Bliskie wprowadzenie w tym roku do eksploatacji statków kontenerowych zabierających już ponad 19 tys. TEU (kontenerów 20. stopowych) wyprzedziło rozwój techniki bezpieczeństwa i nowych norm.

Jest to tym bardziej istotne, że rynek żeglugi jest nadal pod wpływem szoku, spowodowanego wypadkiem kontenerowca „MOL Comfort”, a także podobnych wcześniej (np. „MSC Napoli”, w 2007 r.), uważają członkowie Międzynarodowego Stowarzyszenia Towarzystw Klasyfikacyjnych (IACS).

Jak przypominają, statek ten złamał się w czerwcu 2013 roku na pół podczas sztormu na Oceanie Indyjskim. Była to nowa, pięcioletnia jednostka należąca do renomowanego armatora japońskiego Mitsui O.S.K. Lines.

Ten relatywnie mały kontenerowiec, zabierający 4500 TEU, był jednak długi (300 metrów). Powodem złamania były naprężenia kadłuba, wywołane przez fale. A ponieważ wszystkie duże kontenerowce są budowane podobnie, nadal nie można wykluczyć, że inne wielkie statki są podatne na takie awarie.

Tymczasem 12 grudnia ub. roku w dziewiczy rejs wyruszył największy kontenerowiec, „CSCL Globe” (należący do spółki żeglugowej China Shipping Container Lines), zabierający 19,1 tys. TEU i o długości 400 metrów. W styczniu br. armator Mediterranean Shipping Company odbierze podobnej klasy statek „MSC Oskar,” kilka kolejnych jest budowanych w stoczniach.

Rynek spodziewa się, że wkrótce złożone zostanie zamówienie na pierwszy kontenerowiec o nominalnej pojemności 20 000 TEU.

Członkowie IACS uważają, że wszystkie kontenerowce wchodzące do eksploatacji od połowy 2016 roku powinny mieć silniejszą strukturę kadłuba, niż dotychczas projektowane. Rozważana jest też propozycja, aby przeprowadzić przegląd eksploatowanych już statków pod względem nowych norm.