Państwa grupy G7 potrzebują wsparcia krajów rozwijających się, by chronić ład międzynarodowy oparty na regułach przed próbami podważania go przez Rosję i Chiny, ale przekonanie do siebie Globalnego Południa nie będzie łatwe, ocenia w środę agencja Kyodo.

Wiele spośród państw rozwijających się nie stanęło po stronie Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników w sprawie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Zdobycie ich poparcia nie będzie łatwe, o ile nie zobaczą one w tym dla siebie wyraźnych korzyści, uważają analitycy cytowani przez japońską agencję prasową. Wykładowca Narodowej Akademii Obrony Japonii Toru Ito ocenił, że dla niektórych państw, takich jak Indie, jest najkorzystniejsze „utrzymywanie relacji z obozem przewodzonym przez USA oraz z blokiem chińsko-rosyjskim, by zbierać od obu stron jak najwięcej zysków”. Stwierdził też, że przekonanie krajów Globalnego Południa, by stanęły całkowicie po stronie państw G7, jest trudnym zadaniem, więc G7 musi próbować zapobiec przeciąganiu ich bliżej w stronę Chin i Rosji.

Terminem Globalne Południe określa się zbiorczo państwa rozwijające się, głównie w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej. Takie kraje często cenią sobie relacje gospodarcze z Chinami, niektóre z nich utrzymują współpracę wojskową z Rosją, a ich stanowisko wobec światowej dominacji USA nie jest jednoznaczne.

Toru Ito stwierdził, że tzw. Globalne Południe nie jest monolitem, pomiędzy krajami są duże różnice, ale (państwa te) są coraz bardziej przekonane, że przyszły porządek ich globalnego i regionalnego środowiska zależy od nich samych, zarówno politycznie, jak i gospodarczo. Jego zdaniem w kontekście wojny na Ukrainie wiele takich krajów ocenia, że to sankcje nakładane na Rosję - ważnego producenta zboża, nawozów i surowców energetycznych - są przyczyną wzrostu cen żywności i paliw. Efekty sankcji są dla tych państw „znacznie większym problemem” niż zagrożenie dla ładu światowego związane z rosyjską inwazją na Ukrainę. Jako przykład podaje się Indie, które mają potencjał, by stać się supermocarstwem. W ubiegłym roku wyprzedziły Wielką Brytanię i stały się piątą gospodarką świata, a według prognoz w tym roku prześcigną Chiny i zajmą pierwsze miejsce w rankingu najludniejszych krajów.

W odróżnieniu od państw Zachodu rząd w Delhi nie nałożył sankcji na Rosję, dążąc zamiast tego do „strategicznej autonomii” i utrzymując długotrwałe relacje wojskowe z Moskwą. Kupował też rosyjską ropę, skuszone cenami obniżonymi za sprawą zachodnich sankcji.

– Jeśli państwa G7 chcą, aby kraje rozwijające się odłączyły się od Rosji, muszą zaoferować jakieś alternatywy, by zrównoważyć (im potencjalne straty) – ocenił Ito.

Tymczasem globalne znaczenie gospodarcze państw grupy G7 maleje. Łączny udział tych siedmiu krajów w światowym PKB spadł z ponad 50% w 1990 roku do około 30% w roku 2020 – podała agencja Kyodo, cytując dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Japonia pełni w tym roku przewodnictwo w G7, do której należą również USA, Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Włochy i Kanada. Przywódcy państw grupy spotkają się w maju na szczycie w Hiroszimie. Szefowie MSZ państw G7 zapowiedzieli w tym tygodniu po spotkaniu w Japonii zaostrzenie sankcji przeciwko Rosji, potwierdzili poparcie dla Ukrainy, przestrzegli Chiny przed próbami siłowej zmiany status quo oraz podkreślili wagę pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej.

Andrzej Borowiak (PAP)

anb/ ap/

Fot. Depositphotos