zagwarantowanie wolności żeglugi. W tym zawiera się też monitoring, patrolowanie czy eskorta jednostek nawodnych. Odbywa się to w realiach zagrożeń tak “klasycznych” czyli typowo militarnych, jak i hybrydowych.

Prowadzący panel zadał też inspektorowi pytanie odnośnie decyzji w sprawie wyboru oferenta w programie “Orka”, w tym czy jest możliwe, że nastąpi to do 28 listopada, czyli Święta Marynarki Wojennej. Wiceadm. Jarosław Ziemiański wskazał, że “faktycznie w mediach taki sygnał, taki przekaz pojawił się”.

Sojusznicze partnerstwo na morzu


Z kolei kadm. Piotr Nieć przedstawił perspektywę działań międzynarodowych, biorąc pod uwagę role bałtyckiego dowództwa CT Baltic, obecnie znajdującego się w Niemczech. Jeszcze kilka lat temu NATO w czasie planowania obronnego stwierdziło, że takie obszary jak Bałtyk, ale również Morze Czarne w domenie morskiej wymagają stworzenia dowództw regionalnych. Wynika to z życia w czasie napięć geopolitycznych. Stwierdzono, że czas gra poważną rolę. Biorąc pod uwagę wszystkie zdolności, jakie marynarki wojenne reprezentowały wokół Bałtyku, Niemcy byli w najlepszej pozycji, ponieważ mieli już dowództwo swoje narodowe. Zostało umiędzynarodowione, czyli byli tam oficerowie i podoficerowie z innych nacji.

Do głównych zadań CT Baltic, jak wskazał kadm. Nieć, jest dowodzenie siłami natowskimi w przypadku konfliktu zbrojnego na obszarze Bałtyku. Podkreślił, że NATO posiada wielką przewagę, jeżeli mowa o potencjale I zdolnościach na tym akwenie a “dominacja” stawia sojusz w uprzywilejowanej pozycji, której jeżeli się nie zepsuje, odpowiednio wykorzystana powinna skutecznie zadziałać na wszelkie zagrożenie. W okresie pokoju I kryzysu dowództwo odpowiada za koordynację I sugerowanie działań wskazanych do realizacji.

– Nasza działalność skupiła się praktycznie na operacji “Baltic Sentry”, którą do tej pory realizujemy. Jeżeli popatrzymy na samą ochronę infrastruktury krytycznej, to wydaje się, że misja jest sukcesem, bo od czasu jak została stworzona nie zostało zarejestrowane żadne uszkodzenie obiektów w rejonie Bałtyku. CTF Baltic reaguje na to, co się dzieje, czyli różnego rodzaju incydenty z samolotami, z GPS-em, flotą cieni, a ostatnio wykrytymi dronami latającymi nad Kopenhagą. Dowództwo zaczyna odgrywać coraz większą rolę również w czasie kryzysu i w czasie pokoju, co było chociażby widoczne w czasie tego szczytu w Kopenhadze ostatniego państw Unii Europejskiej, gdzie rzeczywiście CTF Bałtyk odpowiadał za część ochrony naszych dygnitarzy – przekazał.

Kadm. Nieć wspomniał też, że choć NATO ma and Rosją przewagę na Bałtyku, to stale musi rozwijać swoje siły. Wspomniał jednak o “bezdyskusyjnej przewadze”, ale dopiero w momencie uruchomienia Artykułu 5. NATO i spełnienia zobowiązania przez wszystkich sojuszników.

“Miecznik” w budowie. Położenie stępki pod Burzę już 19 grudnia


Nawiązując do kwestii rozbudowy potencjału morskiego Polski, redaktor prowadzący spytał Grzegorza Sowę o stan prac nad wielozadaniowymi fregatami program “Miecznik”. Poruszył też kwestię możliwości przyspieszenia prac, biorąc pod uwagę zagrożenia i ponure prognozy na przyszłość. Reprezentant PGZ wpierw zaznaczył, że w gdyńskiej PGZ Stoczni Wojennej jeszcze w tym roku, 19 grudnia, zostanie położona stępka pod drugą fregatę, przyszły ORP Burza. Okręt ten jest w budowie od maja tego roku. Co należy zaznaczyć, budowa wszystkich jednostek jest wyzwaniem, jako że program jest skomplikowany, stanowiąc też ewenement w polskiej branży stoczniowej I zarazem ogromne wyzwanie inżynieryjne, technologiczne i logistyczne.

