Branża żeglugi kontenerowej stanęła w obliczu bezprecedensowego kryzysu zatorów w ciągu ostatniego półtora roku, spowodowanego niedoborem siły roboczej związanym z COVID-19, a także ograniczeniami zdolności przeładunkowych, które spowodowały poważne zakłócenia w portach na całym świecie.

Ogromne wahania popytu na transport kontenerowy w połączeniu z niedawnym wpływem zablokowania Kanału Sueskiego i przeciążenia portu Yantian w Shenzhen były kolejnymi wskaźnikami tego, jak porty muszą zwiększyć swoje starania, aby zapobiec lub przynajmniej zminimalizować zakłócenia na rynku.

– Lepszy dostęp do infrastruktury portowej dla większych, bardziej energooszczędnych statków i koordynacja przez porty znormalizowanego zasilania lądowego to jedne ze środków tymczasowych, które pomogłyby przewoźnikom w dalszej poprawie wydajności – powiedział dyrektor generalny MSC, Soren Toft, podczas konferencji IAPH World Ports Conference.

Porty potrzebują inwestycji

Jednym z dodatkowych czynników, które przyczyniły się do złych warunków rynkowych od III kwartału 2020 roku, jest spuścizna niedoinwestowania starszych kompleksów portowych.

Pomimo przeciwności, MSC, podobnie jak reszta branży żeglugi kontenerowej, wykazał dużą odporność na utrzymywanie łańcuchów dostaw w ruchu, dodał Toft.

Aby pomóc ograniczyć wpływ i zaspokoić rosnący popyt, MSC uruchomiło w ciągu ostatnich kilku miesięcy 8 nowych usług, uruchomiło dodatkową pojemność statków i dostarczyło setki tysięcy dodatkowych kontenerów.

– Kontynuujemy poszerzanie naszego zasięgu, aby naprawdę sprostać wymaganiom naszych klientów – powiedział Toft – Zdaję sobie sprawę, że z punktu widzenia niezawodności usług musimy działać lepiej. Leży to również w naszym interesie, ponieważ dziś zużywamy zdecydowanie za dużo paliwa, mamy w sieci zbyt wiele statków, zbyt wiele kontenerów, a wszystko to w wyniku rozciągnięcia łańcuchów dostaw.

Jednym ze sposobów stawienia czoła wyzwaniom związanym z zatłoczeniem jest przybycie Just-in-Time, dzięki któremu firmy mogą korzystać z platform cyfrowych, aby ułatwić wymianę danych w czasie rzeczywistym między statkami a ich portami docelowymi.

Cyfryzacja przyszłością żeglugi

Porty dzięki cyfryzacji mogą zmniejszyć zatłoczenie i ryzyko kolizji, a także zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych i dwutlenku węgla.

W ostatnim projekcie Hapag-Lloyd ukończył to, co zostało opisane jako „pierwsze na świecie sterowane cyfrowo przybycie do portu”. Niemniej jednak potrzebne jest większe wykorzystanie technologii, aby stało się to powszechną praktyką w sektorze.

Komentując rosnącą koncentrację na dekarbonizacji przemysłu, Toft powiedział, że globalne podejście do tworzenia polityki i regulacji, a także ogólnoświatowy fundusz badawczo-rozwojowy, który może wynieść 5 miliardów, a nawet 10 miliardów dolarów, będzie kluczowe dla katalizatora tego procesu. Tymczasem współpraca z firmami energetycznymi, producentami silników i innymi firmami żeglugowymi jest postrzegana jako klucz do odblokowania garści alternatywnych paliw, które należy pilnie opracować na dużą skalę.

– Kiedy te paliwa będą dostępne, MSC będzie z nich korzystać tak szybko, jak to możliwe – dodał.

W międzyczasie MSC wpisało się w trend LNG, podpisując umowę na czarter jedenastu nowych dwupaliwowych nowych statków. Szwajcarska firma postrzega LNG jedynie jako paliwo przejściowe, a nie jako rozwiązanie długoterminowe. Według MSC LNG i biopaliwa są obecnie jedynymi dostępnymi na rynku opcjami pozwalającymi na znaczne ograniczenie emisji pochodzących z żeglugi, ale żadna z nich nie zapewnia pełnego rozwiązania.

Przewoźnik bada również opłacalność wodoru i paliw z niego wytworzonych jako potencjalnego źródła paliwa dla przyszłości żeglugi kontenerowej.