• <
PGZ_baner_2025

USA dołączyły do wojny z Iranem. Trump mydlił oczy

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo USA dołączyły do wojny z Iranem. Trump mydlił oczy
Fot. Biały Dom

Zaledwie chwilę po tym, jak Reuters podał, że izraelskie władze niecierpliwią się brakiem decyzji Trumpa na temat dołączenia do wojny z Iranem ten ogłosił, że amerykańskie bombowce przeprowadziły „bardzo udane ataki” na irańskie obiekty nuklearne. Na bliskim wschodzie trwa wojna, kolejna, w której udział bierze Waszyngton.

Dla Izraela udział Stanów Zjednoczonych w atakach na Iran był kluczowy – tylko USA dysponują odpowiednią bronią, zdolną zniszczyć podziemne struktury, w których ulokowano irańskie ośrodki atomowe. Trump zwodził świat przez kilka ostatnich dni, jednocześnie jego armia planowała przeprowadzenie ataków. Po ataku ogłosił, że liczy na osiągnięcie pokoju.

Jeszcze w czwartek miało dojść do „napiętej” rozmowy telefonicznej między USA i Izraelem. Jerozolimę reprezentować mieli premier Benjamin Netanjahu, minister obrony Israel Kac i szef Sztabu Siło Obronnych Izraela generał Ejal Zamir. Po stronie USA w rozmowie na pewno udział wzięli wiceprezydent J.D. Vance i szef Pentagonu Pete Hegseth. Nie wiadomo, czy uczestniczył w niej Donald Trump. Izraelczycy mieli poinformować administrację w Waszyngtonie, że nie zamierzają czekać dwóch tygodni na decyzję USA o udziale kraju w wojnie z Iranem. Według Reutersa Vance miał sprzeciwić się udziałowi amerykańskich wojsk i oskarżył Izrael o wciąganie Stanów w wojnę. W ostatnich dniach sam Trump zwodził opinię publiczną, raz wygrażając Iranowi i sugerując, że USA za chwilę dołączą do działań, raz wykazując się wstrzemięźliwością i przedłużając podjęcie decyzji.

Wszystko to okazało się jednak zasłoną dymną. W sobotę Trump poinformował, że USA przeprowadziły „bardzo udane ataki” na obiekty nuklearne w Iranie, w tym zakłady wzbogacania uranu w Fordo, ponadto także instalacje w Natanz i Isfahan. Według prezydenta zakłady zostały zniszczone. Na portalu Truth Social Trump dodał „teraz jest czas na pokój” oraz „Iran musi się teraz zgodzić na zakończenie tej wojny”. 

Amerykańskie uderzenia miały się odbyć za pomocą bombowców B-2, które miały zrzucić sześć 13-tonowych bomb penetrujących MOP (Massive Ordnance Penetrators). To właśnie te ładunki są kluczowe w próbach zniszczenia podziemnych obiektów Iranu, to największe nieatomowe bomby w arsenale USA. Według Fox News w użyciu były także pociski manewrujące Tomahawk. Z czasem pojawiło się więcej szczegółów akcji. Według „The Atlantic” Trump podjął decyzję o ataku jeszcze we środę, a pozostałe działania miały jedynie osłabić czujność Iranu. Podobnie z lotem bombowców B-2 z bazy Sił Powietrznych Whiteman w Missouri na wyspę Guam na Pacyfiku, który był śledzony przez opinię publiczną jako potencjalna zapowiedź ataku – okazało się, że miał on jednak odciągnąć uwagę od innej grupy maszyn, która w tym czasie zaatakowała Iran. Samoloty te miały wyruszyć wcześniej, być w powietrzu przez 37 godzin kilkakrotnie tankując. W ataku miały udział wziąć także okręty podwodne, które wystrzeliły 30 rakiet Tomahawk. 

Izraelczycy dodali, że akcja odbyła się w „pełnej koordynacji” między Jerozolimą i Waszyngtonem, a zaraz po ataku Trump miał rozmawiać telefonicznie z Netanjahu. Z kolei irańska agencja Tasnim, powołując się na przedstawiciela władz, potwierdziła, że „część nuklearnych zakładów w Fordo została zaatakowana”, ale jednocześnie ze względu na to, że Teheran spodziewał się ataku już od jakiegoś czasu, obiekty zostały ewakuowane „dawno temu”, a szkody nie są nieodwracalne. „Nie można bombardować wiedzy” – dodał przedstawiciel władz cytowany przez agencję. 