Samo zakończenie budowy, jak zauważył Grzegorz Sowa, nie kończy prac związanych z przygotowaniem okrętu do służby. Przekazanie ORP Wicher, pierwszej z planowanych fregat, ma nastąpić w 2029 roku, sześć lat od rozpoczęcia budowy. Potem jednostkę czekają próby eksploatacyjne, dopiero po których będzie mogła rozpocząć wykonywanie zadań zgodnie z przeznaczeniem. Obok szkolenia załogi pozwoli to na ewentualne korekty przy pracach nad kolejnymi fregatami, ORP Burza I ORP Huragan, które mają zostać przekazane odpowiednio w 2030 I 2031 roku.

Co do dat, z przemysłowego punktu widzenia jest to bardzo trudne. Przedstawiciel PGZ wskazał, że to skomplikowany i kompleksowy projekt, niemniej od 2023 roku, gdy odbyło się trzecie zaaneksowanie umowy, data graniczną przekazania wszystkich okrętów jest 2031 rok.

Pojawiają się głosy w temacie konfiguracji okrętu drugiego i trzeciego, że ona nie jest taka jak okrętu pierwszego. W 2024 roku na targach w MSPO, na briefingu prasowym zaprezentowaliśmy bardzo szczegółową konfigurację okrętu. Są przygotowywane do tego, żeby to uzbrojenie, sensory, efektory przyjąć na pokład. To jest tylko i wyłącznie kwestia zabudżetowania odpowiednich środków, zabezpieczyć w umowach sloty produkcyjne tych elementów niedostarczanych na okręty. Oczywiście tego nie możemy odkładać w nieskończoność, ponieważ nasi strategiczni partnerzy nie mogą czekać. Czas decyzji na pewno jest potrzebny. Im szybciej, tym lepiej, tym mniej problemów czy wyzwań będziemy mieli w późniejszym terminie. 

Na zakończenie Grzegorz Sowa podsumował najbliższe działania stoczniowe, czyli date 19 grudnia jako położenie stępki pod przyszły ORP Burza. Ponadto w pierwszym tygodniu grudnia zostaną do PGZ Stoczni Wojennej przetransportowane sekcje dziobowe ze stoczni CRIST. W efekcie stworzy to w dużej mierze rzeczywisty kształt i wielkość przyszłego ORP Wicher, który zostanie zwodowany w okolicach sierpnia 2026 roku. 

Koreański “pomost” dla programu “Orka”


Kolejne pytanie w sprawie program “Orka” zostało zadane przedstawicielowi Hanwha Ocean, Parkowi Seongwoo. Dotyczyło ono możliwego dostarczenia pierwszego, nowego okrętu podwodnego, jak i przekazania wcześniej tzw. “gap-fillera”, czyli używanej jednostki, celem utrzymania zdolności podwodnych polskiej floty I szkolenia marynarskich kadr.

Prelegent przypomniał o oferowanym przez jego stocznię okręcie podwodnym serii KSS-III Batch-II, który dzięki zainstalowanym bateriom litowo-jonowym oraz napędowi niezależnemu od powietrza (AiP). W kwestii rozwiązania pomostowego tym jest KSS-I, co uzyskało zgodę też rządu Korei Południowej. Dodatkowo okręt ten, który ma zostać wycofany ze służby w siłach morskich państwa, zostanie poddany serwisowi, modernizacji I modyfikacji, wyposażając go w sprzęt pozwalający nie tylko na wykonywanie zadań operacyjnych, ale też szkolenie z myślą na nowych jednostkach. O ile dostarczenie pierwszego KSS-III miałoby nastąpić sześć lat po podpisaniu umowy I rozpoczęciu budowy, co nastąpiłoby najszybciej prawdopodobnie w 2032 roku, tak KSS-I trafiłby, w formie leasingu, w 2028 roku. 

Brytyjskie doświadczenie dla “Miecznika”


Drugi zagraniczny prelegent, kmdr Dave Jones, opowiedział o procesie budowy fregat typu 31, które podobnie jak “Miecznik” są oparte na platformie Arrowhead 140. Ponadto w czerwcu tego roku pierwsza z nich, przyszły HMS Venturer, został zwodowany w stoczni należącej do koncernu Babcock. 

