Wojna handlowa Trumpa niekorzystna dla gospodarki USA? Porty notują spadek importu

Po rozpoczęciu II kadencji swojej prezydentury w styczniu 2025 roku Donald Trump niemal od razu wywołał, zdaniem wielu komentatorów, chaos w międzynarodowej gospodarce, niemalże idąc na noże z innymi państwami, szczególnie z Chinami, głosząc hasła odbudowy amerykańskiego przemysłu. Związane z tym cła oraz sankcje nie tylko doprowadziły do wahań na światowych giełdach, ale też odbiły się na gospodarce USA. Jak pokazują dane opublikowane przez amerykańskie władze odnośnie importu towarowego za kwiecień, niekorzystnie.

Z danych opublikowanych przez rządowe biuro analiz, eksport w kwietniu wyniósł 289,4 mld dolarów, czyli o 8,3 mld więcej niż w marcu, co zdawałoby się sugerować korzystny bilans handlowy. W przypadku danych za import z kolei liczby wyglądają dużo bardziej niepokojąco, gdyż 351 mld dolarów w kwietniu to o blisko 68,4 mld mniej niż w poprzednim miesiącu. Jednocześnie analizy wskazują, że eksport od początku roku wzrósł o 58,4 mld dolarów, czyli o 5,5% w porównaniu z 2024 rokiem, natomiast import miał osiągnąć oszałamiający wzrost o 237,8 mld dolarów, czyli blisko 17,8%. Liczby te, jak oceniają komentatorzy zajmujący się analizą danych gospodarczych, zdradliwe. Wzrosty wynikały z „pośpiechu” firm i podmiotów z USA i zagranicy w kwestii realizowanych zamówień, spodziewając się wzrostu cen w przyszłości czy nawet uniemożliwienia ich dalszego prowadzenia. W ujęciu rok do roku (od kwietnia 2024 roku), średni eksport wzrósł o 15,9 mld, natomiast import o 54 mld dolarów. Teraz, zdaniem analityków, ten drugi może czekać znaczny spadek, przy czym istnieje obawa, że sytuacja zacznie odbijać się tez na eksporcie. Można to porównać do gwałtownego wzrostu importu węgla w polskich portach po tym, jak nałożono sankcje na surowce z Rosji po agresji na Ukrainę w lutym 2022 roku.

Większość eksportu dotyczy towarów energetycznych (ropa naftowa, gaz), metali oraz produktów przemysłowych. Istotną gałęzią gospodarki coraz bardziej staje się produkcja zbrojeniowa, w tym dostawy do zagranicznych zamawiających broni, techniki wojskowej i amunicji. Jednocześnie branża morska alarmuje, że spadł import elektroniki (w tym telefonów komórkowych) i produktów użytku codziennego, a także pojazdów, części samochodowych itp. Szczególnie spadki są odczuwalne w portach Zachodniego Wybrzeża, do których w znacznej mierze docierają dostawy z chińskich portów.

Od 14 maja, na podstawie umowy między USA a Chinami w efekcie dwustronnych rozmów w Genewie, nastąpiło wzajemne obniżenie ceł na wzajemny import o 115 punktów procentowych na okres 90 dni. Po wdrożeniu tych kroków strony utworzą mechanizm dalszych konsultacji handlowych, a jeszcze 5 czerwca Donald Trump zapowiedział dalsze rozmowy z przywódcą Chin, Xi Jinpingiem, co oznacza, że sytuacja pozostaje wciąż niejasna, a obserwatorzy nie kryją obaw z racji na nieobliczalność prezydenta USA oraz niejasną postawę Państwa Środka. Oba rządy podkreślały jednak dążenie do "trwałych, długoterminowych i wzajemnie korzystnych relacji gospodarczych”.

Z powodu chaosu wokół nakładanych ceł nawet sześć cotygodniowych połączeń kontenerowych między USA i Chinami zostało zawieszonych przez przewoźników, co może oznaczać spadek nawet o ponad 50 tys. TEU tygodniowo w każdym tygodniu. Zdaniem analityków wypowiadających się dla agencji Reuters w maju dopiero w II poł. 2025 roku gospodarka realnie odczuje spadki z powodu importu, niemniej zauważalne spadki w kwietniu dają do zrozumienia, że może to nastąpić nawet szybciej, jeśli nie dojdzie do porozumienia między Waszyngtonem a Pekinem. Skutki mogą okazać się porównywalne z początkowym okresem pandemii COVID-19 w 2020 roku.

Do innych czynników, które mogą mocno wpłynąć na branżę morska i inne sektory gospodarki w USA jest decyzja o zwiększeniu opłat za obsługę statków zbudowanych w Chinach, co w zamierzeniu ma wpłynąć na rozbudzenie branży stoczniowej w USA i „zachęcić” firmy do kupowania statków transportowych w amerykańskich stoczniach. Istnieją obawy, że skutek połączony z cłami i sankcjami będzie odwrotny od zamierzonego.

Na ten moment administracja prezydenta Donalda Trumpa teoretycznie ma powód do ogłaszania sukcesu. Jednym z haseł wyborczych obecnego włodarza Białego domu było obniżenie deficytu, a ten w okresie od stycznia do kwietnia 2025 miał zmniejszyć się o 22,9 mld dolarów do 107,3 mld dolarów. Jednakże w ujęciu rok do roku, deficyt miał jednak wzrosnąć o 38,7 mld dolarów, co wskazuje, jak bardzo złudne mogą być oczekiwania władz względem nowej polityki. Nawet jeśli obecny deficyt handlowy jest najmniejszy od ponad roku, tak może się okazać, że to jednak cisza przed burzą, na którą władza jak i gospodarka USA będą musiały odpowiednio zareagować, jeśli ma nie dojść do szoku związanego z ewentualnym i wciąż prawdopodobnym tąpnięciem, w wielu branżach.

Fot. Depositphotos