Choć w początkowych wypowiedziach dla prasy Trump twierdził, że nie planuje kolejnych ataków, w orędziu wygłoszonym ok. 4 w nocy czasu polskiego powiedział, że jeśli Iran nie zawrze pokoju, „przyszłe ataki będą o wiele większe i o wiele łatwiejsze”. Poinformował także, że kluczowe irańskie zakłady wzbogacania uranu „zostały całkowicie i kompletnie zrównane z ziemią”. 

Oczywiście akcja usatysfakcjonowała premiera Izraela Benjamina Netanjahu, który również opublikował stosowne oświadczenie, w którym złożył gratulacje Trumpowi. „Twoja śmiała decyzja o ataku na irańskie obiekty nuklearne niesamowitą potęgą Stanów Zjednoczonych zmieni historię” – napisał. „Historia zapamięta, że prezydent Trump działał, aby zaprzeczyć najniebezpieczniejszemu reżimowi świata, najniebezpieczniejszej broni świata. Jego dzisiejsze przywództwo stworzyło punkt zwrotny historii, który może pomóc poprowadzić Bliski Wschód ku przyszłości w dobrobycie i pokoju”. 

Jak można się było spodziewać, atak USA nie przeszedł bez echa w Iranie. Tamtejsza agencja informacyjna IRNA podała, że „każdy amerykański obywatel i amerykańskie siły wojskowe w regionie są teraz legalnymi celami”. Również znani z ataków na statki cywilne i okręty wojenne bojownicy Huti zapowiedzieli, że ich odpowiedź „jest tylko kwestią czasu”, a zawieszenie broni, które zostało zawarte z USA w maju, obowiązywało „przed wojną z Iranem”. Huti już wcześniej zapowiadali, że jeśli USA przyłączą się do ataków na Iran, wznowią ataki na amerykańskie statki na Morzu Czerwonym.

We wpisie na Truth Social Trump ostrzegł Iran, że ewentualne próby odwetu na USA „spotkają się z siłą znacznie większą niż ta, której byliśmy dziś wieczorem świadkami”. Nowojorska policja postanowiła jednak o wzmocnieniu ochrony obiektów religijnych, kulturalnych i dyplomatycznych w mieście „w ramach środków ostrożności”. Być może słusznie, bo Abbas Aragczi, szef MSZ Iranu, oświadczył, że atak USA jest oburzający i będzie miał „wieczne konsekwencje”, a Teheran zastrzega sobie wszelkie możliwości odpowiedzi”. Wytknął, że USA są stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ i poprzez atak dopuściły się naruszenia Karty Narodów Zjednoczonych, prawa międzynarodowego i Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. 

Iran zaczął odpowiadać wkrótce po amerykańskim ataku. W kierunku Izraela poleciały dwie serie rakiet balistycznych. W pierwszej Teheran miał wystrzelić co najmniej 27 rakiet, z czego przynajmniej 10 przedostało się przez obronę przeciwlotnicza i trafiło w cele. W drugiej serii Iran miał wykorzystać pięć rakiet. Wkrótce podano, że 27 osób zostało rannych, ale żadna z nich ciężko. Kilka budynków w Tel Awiwie zostało poważnie uszkodzonych. Na większości terytorium Izraela ogłoszono alarm powietrzny. Jednocześnie wojsko izraelskie podało, że także prowadzi uderzenie na cele militarne w zachodnim Iranie, celem mają być m.in. wyrzutnie rakiet balistycznych. W samym Iranie odnotowano jeszcze jeden akt, który można uznać za element działań – dokonano egzekucji Madżida Mosajebiego, oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Izraela. To kolejny wykonany wyrok tego typu w ostatnich tygodniach. 

