pc
Nawet, jeżeli ktoś nie wie, gdzie jest Polska, to będzie zainteresowany tym państwem i będzie podejmował decyzje o inwestycji swoich aktywów - powiedział dr A. Bartoszewicz o zamiarze przekwalifikowania Polski z rynków rozwijających się do rozwiniętych przez agencję FTSE Russell.
Agencja indeksowa FTSE Russell zdecydowała o przekwalifikowaniu Polski z rynków rozwijających się do rozwiniętych - poinformowała w komunikacie pod koniec września FTSE Russell. Decyzja wejdzie w życie we wrześniu 2018 r.
W rozmowie z PAP dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej tłumaczył, co takie przekwalifikowanie oznacza w praktyce. "Poszczególne fundusze inwestycyjne, czy też inwestorzy indywidualni chcąc podejmować decyzje, muszą analizować nie indywidualne państwa, ale grupy państw, tzw. koszyki" - wyjaśniał.
Jak tłumaczył Bartoszewicz, Polska znajduje się w "koszyku" państw rozwijających się. "Takich, które oczywiście są predysponowane do rozwoju, ale mają ryzyko w sobie związane z niepewnością jutra" - twierdził.
Jego zdaniem taka decyzja jednego z centrów analitycznych może spowodować, że tym tropem pójdą kolejne ośrodki.
Przesunięcie Polski do "wyższego koszyka" oznacza zdaniem Bartoszewicza, że inwestorzy zaczną postrzegać Polskę jako kraj bezpieczny, między Stanami Zjednoczonymi, Niemcami czy Japonią.
"Po drugie, jest to pierwszy kraj z Europy Środkowo-Wschodniej, który będzie umieszczony w tym koszyku państw najwyżej rozwiniętych i po trzecie - jeżeli inwestycje na giełdzie będą tak postrzegane, to możemy spodziewać się, że również cała gospodarka i inwestycje bezpośrednie również będą lepiej postrzegane w naszym kraju" - wyjaśniał.
Choć przekwalifikowanie Polski ma nastąpić w roku 2018, to - zdaniem Bartoszewicza - już dziś może to motywować inwestorów do zainteresowania naszą gospodarką. "Nawet jeżeli ktoś nie wie, gdzie Polska się znajduje na mapie, to będzie ze względu na ilość informacji pozytywnych, które otrzymuje o gospodarce, zainteresowany tym państwem i co ważne, wtedy będzie podejmował decyzje o inwestycji swoich aktywów" - przekonywał rozmówca PAP.
W dalszej kolejności w opinii eksperta może to spowodować wzmocnienie polskiej waluty i obniżenie kosztów obsługi polskiego długu zagranicznego.
"Co ważniejsze, to fakt, że w przypadku kryzysu finansowego czy też gospodarczego, w sytuacji odpływu kapitału, najszybciej kapitał odpływa z tych gospodarek na niskim poziomie rozwojowym, czy o wysokim poziomie ryzyka" - dodawał Artur Bartoszewicz. Przypomniał kryzys finansowy zapoczątkowany w 2007 roku. "Z Europy Środkowo-Wschodniej bardzo dużo kapitału wycofano i przeniesiono właśnie do państw tych najbardziej rozwiniętych, tych państw, które są stabilne" - tłumaczył.
CMA CGM i Bpifrance chcą dekarbonizować branżę morską we Francji. Tworzą fundusz o wartości 200 mln euro
SEA Europe: Czas na wspólną pracę na rzecz Europejskiej Strategii Przemysłu Morskiego
Warunki klimatyczne i zagrożenie tras morskich zmartwieniem Włochów. Chodzi o wzrost cen... kawy
Ukraińska agencja wskazała firmę, która zajmie się sprzedażą superjachtu zarekwirowanego rosyjskiemu oligarsze
Ciemne chmury nad Orlen Trading Switzerland. Utracone zaliczki dotyczyły ropy m.in. z Wenezueli
Władze USA decydują się na trzykrotne zwiększenia cła na stal i aluminium z Chin. Celem jest ochrona własnego rynku