Brytyjski oficer jest zdania, że budowa przebiega sprawnie, niemniej wymaga dużych nakładów pracy, także od Royal Navy. To ostatnie przede wszystkim dotyczy szkolenia przyszłych załóg nowych okrętów. Jednocześnie trwa intensywna współpraca z Polską, szczególnie PGZ w kwestii wymiany doświadczeń podczas prac stoczniowych. Zarówno typ 31 jak I “Miecznik” łączy wiele podobieństw w kwestii wyposażenia, jak armata morska 33 mm oraz systemy dowodzenia. Daje to wiele okazji do zacieśniania polsko-brytyjskiej współpracy. Szczególnie, że w przyszłości oba państwa mogą współdziałać już na gruncie podobnych misji tak na Bałtyku, jak I innych akwenach.

- Morze Bałtyckie jest ważne w zakresie energetyki oraz transportu morskiego. Mówimy też o Morzu Północnym I innych akwenach, które mają kluczowe znaczenie dla Wielkiej Brytanii, Norwegii, Polski czy innych państw. To co się dzieje tam oraz dalszych miejscach, w tym na Dalekim Wschodzie, wpływa też na nie. To wymusza presję, ale zarazem daje wybór możliwości reagowania. Kiedy nowe okręty będą gotowe, to jestem pewien, że będzie to świetne wzmocnienie nie tylko dla Polski, ale też NATO – przekazał. 

Kmdr Dave Jones pokrótce też omówił drugą, budowaną serię fregat dla Royal Navy, typ 26. Ich projekt stał się wzorem też okrętów australijskich, kanadyjskich i w ostatnim czasie też norweskich. W odróżnieniu od typu 31, dedykowanego walce z celami powietrznymi (AAW, Anti-Aircraft Warfare), typ 26 jest przeznaczony do zwalczania okrętów podwodnych (ASW, Anti-Submarine Warare).

Gospodarka morska potrzebuje marynarki wojennej


W ramach podsumowania wiceadm. Jarosław Ziemiański wspomniał, że ochrona infrastruktury krytycznej jest jednym z kluczowych zadań morskiego rodzaju sił zbrojnych. Aby je wykonywać jak najlepiej, formacja musi się stale rozwijać, a swój udział w ochronie ma także władza. 

– Staramy się to na wszystkich frontach przekazywać, że wymaga to wysiłku całego państwa, czyli poszczególnych ministerstw, że każdy z tych resortów musi inwestować właśnie w ochronę infrastruktury krytycznej. Czy to są porty morskie, czy infrastruktura offshore, jak morskie, farmy wiatrowe, a także platformy wiertnicze, FSRU, terminal LNG i Baltic Pipe. To jest bardzo istotne, Także to jest wysiłek państwa, nie tylko i wyłącznie Ministerstwa Obrony Narodowej, czy sił zbrojnych jako takich – powiedział.

Jednocześnie wiceadmirał wskazał, że marynarze “nie są tradycjonalistami” I obok okrętów wspierają rozwój platform bezzałogowych. Przykładowo w USA zakładano, że w przyszłości 40% składu marynarki wojennej miały być właśnie bezzałogowce. Polskie siły morskie także z nich korzystają, szczególnie gdy budowa nowych okrętów jest procesem rozłożonym na lata. 

Wypowiedź uzupełnił Grzegorz Sowa, wspominając o potrzebie ochrony szlaków morskich, jako jednym z podstawowych zadań sił morskich. Z kolei Park Seongwoo odniósł się do rozwijania nowych zdolności morskich. Jako że Korea Południowa obawia się nuklearnych aspiracji swojego północnego sąsiada, kolejnym krokiem modernizacji potencjału obronnego jest zbudowanie na południu nie tylko jednostek morskich z napędem konwencjonalnym, ale też jednostek z napędem jądrowym, SLBM (Submarine-launched ballistic missile). Osiągnięcie zdolności produkcyjnych w tym zakresie ma być kolejnym etapem rozwoju sił morskich, wyznaczonym przez kolejno KSS-I, KSS-II I KSS-III.

nauta_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.