Kiedy już kurz po atakach na irańskie obiekty atomowe opadł, zaczęły dochodzić nowe wieści o skuteczności uderzenia. Choć Trump i jego ludzie informowali, że cele zostały „zdmuchnięte z powierzchni ziemi”, to przynajmniej w przypadku podziemnego ośrodka atomowego w Isfahanie nie jest to jasne. Fox News podała, że obiekt ten został zaatakowany rakietami manewrującymi Tomahawk, które mogły nie być w stanie dokonać założonych zniszczeń. Reporterka stacji Jennifer Griffin rozmawiała z ekspertami, którzy przekazali, że „podziemny tunel w Isfahanie jest o wiele trudniejszym celem niż Fordo”. Zdaniem jednego z jej rozmówców „nie ma mowy”, żeby pociski do niego dotarły, bo jest usytuowany głębiej i pod twardszymi skałami niż Fordo. Tymczasem to właśnie w Isfahanie składowany miał być fluorek uranu (UF-6), używany w procesie wzbogacania uranu do poziomu wymaganego do konstrukcji broni jądrowej, a także zakłady produkujące wirówki do wzbogacania uranu. We wspomnianym Fordo, ok. 100 metrów pod ziemią, ulokowany jest natomiast zakład wzbogacania uranu. Nie wiadomo w jakim stanie jest obiekt obecnie po ataku, choć irańskie władze podały, że nie ma poważnych uszkodzeń – trafione miały być tunele wejściowe i wyjściowe, ale sam obiekt nie. 

Reuters już podał, że większość wysoko wzbogaconego uranu, który się tam znajdował, został stamtąd wywieziony przed atakiem. Irańczycy spodziewali się ataku, zredukowali więc także personel do niezbędnego minimum. 

W USA opinie o ataku są rzecz jasna podzielone. Wspierające Trumpa i jego ruch MAGA środowiska są za, jego przeciwnicy są oburzeni. „Financial Times” zwrócił jednak uwagę, że sprawa nie jest taka prosta, bo sam Trump obiecał, że nie wciągnie Stanów w kolejny konflikt. Jednocześnie gazeta stwierdza, że dzięki atakowi administracja Trumpa może osiągnąć jeden z celów amerykańskiej polityki zagranicznej, którego nie osiągnęło wiele poprzednich rządów, czyli wyeliminowanie zagrożenia atomowego ze strony Iranu, na dodatek „stosunkowo niskim kosztem”. 

Najważniejsze organizacje międzynarodowe, NATO i ONZ, jak zwykle „przekazują wyrazy zaniepokojenia” oraz „uważnie przyglądają się” sytuacji. Poszczególne kraje i reprezentanci ich władz wystosowały krótkie oświadczenia, w których albo wzywają do deeskalacji i powrotu do dyplomacji, albo potępiają amerykański atak. Kraje Bliskiego Wschodu, jak Oman i Katar, stwierdziły, że atak narusza prawo międzynarodowe. Czeski premier Petr Fiala stwierdził, że rozumie powody ataku, zaś Brytyjczycy pochwalili się, że wiedzieli o planowanej akcji, choć nie brali w niej udziału. 

Sekretarz generalny ONZ Antonia Guterres przestrzegł, że „rośnie ryzyko, że konflikt szybko wymknie się spod kontroli, z katastrofalnymi skutkami dla ludności cywilnej w regionie i na całym świecie” i określił sytuację mianem „niebezpiecznej eskalacji w regionie i tak już stojącym na krawędzi”. Cytowany przez Reutersa przedstawiciel NATO miał natomiast stwierdzić, że organizacja „uważnie obserwuje rozwój sytuacji”. 

Wielu międzynarodowych przywódców nawołuje, by Iran powrócił do stołu negocjacyjnego, ale irański MSZ w komunikacie zwrócił uwagę, że „świat nie może zapominać, że to USA – w trakcie trwającego procesu dyplomatycznego – porzuciły dyplomację, wspierając agresywne działania ludobójczego i bezprawnego reżimu Izraela”. Szef dyplomacji Iranu Abbas Aragczi powiedział Reuterowi, że „drzwi dla dyplomacji powinny być zawsze otwarte”, ale USA przekroczyły wszelkie granice i obecnie nie ma na to miejsca. „Nie jest to czas na tego typu działania” – dodał. Zapowiedział także, że Iran będzie konsultował się w tej sprawie z Władimirem Putinem. 


jm na podstawie PAP

nauta_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.